... zawsze w filmie muszą coś zepsuć. Ktoś mówi takiemu, żeby siedział na dupie, to ten zamiast siedzieć na tej dupie zawsze musi zrobić jakiś problem, zawsze coś musi przez niego wybuchnąć i tak dalej. W tej bajce cała fabuła się na tym opiera i jest to okropnie męczące. Dla mnie morał tej bajki jest bardzo dziwny: bądź denerwujący, niszcz wszystkim plany i demoluj wszystko, ale inni i tak mają to znosić i mają cię kochać, bo tak, bo rodzina. Tylko, że nawet członków rodziny człowiek odcina, kiedy ci są zbyt destrukcyjni, a tu? Zachęta do akceptacji wszystkiego. "Nie jesteś zły, tylko czasem (w sumie prawie zawsze) robisz złe rzeczy". Dla mnie to jest absurdalne i kompletnie bez sensu.