PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=569908}
6,6 113 tys. ocen
6,6 10 1 112829
6,3 63 krytyków
Looper - Pętla czasu
powrót do forum filmu Looper - Pętla czasu

8/10

ocenił(a) film na 7

Na początek słowo wyjaśnienia dla podnieconych pozytywnymi zagranicznymi recenzjami okrzykującymi „Loopera” najlepszym sci-fi od czasu „Children of Men”. Opinie może nie są dalekie od prawdy, ale jednocześnie mogą być nieco mylące, bo to zupełnie różne filmy. Cuaron opowiedział historię twardo osadzoną na ziemi, rzadko epatującą sztafażem sci-fi, ograniczającym się zazwyczaj do subtelnych technologicznych detali na drugim planie (no i oczywiście motywem wyjściowym). „Looper” to natomiast science-fiction pełną gębą, na ekranie pojawia się dużo osób obdarzonych zdolnością telekinezy (stąd znane ze zwiastunów sceny z fruwającymi przedmiotami), mamy latające motory, no i oczywiście cofanie się w czasie.

To ostatnie jest zawsze śliskim tematem od strony logicznej i wykładają się na tym niemal wszyscy scenarzyści. Rian Johnson robił co mógł żeby uniknąć obowiązkowych paradoksów czasowych, obeszło się bez związanych z tym dziur logicznych (no dobra, nie do końca, ale na razie za wcześnie żeby poruszać tak szczegółowo finałowe wydarzenia), ale i tak nie brakuje motywów, nad którymi najlepiej za wiele się nie zastanawiać, żeby nie popsuć sobie zabawy. Zawieszenie pewnej niewiary i zaakceptowanie wymyślonych przez twórców reguł będzie więc konieczne. A warto, bo to kawał świetnego sci-fi. Świat przyszłości pomyślany jest z głową, nieprzesadzony, podkreśla pogłębiające się różnice między zamożnymi a resztą społeczeństwa (filmowa Ameryka przypomina trochę dzisiejszą Kubę, z przeciętnymi obywatelami jeżdżącymi zdezelowanymi samochodami z przypadkowymi elementami karoserii i nielicznymi szczęściarzami śmigającymi obok nich w błyszczących furach), nie odpływa zbytnio w kreśleniu futurystycznej wizji, stawia na brud, syf i pogłębienie dzisiejszych patologii.

Aktorsko jest bardzo dobrze, świetny jak zwykle Joseph Gordon-Levitt, kolejna w tym roku dobra rola Emily Blunt, przez chwilę przemyka przez ekran Paul Dano, z którym wiąże się jeden z mocniejszych motywów w filmie (dowiadujemy się o przebiegu tortur dokonywanych na nim obserwując zmiany zachodzące na jego odpowiedniku z przyszłości, któremu zaczynają znikać kolejne części ciała). No ale najbardziej chyba cieszy, że Bruce Willis nie poleciał tradycyjnie na auto-pilocie i włożył w rolę aktorski wysiłek.

Reasumując, inteligentny, ale niepozbawiony rys, scenariusz, pierwszorzędnie wykonany i odegrany, wypełniony świetnymi pomysłami, energetycznymi scenami akcji, utrzymujący zainteresowanie widza, chwilami dość bezlitosny w egzekwowaniu pewnych wątpliwych moralnie pomysłów, o których nie będę na razie pisać, z konkretnym zakończeniem, po którym nie pozostaje się z uczuciem rozczarowania. A łatwo było to zepsuć. Jak już dotrze do Polski, wizyta w kinie wysoce zalecana. ;)