obcy +grawitacja +jakieś głupoty a właściwie to najwięcej tych głupot,
bohaterowie nie wzbudzają żadnych emocji, chyba że irytację, gdyby nie płeć
albo kolor to właściwie wszyscy sa tacy sami, tak samo beznadziejni,
nie możliwe żeby kosmonauci byli tak głupi, sam 'obcy' nie wyróżnia się niczym,
poza hałasem z głośników kiedy się pojawia na ekranie w z góry oczekiwanych
przez widza momentach, a propos widzów, twórcy traktują ich gorzej niż tych kosmonautów,
tzn. uważają ich za jeszcze głupszych;
jak wejść do statku? - proste, przez dysze silnika, wchodzimy do dyszy i o! już jesteśmy w środku
jak wygląda wskaźnik temperatury dyszy na statku kosmicznych? - to taki zegar ze wskazówką
jak się uruchamia silnik rakietowy na stacji kosmicznej? - naciska sie taki guzik
albo
jak sprawdzić, w próżni, w stanie nieważkości, dlaczego radio nie działa?
- to proste, wychodzimy na zewnątrz (radia na stacjach kosmicznych montuje sie na zewnątrz),
spacerujemy sobie na zewnątrz tej stacji z linką asekuracyjną i patrzymy na to radio,
od razy widać, że się przegrzało (w próżni), a dlaczego sie przegrzało? może zabrakło płynu
w chłodnicy, no to dawaj, odkręcamy korek od tego płynu (może trzeba dolać) i co?
i rzeczywiście pusto, ktoś musiał ten płyn wypić! może to Rosjanie? a może …
w ogóle, długo można by się znęcać nad 'sience' z tego SF, bo sam początek już jest przygnębiający,
ale nie warto, tak samo jak nie warto na to iść,
Mnie się najbardziej podobał sojuz który w 20 min wystsrtowal i dolecial do nich. Rozumiem że ci na ziemi mieli dyżury i siedzieli w tym statku tak na wszelki wypadek. Niestety muszę przyznać że tak głupiego filmu nie widziałem od lat.
Sporo głupot, ale końcówka świetna pomijając fakt, że:
1. Nie ma możliwości by takim statkiem ewakuacyjnym wrócić z powrotem na orbitę Ziemi - za mało paliwa.
2. Taki statek byłby śledzony od wejścia w atmosferę i prędzej ci rybacy zobaczyliby przy głowie lufy chińskich żołdaków by stamtąd zjeżdżali niż lądującą kapsułę
Ta laska druga kapsułą poleciała w przestrzeń kosmiczną. Scenarzyści pominęli, że aby dokonać takiego manewru trzeba nadać pojazdowi drugą prędkość kosmiczną, która pozwoli mu uciec z pola grawitacyjnego ziemi. A już hitem dla mnie było wypuszczanie tlenu w kosmos.
Film to straszne dno i najbardziej boli, że scenarzyści traktują widzów jak idiotów. Wiadomo kto ogląda SF, a do napisania scenariusza wzieli idiotę.
Druga prędkość kosmiczna obowiązuje na ziemi. Stacja nie była nieruchoma, jej prędkość łatwo policzyć skoro 16x na dobę okrążała ziemię.
Skąd wiesz ile miały paliwa ? Wyliczyłeś pod jakim kątem przy ich prędkości mogą wejść w atmosferę ?
I jeszcze te ekspresowe dokowanie :D
Szczerze powiedziawszy, to fizyka poleciała już w pierwszych kadrach podczas "łapania" sondy. To była zapowiedź tego, że z nauką będzie mocno na bakier i dobry moment, aby sobie oszczędzić dalszego oglądania.
Łapanie sondy to praktycznie samo co dokowanie w kosmosie -
trzeba by się zbliżyć i ustawić identyczne wektory prędkości.
Co ty za przeproszeniem "pier..." ?
Przecież właśnie mówimy, że to nie jest takie proste jak w filmie.
Chwytak nie wystarczy - trzeba wykonać odpowiednie manewry silnikami.
