Idąc na ten film spodziewałam się czegoś równie dobrego jak pierwsza część- lekkiej komedii wprawiającej w świąteczny nastrój. Nic bardziej mylnego.
Wątek Stuhra został ZNACZNIE okrojony. W pierwszej części stanowił wręcz szkielet całego filmu- był bardzo barwny i skutecznie łączył się z innymi wątkami. Tutaj stanowi jedynie element, swoją drogą ciut mniej zabawny i klimatyczny, a szkoda, bo miał potencjał. Duet Dygant-Adamczyk równie świetny jak w pierwszej części, mimo wręcz depresyjnych spacerów filmowej Kariny była to naprawdę fajna odskocznia od smutnych, dramatycznych chwil związanych z chorobą Małgorzaty oraz całym wątkiem Antosia i Kuby. Karolak i jego filmowy synek Kazik stanowili naprawdę uroczą parę, jednak na jednym (w miarę) zabawnym wątku komedii się nie nakręci a szkoda- po pierwszej części oczekiwania były bowiem przeogromne.
PS: Celowo omijam wątek Zakościelnego i Lamparskiej, dla mnie była to jedna wielka farsa.