Film dobry, pooglądać warto. Minus taki, że jest w nim strasznie mało logiki. Rozumiem, że to SF, ale choć trochę. Wydawało mi się, że filmy w których wysyła się jednego człowieka "bo tylko on da rady" już nie mają racji bytu. A tu jeden koleś ma rozwalić ponad setkę psycholi. Do tego najważniejsze pytanie. Ochrona córy prezydenta nie mogła wejść z bronią, a jeden typ wziął broń, 2079 rok a oni nie mają wykrywaczy metalu? Dalej, bunt na oddziale a strażnicy wpadają z bronię- to można ją mieć czy nie? Dlaczego nie wskoczyli z paralizatorami? I najważniejsze pytanie, skoro byli to najgorsi z najgorszych przestępców to dlaczego każdemu pod skórę nie wszyli elektroniki z paralizatorem, gdzie podczas buntu wystarczyłby jeden przycisk i wszyscy padają jak muchy? Mówię- brak logiki w tym filmie. I za to 5/10. Tak byłoby 6/10. Byłoby co oglądać, a tak wyszła z tego prosta akcja SF do pizzy i piwa.
Ps. duży plus za wygląd psychola z jednym okiem :D REWELACJA
Właściwie to psychol z jednym okiem (Hydell) to jedyny plus tego filmu. Efekty specjalne są tragiczne. O ile sceny w kosmosie jeszcze ujdą, to pościg za jednokołowym ścigaczem sprawił, że prawie wyłączyłem film. Logiki nie ma co tutaj szukać, bo jej nie ma. Ze drugiej stacji można sterować wirnikami odpowiedzialnymi za grawitację, ale już nie da się zdalnie włączyć gazu usypiającego, którego nie zdążyli użyć strażnicy. W czasach nam współczesnych tor orbitalnej stacji kosmicznej jest utrzymywany dzięki komputerom. Widać źle się spisują bo w roku 2079 jest potrzebny do tego technik, inaczej kosmiczne więzienie runie na Ziemię. 4/10 to aż za dużo, daje tą ocenę tylko za rolę Josepha Gilguna.
Po 5 minutach filmu już wiadomo, że fabularnie będzie dno - dlatego trzeba się wyluzować i nastawić na rozrywkę i łykać te bzdury, które zapodają. Film nawiązuje do kina akcji poprzednich lat i całkiem nieźle mu się to udaje - może nawet taki był cel reżysera, a cała reszta to zwykły zapychacz.
UWAGA: BĘDĘ SPOJLEROWAŁ!!! Fakt, że film jest nielogiczny. W końcówce filmu Emily trzaska Snowa w gębę, a potem mówi, że teraz są kwita. Dlaczego Snow (również w rewanżu) nie walnął jej gaśnicą w łeb!? ;-)
5/10 Ocena obniżona za ten skok "z krawędzi kosmosu". Durnowaty.
Poza tym co to za kara, jak całą odsiadkę śpisz?
Zgadzam się z oceną - 5/10. Najpierw plusy:
* pomysł, choć nie bardzo oryginalny, można uznać za ciekawy, * aktorzy spisują się całkiem nieźłe, zarówno główne role - Pearce i Grace, jaki i te z drugiego planu - szczególnie dobry jest "jednooki psychol", czyli Gilgun, * fajnie napisana postać głównego bohatera, który łączy w sobie herosów kina akcji z lat 80. i 90. i – niczym Willis lub Schwarzenegger – masakruje przeciwników zarówno fizycznie (broń palna, noże, bomby, pięści i wszystko inne co mu się nawinie), jak i ciętymi oraz w większości przypadków naprawdę zabawnymi ripostami, w zasadzie przez cały film każdy tekst wypowiedziany przez Snowa jest takim punchlinem.
Niestety wagowo minusy przeważają nad plusami:
* główny zarzut to głupi, bezsensowny i mało realistyczny (i nie chodzi mi o to, że to film SF) scenariusz, * średnie, a momentami nawet bardzo kiepskie efekty specjalne,.
Co to do cholery znaczy "Rozumiem, że to SF, ale choć trochę (logiki)"??? OD KIEDY TO KINO S-F JEST Z DEFINICJI GŁUPSZE NIŻ POZOSTAŁE? Może kolega Sprite sięgnie do jakiejś porządnej literatury s-f wysokich lotów, ew. obejrzy klasyki tego gatunku...? Nie mogę przejśc obojętnie obok takiego komentarza.
To jak nie możesz przejść obojętnie to się wywal na glebę. Sorry ale twórczość SF z zasady jest naiwna. Logiki w tym tyle za każdym razem co włosów na głowie łysego.
Taką opinię może wypowiadać jedynie totalny dyletant. Posiedź może trochę nad tematem poważnej s-f, zaprenumeruj coś, albo poszukaj starszych numerów Fantastyki, tudzież poczytaj książki, uważane za klasykę gatunku.
Na podstawie koncepcji Arthura C. Clarke'a, twórcy tej Twojej "naiwnej fantastyki" powstały stacje orbitalne, a wiele z jego rozwiązań, zastosowanych w prozie s-f funkcjonuje dziś w technologii kosmicznej. I to tylko jeden przykład, ktorych znajdziemy dużo więcej.
Na koniec polecam odrobinę kultury i darowanie sobie zwrotów w stylu "wywal na glebę" - tak można sobie pisać do kolegów z gimnazjum.
Macie wielce kuźwa problemy... Ja obejrzałem film, nie myślałem czy jest to logiczne czy nie - potem wszedłem na filmweb, aby ogólnie dać 7/10, głównie przez zamiłowanie do science fiction, oraz to, że riposty głównego bohatera niszczyły. A Wy spinacie się jak dzieci i zgrywacie wielkich koneserów kina... Niby poważni, a jednak pajace.
Pozdro dla wszystkich którzy filmy przyjmują z przymknięciem oka. ;)
Po Twojej wypowiedzi wnioskuję, że nawet nie wysiliłeś się, by zrozumieć istotę sporu powyżej, o czym dobitnie świadczy komentarz o "zgrywaniu konesera kina". Po co więc te pierdo/lety? Mi też się podobały teksty bohatera, ale to nie ma nic wspólnego z tym o czym pisałem powyżej.
Gdybym zgrywał konesera to bym marudził tak samo jak Wy, a ja jednak niewiele wymagam od filmu żeby był zajebisty... A dając komentarz nie dałem do zrozumienia że nie rozumiałem Waszej dyskusji, tylko po prostu dodałem coś od siebie, nie musiałem w swojej wypowiedzi nawiązywać do Waszej dyskusji... ;)
TO na przyszłość polecam robić to bardziej asertywnie, bo z kimś kto używa inwektyw (per pajace) mało kto chce dyskutować o czymkolwiek.
I tak - wystarczająco naczytałem się fantastyki, by z czystym sumieniem wyśmiać opinię, że s-f jest naiwna z definicji. Taką bzdurę może napisać wyłącznie dyletant, w tym przypadku w postaci jakże kulturalnego Sprite_87.
Ech, panie elokwentny... Nie chce mi się dłużej spierać, ale muszę przyznać racje, że równie co Ty nie sądzę, aby s-f było naiwne z definicji i nie miało głębszej logiki... Bo na przykład - w Incepcji logika była, i to bardziej złożona, a film oczywiście reprezentuje s-f w czystej postaci. To tylko jeden z wielu przykładów, no ale co Sprite_87 mże o tym wiedzieć...