No, ale z kim ja dyskutuję ...
rozumiem, ze nie jestem na twoim poziomie wiedz idz i dyskutuj z podobnymi do siebie internetowymi ekspertami od wszystkiego sprzed monitora - ze swojej piwnicy :)
dokował automatyczny progress, więc bez ludzi. Nie widzę nic ekspresowego w tym dokowaniu
To obejrzyj gdzieś w sieci retransmisję albo transmisję na żywo jak wygląda prawdziwe dokowanie do ISS. Tylko zaopatrz się w grubą książkę, jakiś posiłek i co najmniej 1,5 litra wody, cobyś nie zszedł z nudów, z głodu lub pragnienia w trakcie tej pasjonującej procedury.
może powinno być:
dokował automatyczny progress, więc bez ludzi. Nie widzę nic ekspresowego w tym dokowaniu biorąc pod uwagę cel dokowania. Miał wypchnąć z orbity stację więc jaki sens wolnego i bezpiecznego dokowania? Zresztą to sci-fi, jakby spacery w kosmosie też miały wyglądać realistycznie - to wszyscy w kinie by zasnęli w połowie.
Zasugerowałam się pozytywnymi ocenami na filmwebie i naprawdę się dziwię - co ludziom się w tym filmie podobało Słabizna Od dzisiejszego sf można dużo więcej wymagać
Obcy w najlepsze lata sobie w przestrzeni kosmicznej, a więc co robić po jego powrocie? Odetnijmy tlen, to będzie hibernował xD
Ja k* nie wiem co się dzieje z sci-fi, ale z każdym rokiem jest coraz gorzej, a braki coraz częściej dotyczą elementarnej wiedzy twórców, którzy już chyba nie znają pojęcia konsultacji naukowych. Co gorsza publiczność hurtowo puszcza im to płazem i pozytywnie ocenia ekstremalne gnioty. Co śmieszniejsze, w tym przypadku to rzekoma inteligentniejsza publiczność spoza USA uratowała film przed finansową klęską...
Czy nie lepiej byłoby zekranizować dobrą powieść lub opowiadanie, których nie brakuje, albo zaprosić chociaż do współpracy nad scenariuszem inteligentnego pisarza by stworzyć coś nowego i niepowtarzalnego?
Czlowiek moze plywac pod woda, wiec na pewno sie w niej nie utopi. Rownie logiczne jak ten zarzut o prozni. Mogl bez tlenu wytrzymac jakis czas podobnie jak czlowiek pod woda. Co nie oznacza ze tej istoty podobnie jak czlowieka nie zabije dlugotrwaly brak tlenu. Bo zabije jak do konca zycia bedzie bez tlenu ;-)
Poza tym, to film rozrywkowy, a nie dokument czy paradokument.
Masz prawo do takiej opinii(negatywna, nie zachęcająca), ja myślę zupełnie odwrotnie.
ps JEST jakiś przycisk aby dać 1000 kciuków w dół?
Sporo racji. Część naukowa tego filmu kuleje i to ostro. Sam pomysł na obcego przegięty - taka forma życia, oparta na węglu nie ma szans istnieć. Ten obcy jest praktycznie niezniszczalny, rośnie szybciej niż ciasto w piekarniku, jest ponadnormatywnie silny i inteligentny jak na swój rozmiar. Pokażcie mi też złożoną formę życia potrafiącą bez szwanku wyjść z ostrego przypiekania ogniem oraz łazić sobie, ot tak, w próżni.
O zachowaniu astronautów nie trzeba nic dodawać, bo już wszystko ująłeś.
Biorąc jednak poprawkę na to, że to w końcu film akcji, a nie dokument, to można dać 5/10. Zwłaszcza końcówka zawyża ogólną ocenę.
Nie mogę przestać odpowiadać na wasze kretyńskie komentarze :D
" i inteligentny jak na swój rozmiar "
Rozumiem, że inteligencja jest dyktowana rozmiarem. Czyli jak mam 2m wzrostu to jestem inteligentniejszy (bez szczegółów) niż Chińczyk 1.5m.
