Słonego wichru lament wzywa
Z niespełnień czarnych wód kipieli,
Niemy korowód duchów Eilean Mor
Ku białej wieży nagiej piszczeli.
Chłostane mroźnych kropel biczem,
Blaskiem upiornym wabione cienie
Suną zawzięcie poprzez sztorm,
Gdzie błoniastego skrzydła myśli drżenie.
Wydrzeć spomiędzy suchych warg
Mglisty strzęp ciepła ostatniego tchnienia,
Pragną te zjawy ponad wszystko,
Nie masz przed nimi wybawienia.
Choć przegna koszmary świtu zew,
Daremne twe modły, próżno klęczeć,
Bo w murach tych na zawsze już
Grozy tajemnej echa będą dźwięczeć.