W pętli postać będzie istnieć "wiecznie", ale świadomość tej postaci kończy się w momencie zamknięcia pętli. Jakbyś był takim Looperem to z Twojego punktu widzenia zabijasz siebie, żyjesz te trzydzieści lat a potem Cię cofają i giniesz.

Z punktu widzenia Loopera czas stoi w miejscu, a raczej cały czas się powtarza okres 30 lat. Przecież ten co zabija swoje alter ego zdaje sobie z tego sprawę, tym bardziej musi wiedzieć że go kiedyś wyślą w przeszłość na śmierć. Aby to wszystko (czas) ruszyło do przodu Looper "emeryt" musi w ciągu 30 lat swojej emerytury tak wpłynąć na jako taką przyszłość, by wysyłanie w przeszłość zostało zaniechane. Z punktu widzenia wszystkich ludzi, którzy nic nie wiedzą że ktoś się bawi czasoprzestrzenią nic się nie dzieje. Ale pod warunkiem, że 30-letnich okresów będzie określona liczba. Jeśli będzie to nieskończoność, to jest to paradoks czasoprzestrzenny i zagłada świata i ludzkości, jak by powiedział dr Emmet Brown.
A teraz już odstawiam zioło, bo chyba trochę popłynąłem, chociaż jestem w 100% pewny, że tok mojego myślenia jest słuszny.

I wydaje mi się jeszcze, że pętla czasu została przerwana kiedy mlody Joe zabił siebie w teraźniejszości, czyli nie przeżyje tych 30 lat, nie wyslą go w przeszłość i nie zostanie zabity przez swoje młodsze alter ego. Tylko, że wtedy co zrobi ówczesny Joe, który nie zamknie swojej pętli, bo nie będzie miał siebie z przyszłości?

A co ma zrobić? Skoro się zabił, to nic już nie może zrobić, bo go już nie ma. Zmienić tu cokolwiek może tylko ten, kto zostanie wysłany z przyszłości, by powstrzymać młodego Joe przed samobójstwem.