To jedna z rzeczy, której mi szkoda, jeśli chodzi
o dawne polskie kino. Że nie doczekaliśmy się czegoś
na kształt polskiego "Hammer'a".
Lokis, WIlczyce, czy choćby miniatura "Upiór" Lenartowicza,
pokazywały, że od czasu do czasu twórców ciągnęło
do takich kostiumowych filmów grozy, ale było to punktowe,
raczej eksperymentalne. Nie szło za tym nic więcej.
Kino gatunkowe w dużej mierze u nas leżało.
Hammer Horror też nie produkował wybitnej sztuki.
Bazował na kreacjach aktorskich, charakteryzacji, dekoracjach,
muzyce. U nas aktorów nie brakowało. Z charakteryzacją i dekoracjami
też byśmy sobie poradzili. A pomysły ? No cóż, słowiańszczyzna
horrorem stoi.
Niestety, nie ruszyło
Do tego jeszcze Wilczyca :) Mi się podobała
PRLowskiemu kinu brakowało funduszy no i cenzura.
Wyobraź sobie co by było gdyby Polska była w pełni niepodległa po II WŚ
Ciągnęło i było w tym wiele jakości, ale też strasznie skażona snobizmem i poczuciem wyższości polska kinematografia była i do dzisiaj trochę jest. Można było lepiej nakręcić, choć przynajmniej nie ma slapstickowego humoru jak u Hammera.
Kurde, pytanie może z innej bańki, ale interesuje mnie ten niedźwiadek ze sceny z Cyganami. Wiesz może, czy to był aktor w przebraniu, czy jakiś prawdziwy, tresowany zwierz? Wyglądał bardzo realistycznie, a to drugie jest jednak mało prawdopodobne ze względu na koszty i rzadkość czegoś takiego, jak tresowanie niedźwiedzi, zwierzęcia przecież mocno niebezpiecznego...