"Postać kreowana przez Gary'ego Busey (komandor Krill) miała powrócić w kontynuacji "Liberatora". Jednak, pod wpływem protestów Stevena Seagala, twórcy nanieśli w scenariuszu stosowne poprawki. " ?
Możliwe... a właśnie, co się z tym komandorem Krillem stało ? Bo jakoś na to nie zwróciłem uwagi.
Krill był na statku podwodnym - naprawiał go, po tym jak Ryback umieścił tam ładunek. Później Ryback wystrzelił ładunki i rozsadziło łódź podwodną razem z Krillem. I wcale się nie dziwię, że Seagal się buntował. Że niby Krill zza światów wrócił? Film by wtedy stracił...
No tak, w sumie racja. Jakoś wczoraj po latach oglądało mi się ten film inaczej niż wcześniej. Na wiele rzeczy nie zwróciłem uwagi już, może dlatego ten moment przeoczyłem.
A pomyślałeś o tym że mogli to rozegrać w ten sposób, że okręt z Krillem nie zostałby wcale wysadzony w powietrze, a Krill zdołałby uratować swoją dupę i wyjść cało z tego wszystkiego, żeby następnie pojawić się w drugiej części. Nie dziwisz się że Seagal się buntowal? Ja też nie, bo pewnie jego rozdmuchane ego na to nie pozwoliło.