Pan Steven Spielberg przeszedł samego siebie. Od dzisiaj jest dla mnie nikim.
Do brzegu.
Cały film ocieka nieznośnym charakterystycznym dla amerykańskiego chłamu filmowego patosem. Aktorzy jakby mieli wniebowstępować albo przyszli na plan przez pomyłkę i jednak zdecydowali się odgrywać tą szopkę. Monologi Lincolna powodują ma mojej twarzy żeśki śmiech politowania i pogardy :> Był tak bezbarwną postacią historyczną, że to za mało na film.(!)
Muzyka bez wyrazu.
Zwykła propaganda podana w stylu uwłaczającym godności rozsądnego człowieka.
Steven nie kompromituj się i kładź się już do grobu.
Mało świetnych aktorów dostaje Wielkie Bananowe Oskary, to raczej kwestia szczęścia, że zagrał akurat w filmie z nominacjami. Akademia już dawno przestała wręczać nagrody za grę aktorską, teraz liczy się rozmach i kasowość filmu...
Miałem właśnie obejrzeć ale zrezygnowałem na rzecz czegoś innego po przeczytaniu postów. A z ciekawości dopytam tylko jak tam DDL (mój mistrz), dał rade?
Ja tam nim się nie jaram aczkolwiek nie można mu odmówić pewnej dozy talentu. W całym filmie gra na jedno kopyto ale wynika to z odtwarzanej postaci. Więc o to nie czepiam się. Lincoln generalnie cały czas siedzi, pi$^doli farmazony i czasami stara się żartować hehe ;))
gra aktorska i zdjęcia, i kostiumy ratują ten film. scenariusz słaby, reżyseria koszmarna
Dla jednego coś będzie propagandą dla drugiego artystyczną wizją, bo przecież kwestia niewolnictwa, a już na pewno nie poruszona w takim stylu moralnym, czy etycznym była główną przyczyną wojny secesyjnej, ale mimo wszystko warto dokonywać jakiś sensownych ocen - no chyba, że się ma całkiem spaczony gust filmowy, że film oceniany jako dobry, czy bardzo dobry oceniać jako dno.
Ja rozumiem, że mogą być różne poglądy, ale do tego stopnia ?
Skoncz juz te prowokacyjne gatki szmatki i przestan sie kreowac na nowego Kalzynskiego prostaczku zakompleksiony... Tak na marginesie to film moze i nienadzwyczajny ale daleko mu do dna
Na nikogo się nie kreuje. Jestem sobą. Nawet nie wiem kto to Kałżyński szczurze. ;-)
Wyświadcz światu przysługę i się wyhuśtaj ;-) Jednego użyszkodnika mniej będzie na tym patologicznym portalu. ;-)
No właśnie prowokować to trzeba umieć. Prowokacja też musi mieć poziom. Swoim odszczeknięciem (broń boże nie nazywajmy tego prowokacją :-)) pokazałeś, że nawet tu nie masz gustu hehe
Serio takie użyszkodniki jak ty powinny być eliminowane ze społeczenstwa aby nie zabierać tlenu porządnym ludziom ;-)
Po co dyskutować jakimś zakompleksionym na punkcie Ameryki beznadziejnym gostkiem który daje Szeregowcowi Ryanowi i Wojnie Światów po 10....dziękuję i bez odbioru.
Bez odbioru? :-) Nie uciekaj przecież możesz bez problemu zdeptać zakompleksionego na punkcie Ameryki beznadziejnego gostka hehe ;-))))
Zygmunt Kałużyński, Kału uuuuużyński na Boga! Kałużyński i Raczek i ich "Perły z lamusa" to juz kultowy program TV2,no ,ale to inne czasy.
Chyba tylko chodzi o prowokację, żeby mieć w poście dużo wpisów, bo nie o jakaś dyskusję w szczególności na poziomie.
Jaki sens porównywać Lincolna do Stalkera - Tarkowskiego, skoro trudno o przykład metafizycznej biografii, czy połączenia kina autorskiego z dramatem historycznym opartym na faktach ? To są różne rodzaje kina na różnych biegunach emocji, czy operowania środkami filmowymi.
Można porównać Piknik pod wiszącą skałą do Rambo - ale po co ? Można wszystko w internecie, na forum tylko znowu po co ?
Ludzi w internecie pełno, a człowieka żadnego.
