mekas jest wielki. niewidzialny, ale też nie ma czego oglądać. klasyczne reguły narracji: antagonista-protagonista, statek-góra lodowa, adaś miauczyński-reszta świata, ogółem konflikt - nie wytrzymują ściany tego filmu. rozpadają się na atomy w konfrontacji z nią. jonas broczy tam i siam szukając cudownego w mieliźnie codzienności, a skondensowanie intensywnej teraźniejszości momentami jest nie do wytrzymania. intensywność zalewa kadr wylewając się poza kadr. tak. z jonasem jesteśmy w całości zanurzeni w przestrzeni poza kadrem..
zakończona łzami jonasa scena w której jonas z synem (chyba) siedzą, piją, lulki palą, słuchają i śpiewają Like a Rolling Stone dylana odurzeni transem cudu na granicy przeskoku kwantowego należy do najpiękniejszych scen filmowych jakie w życiu widziałem. idea kina w stanie czystym cicho zanurzająca we wspólnym polu wzruszeń. as life still goes on and he was in ecstassy..