Psychopatyczny bandyta wznieca bunt w więzieniu gdzie przetrzymywani są najwięksi zwyrodnialcy jacy chodzą po ziemi, w łapska wpada im córka prezydenta Stanów Zjednoczonych. Na ratunek zostaje wysłana jednoosobowa armia, która sama dopiero co została wypuszczona na wolność. Czy ja już gdzieś tego nie widziałem? No ale tym razem akcja ma miejsce w przyszłości! Oh, wait... No ale więzienie jest ulokowane na orbicie ziemskiej! Uff, więc jednak nie 100% plagiat, wszystko gra. Osoby, które się mentalnie zatrzymały na przełomie dwóch ostatnich dekad ubiegłego wieku i z sentymentem wspominają każdego b-klasowego śmiecia z czasów dominacji kaset VHS, mogą być zadowolone. Wszyscy inni mogą nie zdzierżyć dziurawej jak polskie drogi fabuły, śladowej logiki, topornie ciosanych dowcipów oraz przerysowanego głównego bohatera, porozumiewającego się ze wszystkimi za pomocą onelinerów. Broniłoby się to jeszcze jako pastisz kina akcji ale za taki mogą go potraktować jedynie osoby o gołębim sercu i ogromnych pokładach dobrej woli. Obejrzeć jednak można, nie irytuje, dużo się dzieje, nie specjalnie wciąga, ale i nie nuży.