Dajcie że sobie spokój. Ktoś wyłożył swoje prywatne pieniądze i sobie zrobił film. Czepiacie się. Banda doktorów rehabilitowanych w każdej dziedzinie :D Ale ponad wszystko cenię sobie znawców od ludzkiej psychiki, Biologii molekularnej i przede wszystkim fizyki :D No ale już napewno każdy by rozpisał lepszy scenariusz. To na pewno :D:D
Ja tam sie świetnie bawiłem przy tym filmie. TO TYLKO FILM
Nie rozumiem, jak można było napisać tak głupi scenariusz. Ja zwykle podchodzę bardzo wyrozumiale do dziur fabularnych, drobnych błędów (każdemu się zdarza) czy nawet banałów (które obowiązkowo są w każdej amerykańskiej produkcji). Ale ten film nie ma po prostu błędów... on jest zwyczajnie durny i nielogiczny. Co scena, to idiotyzm. Nie ma sensu wypisywać wszystkich, bo moi przedpiścy wypunktowali je wcześniej. Wymienię tylko to, co mnie najbardziej zirytowało. Otóż podczas walki z obcym astronauci do znudzenia powtarzają: odetnijmy mu tlen, to się udusi. No fajnie, tylko nawet jak zobaczyli, że ośmiorniczka sobie lata po kosmosie i nic jej się nie dzieje, dalej próbowali ją udusić na statku. Co za półmózgi. Jak można nie zweryfikować własnej wiedzy - skoro potwór się nie dusi bez tlenu, to po co go chcesz udusić brakiem tlenu? Noż kurde. To tak, jakbym bezmyślnie i z uporem usiłowała utopić pstrąga albo zrzucała z dachu gołębia, żeby spadł i się zabił. I w ogóle skoro była mowa, że do odhibernowania stworzono mu specjalne warunki "jak na Ziemi w paleozoiku" (czy w jakiejś innej epoce), to czemu po wyjściu z inkubatora NIC MU SIĘ NIE STAŁO? Przecież to nie pomyłka scenarzysty ani brak wiedzy - zwyczajnie wystarczy trzymać się tego, co napisało się wcześniej, żadna filozofia. Widocznie niektórych nie stać nawet na to.
Do tego nijakie aktorstwo. Nawet Jake Gyllehnaal, na którego liczyłam, znikł wśród swoich (równie nijakich) kolegów. Typowe, standardowe teksty i zagrywki. Ckliwy sentymentalizm i głupie reakcje, głupie decyzje bohaterów. Kogo to jeszcze rusza? Mnie już tylko nudzi. Ostatnio zresztą przez to coraz mniej filmów oglądam. Wiecznie powiela się to samo. Co widziałam, mając -naście lat, to samo widzę teraz, kiedy zbliżam się do 40tki. Kino pop (w odróżnieniu od "artystycznego", którego nie oglądam) rozwija się tylko technicznie. Znaczy nie do końca, po prostu wszystko zastąpiły piksele, no ale niech będzie. Natomiast w warstwie emocjonalnej, socjologicznej nie zmieniło się prawie nic. Widz z lat 70 poczułby się swojsko, oglądając choćby Life - zdziwiłoby go tylko efekciarstwo i że kobiety oraz czarnoskóry facet są w załodze. I tyle. :/
pytanko, Ty, a jak wygląda wskaźnik temperatury dyszy silnika na statku kosmocznym?
Film jest głębszy niż większość z Was sądzi. Jego właściwa, jak mi się wydaje interpretacja jest tutaj: http://www.filmweb.pl/film/Life-2017-765212/discussion/W%C5%82a%C5%9Bciwa+%28chy ba%29+interpretacja+filmu,2909479 Jestem ciekaw Waszego zdania.
Obcy najpierw spaceruje na zewnątrz, ale później gania za każdą "kroplą" tlenu.
Te wskaźniki temperatury były ruskie:) z czasów ZSRR.
Film byłby dobry, gdyby nie te głupoty. W filmach sci-fi można przymknąć oko na niektóre niedociągnięcia, ale to nie były niedociągnięcia, tylko głupoty.
Zapominasz o jednej rzeczy. To jest film skierowany do widza ktory mysli, ze wirowka poda tozsamosc zabojcy jak sie do niej da probke dna jak w tych roznych pseudokryminalnych serialach ala kryminalne zagadki jak oni w ogole na to wpadli. Dlatego tez pewne procedury czy fakty musza zostac uproszczone aby nie zajmowaly zbyt wiele czasu w filmie ani nie wymagaly nie wiadomo jakiego tlumaczenia widzom.
Ja tam nie znam się na rzeczach, które opisałeś. Nie mam absolutnie zielonego pojęcia jak sterowana jest stacja kosmiczna dlatego to wszystko mi umknęło. Film mi się podobał. Dobra rozrywka.
