Film ratuje tylko postać Snow 'a i jego humor, można się nieźle uśmiać :) Efekty specjalne są słabe, a fabuła naciągana i bez polotu..

Film arcydziełem nie jest, ale nie zasługuje aby wieszać na nim psów. Klimat ma trochę jak filmy z lat 80-tych i wczesnych 90-tych i podobne efekty specjalne, ale reszta - to porządnie wykonana robota - w szczególności dialogi (kapitalne). Fabuła naciągana? Ludzie przecież to remake "Ucieczki z Nowego Jorku" tylko w bardziej uwspółcześnionym wydaniu. De facto film ten oglądało mi się lepiej niż pierwowzór więc jak się komuś fabuła nie podobała to taki "klasyk" jak "Ucieczka..." w której gra Kurt Russell, może sobie całkowicie odpuścić. A niedorzeczności w filmie? cóż... jeśli ktoś oglądał remake " Total Recall" z 2012 w którym robotnicy fabryki podróżują do Australii przez jądro ziemi i podczas podróży koleś wychodzi na zewnątrz kapsuły która pędzi co najmniej kilkanaście tysięcy kilometrów na godzinę...spuśćmy zasłonę milczenia. Można wyszukać sporo niedorzeczności w filme na siłę, ale przy takim gniocie jak "Total Recall" to perfekcyjna logiczna rozrywka. Polecam jak wyżej choćby dla świetnych dialogów + prześliczna Maggie Grace - nie idzie oka oderwać :*

Z "odpuszczeniem" orginalu troche przesadziles :), ale film i tak daje rade, szczegolnie na tle dzisiejszego badziewia.

Piszesz o efektach specjalnych. Nie uważasz że animacja podczas pościgu Snowa uciekającego na ''ścigaczu'' to są jaja? Zgadzam się z Tobą w 100% że efekty specjalne rodem z kina lat 80-tych. A końcowe lądowanie na spadochronach...........skąd oni skakali? Z krawężnika? Pozdrawiam

Dokładnie. Pomimo zerowej grawitacji skoczyli w dół niczym w przepaść. Nie spalili się wchodząc w atmosferę, a następnie gładziutko wylądowali na spadochronach. Trzeba zadzwonić do NASA, że te całe procedury powrotu na Ziemię są zupełnie niepotrzebne, a na spadochronie można skakać równie dobrze z samolotu, jak i orbity. Nie ma żadnej różnicy. To policzek w twarz średnio rozgarniętych widzów. Ja odniosłem wrażenie, że twórcy filmu chyba mają mnie za kompletnego debila. Do bólu naiwny film na jeden raz, z gatunku "one man army". I to na taki raz, gdy naprawdę już nic innego nie ma do roboty. Twardziel budzi sympatię, gdy mało mówi, a dużo robi. A tymczasem główny bohater robi dużo do tego stopnia, jakby się w tym więzieniu urodził i znał je od podszewki, a mówi tyle i to takie suchary, że czasem miałem ochotę powiedzieć "weź się k... wreszcie zamknij." Jak dla mnie 5/10.

Dokładnie, nic dodać nic ująć :)

Sadam ty chyba raczej nie ogladales filmow sf z lat 80 i 90. Bo nie mozesz poprostu porownac efektow (oczywiscie niekore filmy z tamtych lat maj ok efekty, ale tylko kilka) z tego filmu z tymi starymi. Wnetrza nie wygladaja plastikowo, na zewnatrz nie jest tak zle, Ale nie sa to b. dobre efekty.

prawda :D

Zgadzam się. Pearce wyciąga film o 1 albo nawet 2 punkty. Niezła jest też relacja Snow - córka prezydenta.

Według mnie znacznie lepiej zagrał Joseph Gilgun, jako nieobliczalny psychopata. Chociaż nie powiem, suchary Snowa i ta jego olewacka postawa były zajebiste :)

-"Orzeszki?"
Snow odpala papierosa -"Nie, dzięki. Rzuciłem".
------------------------------------
-"Czy tata miał mi coś do przekazania?"
-"Jesteś adoptowana".
------------------------------------
-"Ładny chłopak."
-"Mało ruchany".



Niektóre teksty byly na sile pisane i nieśmieszne ,ale sporo naprawdę niezłego trollowania bylo ze strony Snowa a i owszem.

Największa niedorzeczność to to ,ze w więzieniu z osadzonymi z calej planety 100% to...Biali. To sie nazywa delikatnie mówiąc zaklinanie rzeczywistości.

nie prawda, był jeden jamajczyk ;)

Che che :-) ..Oj tam oj tam.. W Gladiatorze Ridleya Scotta z A.D. 2000 r pojawia się plastikowa butelka..jest widoczna przez ułamek sekundy ale jest..co nie ujmuje kunsztu tego dzieła....A że w Lockoucie pojawia sie kilka absurdalnych zdarzeń i nonsensów
(w zasadzie to cały film :-)) ..to nie szkodzi a nawet jeszcze dodaje temu "dziełu" klimatu i czyni go na swój sposób "kultowym"

Guy Pearce podtrzymuje ten film - ze stanu krytycznego na krytyczny stabilny. Kilka razy można się uśmiechnąć, przeważa facepalm.