Po co odpowiadasz na mój post w dodatku prawiąc oczywiste oczywistości? ;-)
To yasiumaru czy jak mu tam wyskoczył jak Filip z konopii z tym zestawieniem Lincolna i ku%$a Stalkera :///
Oczywiście, że było ale nie wylewało się z ekranu w porażającej ilości. BTW nie rozumiem negatywnego hypu na Szeregowca :///
:-) Fakt bo do niedawna ja też nie wiedziałem ale staram się iść z duchem czasu ;) http://www.urbandictionary.com/define.php?term=hype "Hype" to po prostu nadmierna ekscytacja danym tematem hehe
A ja rozumiem negatywny "hyp" na Szeregowca. Już pierwsze kadry filmu, kiedy Ryan jako starszy mężczyzna idzie tą aleją, te flagi powiewające na wietrze, ta patetyczna muzyka... Już wtedy się człowiekowi na rzygi zbiera. Potem jest tylko gorzej. Och biedna pani Ryan, straciła już trzech synów, to teraz miłosierni amerykanie poświęcą ośmiu czy tam dziewięciu żołnierzy, żeby nie dostarczyć pani Ryan czwartego listu z kondolencjami. Taka bzdura to tylko tam mogła powstać i tylko Spielberg mógł to wyreżyserować - wszak specjalizuje się w Science-Fiction.
Masz rację dlatego nie zwracałem uwagi na ten element filmu. ;-) Zignorowałem go. To jest bzdet ale Spielberg ma ciągoty do takich historyjek.
Zachwycił mnie w Szeregowcu aspekt techniczny. Ponoć kombatanci twierdzą, że nie ma filmu, w którym lepiej by odwzorowano atak w Normandii. Poza tym podczas seansu towarzyszyło mi przemiłe uczucie jak zobaczyłem lokacje żywcem wyjęte z pierwszego chyba Call of Duty :) aaa ścieżka dźwiękowa Williamsa do Szeregowca uchodzi za jedną z gorszych w jego karierze, nijak nie pasuje od filmu. :>
Jak miałem 18 lat, też się zachwycałem scenami batalistycznymi w Szeregowcu Ryanie i też nie zwracałem uwagi na ten "bzdet". Dzisiaj mam trochę więcej lat, trochę więcej filmów za sobą i same fajerwerki techniczne czy historyczna dokładność nie są w stanie mnie do siebie przekonać. Nie mieści mi się po prostu w głowie, że dorosły, w pełni dojrzały facet (a miał 52 lata jak film się ukazał) kręci film oparty na tak niedorzecznej historii. Ale świetnie go podsumował Gilliam w wywiadzie dla VH1 - przytoczył opinię Kubricka na temat Listy Schindlera. Kubrick powiedział: Lista Schindlera to film o zwycięstwie. Holokaust był przegraną. Ale Spielberg pokazuje jakże naiwną historię o jednym człowieku, który wygrywa... No wzruszające, tylko niezbyt znaczące. I Ryan to w pewnym sensie to samo. Ten sam poziom. Dla mnie Spielberg w ostatniej dekadzie zrobił tylko jeden dobry, nawet świetny film: Złap mnie, jeśli potrafisz. To jest naprawdę kawał dobrego kina i wspaniała historia, pięknie nakręcona i z dobrą muzyką. Mam ten film zresztą na DVD, nie żałowałem ani jednego grosza, który na niego wydałem. Potem były już same pierdoły.
Dla mnie Spielberg skończył się na ostatnim Indianie Jonsie ;-)
Z naiwnością dziecka czekam, że Steven wróci do formy w Robocalypsie ;-)
Dokładnie. Sam to chciałem napisać.
Chociaż ten wątek z tysiącletnim siwowłosym dziadkiem (pod koniec filmu) był koszmarny.
Rok 1989, ostatni Indiana Jones, a potem już tylko : propaganda (której ze świecą szukać przed rokiem 1989), sztuczne wyciskacze emocji i żenujące podrygi.
A
Skoro i :" Lista " i " Szeregowiec " to słabe filmy to nie ma o czym dyskutować ;)
Zacytuj, proszę, fragment moich poprzednich wypowiedzi, w którym stwierdzam: "Lista Schindlera to słaby film". Odnosiłem się do naiwności Spielberga, podając przy okazji cholernie trafne spostrzeżenie jednego z mistrzów kina, Stanleya Kubricka, dotyczące Listy Schindlera (można obejrzeć tu: http://youtu.be/CAKS3rdYTpI , tylko trzeba znać angielski). A Szeregowiec Ryan to naiwny, wręcz śmieszny filmik, który pod płaszczykiem efektownych zdjęć i serii wybuchów skrywa historyjkę tak nieprawdopodobną, że aż chce się zmienić zakatalogowanie filmu do Science-Fiction. Oczywiście nie można niczego zarzucić zdjęciom, Kamiński to świetny rzemieślnik. A zresztą co mi zależy czy komuś się te filmy podobają... Proszę się śmiało zachwycać dalej, ja mogę tylko pokiwać głową i wzruszyć ramionami. Nie mam ochoty nikogo do niczego przekonywać.
Wiesz, skoro nie przepadasz za kinem Spielberga to go nie oglądaj, od razu będzie Ci lżej na sercu ;)
ja kino Spielberga bardzo lubię i Jego " naiwność " wcale mi nie przeszkadza, więc, co kto lubi :P