Załoga - niby awangarda ludzkości, a zachowują się jak młodzież na majówce.
Laboratorium, z jakimś naiwnym systemem zabezpieczeń przed skażeniem.
Obca istota o właściwościach magicznych - z jakiegoś pantofelka raptem wychodzi inteligentna istota,
odporna na mróz i ogień i próżnię.
Dziwne, że miała problemy z rozwojem na Marsie. Powinna cały system słoneczny opanować miliony lat temu.
Zakończenie typowe dla horrorów klasy B - śmiać się czy płakać nad indolencją scenarzysty?
Zgadzam się, ale 7 gwiazdek to za dużo.
To jest horror klasy B i tyle.
Porządne efekty specjalne na plus.
Do tego spisu głupot dodałbym jeszcze fakt o interakcji z obcym organizmem o nieznanym składzie przez gumową rękawicę którą można przeciąć nożykiem stanley.
A mnie dziwi, że przy tak inteligentnej i przy okazji oczytanej obcej formie życia, w połowie filmu Kelwin nie wsiadł do kapsuły ratunkowej i nie odleciał na ziemię, recytując przy okazji czystą angielszczyzną któregoś z dramatów Szekspira. Inteligencja inteligencją, ale wiedza nt. tego że nasz bohater chce odbić się od atmosfery i dlatego trzyma tą dźwignię, to już było.... ehhh. Czasami miałem wrażenie, że obcy lepiej zna tą stację niż cała załoga razem wzięta.
Czy ktoś wspomniał o bzdurze związanej z wrazliwo0scia obcego na brak tlenu? Podobno przy braku tlenu obcy miał hibernować. Na pozbawieniu tlenu opierała sie idea walki z obcym. Tymczasem bedac przez dłuższy czas poza stacją gdzie panuje kosmiczna próznia, obcy zupełnie nie odczuł ani braku powietrza ani zerowej temperatury. :D
"Kalvin. Siódmy pasażer ISS". Czekam na "Kalvin vs Predator"
Doktor po przybiciu piątki z Kalvinem ostatecznie wyjmuje dłoń z rękawicy inkubatora i widzimy jak elegancko dłoń opada w dół... grawitacyjnie... Mógł się jeszcze przewrócić, w końcu stracił przytomność i miał sparaliżowane nogi. Bym się nie czepiał gdyby to nie było celowe zbliżenie, tak jak na pot, który też doktorowi przepisowo ściekał strużkami. Ten film ma tak dużo idiotyzmów, że mnie osobiście przesłaniają całą resztę. Załoga to szczyt niekompetencji. Za facetów jest mi wstyd. Jak już jeden zaczął ryczeć, to za nim reszta. Na koniec sobie pomyślałem "Brakuje jeszcze, żeby się debile pomylili, który w którą stronę ma lecieć"...
Nie ma co bronić tego filmu, bo to średniak. Zabójcza czasu. Znęcać też się nie ma co, bo są gorsze.
Jedna rzecz tylko do Twojej wypowiedzi: w próżni może nastąpić przegrzanie pomimo zera absolutnego. Nie ma atmosfery, więc Słońce praży niemiłosiernie, dlatego obiekty w kosmosie poddane są stałemu obrotowi, żeby nagrzewały się równomiernie.
Zgadzam się, Boże jakie to było debilne. Rzadko się zdarza żebym kwestionował niemal każdą decyzję podjętą przez bohaterów (z wyjątkiem ostatniej, ale jak idiotycznie się to skończyło, sami wiecie). Nawet jak nic nie robili, przyglądając się akcji jak widzowie, nie potrafiłem się z nimi zidentyfikować, na uj tak stoisz pacanie!!!!. Dziury, wyrwy i kaniony w fabule, budowie i warstwie s-f, sprawiły że wszystko co widziałem wydawało mi się jakąś absurdalną bajką z krainy jednorożcy, tylko tylko że z przezroczystą meduzą zdolną wytrzymać bez tlenu płuc i łamiącą ludziom palce po kontakcie. Chyba na odtrutkę muszę sobie obejrzeć 8 pasażera, bo głupoty tego filmu mnie wnerwiają. Warstwa techniczna znakomita, szkoda tylko że w scenariuszu występują klauni w nysce a nie kosmonauci przygotowani do spotkania z obcą formą życie na stacji kosmicznej.