film piękny i na pewno wart obejrzenia, aczkolwiek niestety nie dorównuje wersji "na żywo'. Jednak magii teatru nie da przenieść się na ekran, dlatego nie dziwi mnie, że osoby które widziały LM w teatrze czują się nieco rozczarowane.
Trochę dziwią mnie zarzuty pod adresem Anne Hathaway, może i nie śpiewa jaki diva operowa (choć mnie jej wykonanie bardzo się podobało) , ale w roli Fantine była autentyczna i naprawdę przejmująca.
Nie mam pojęcia skąd wytrzasnęli Eponine, ale padam na kolana i biję pokłony. Zagrała świetnie, śpiewała przepięknie, a Eponine to moja ulubiona postać i miałam wobec niej bardzo wysokie oczekiwania.
Duet Helena Bonham - Carter i Sascha Baron Coen - to trzeba zobaczyć, oboje są rewelacyjni.
Natomiast bardzo rozczarowała mnie Amanda Seyfried (nawiasem mówiąc jedna z moich ulubionych aktorek). Niewątpliwie jest piękna i utalentowana, ale mam nadzieję, że więcej śpiewać nie będzie.
Dokładnie teatr to teatr aczkolwiek film świetny. Mi najbardziej podobał się głos Russella który po prostu rozwalił mnie na łopatki. Anne świetnie zaśpiewała i do niej nie mam żadnych zastrzeżeń. :)
Ta Eponine śpiewała chociażby na koncercie z okazji 25-lecie Nędzników na West Endzie :)
Ja z kolei mam zupełnie inny pogląd. Nie znoszę musicali scenicznych, mam alergię na teatr, tylko jedno przedstawienie w życiu, które widziałam, przetrawiłam bez refluksu (jakaś kameralna, para-musicalowa sztuka o życiu Tuwima, której tytułu nawet nie pamiętam). Opery też nie dzierżę. Musicale filmowe za to - jak najbardziej. "Nędzników" uważam za świetną produkcję i przyznaję, że od "podobania się" powoli zaczynam zakochiwać się w świecie stworzonym przez Hugo i zwizualizowanym przez Hoopera. Może dlatego, że to X Muza była moją pierwszą miłością (byłam nią karmiona od urodzenia, pamiętam, że już jako 3-latka nałogowo siedziałam przed ekranem). Ona położyła fundament pod moją definicję "przedstawienia świata". Teatr jest dla mnie jak starsza, brzydka, uboga kuzynka filmu. Umownie wyobrażać sobie bitwę na barykadach, to ja mogę czytając książkę, nie kiedy ktoś ma mi to "pokazywać".
PS: Żeby nie było, bywałam w teatrze na normalnych sztukach, oglądałam dwa musicale na deskach teatru, byłam w operze - to tak jakby ktoś chciał stwierdzić, że krytykuję coś, czego nie znam.
Teatr nie jest dla wszystkich i nie jest to w żadnym wypadku cios w niczyją stronę. Niektórzy lubią oglądać aktorów na żywo, bo to daje wrażenie większej autentyczności, że to dzieje się tu i teraz, przed tobą, innych właśnie będzie drażnić teatralna umowność i nacisk na wyobraźnię. Mimo wszystko gra w teatrze wymaga o wiele większych umiejętności, ale też nie sposób pokazać w przedstawieniu wszystkiego, co można zrobić w filmie.