PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=569908}
6,6 113 tys. ocen
6,6 10 1 112828
6,3 63 krytyków
Looper - Pętla czasu
powrót do forum filmu Looper - Pętla czasu

Film jest niezły, jeśli nie zaczniemy zbyt głęboko analizować zastosowanej mechaniki podróży w czasie i wynikających z niej błędów logicznych. Nie martwcie się, nie będzie spoilerów (poza tymi, które są już zawarte w trailerach!).

Looper cierpi na syndrom znany z Terminatora i Powrotu do Przyszłości (które swoją drogą należą do moich ulubionych filmów). Problem polega na tym, że podróżnik wprowadza drastyczne zmiany do własnej przeszłości i otwiera na oścież drzwi do licznych paradoksów. Na szczęście tak jak we wspomnianych filmach, nie jest to bardzo istotne. Ważna jest tutaj napięcie, ważna jest akcja, ważne są postacie, ważne jest to, czy jesteśmy w stanie identyfikować się z bohaterami i czy zależy nam na ich losie. Moim zdaniem w tych dziedzinach Looper spisuje się całkiem nieźle.

Akcja toczy się dynamicznie, przynajmniej na początku, ale ci, którzy spodziewają się czystego kina akcji mogą się rozczarować. Mniej więcej w połowie film zwalnia i nabiera zupełnie innego charakteru i moim zdaniem nie wychodzi mu to na złe.

Joseph Gordon-Levitt odwala kawał dobrej roboty grając młodszą wersję postaci Willisa. Idealnie naśladuje elementy mimiki starszego kolegi. Robi to bardzo naturalnie, nie posuwając się do parodii i nie wpadając w śmieszność. Buduje przy tym postać wiarygodną, złożoną i dającą się lubić, mimo tego, że jest zimnokrwistym mordercą. Na początku może trochę razić makijaż i sztuczny nos, które upodabniają go do Bruce'a, ale szybko o tym zapominamy. Sam Bruce Willis jest świetny jak zawsze, ale słowa uznania należą się także dla Emily Blunt, która bardzo dobrze radzi sobie z rolą, do której początkowo kompletnie mi nie pasowała. Na wzmiankę zasługuje też Pierce Gagnon - dzieciak, który pojawia się w drugiej połowie filmu. Ma tylko kilka scen, ale zapadają w pamięć.

Jeśli chodzi o fabułę... Obiecałem, że nie będzie spoilerów, więc nakreślę tylko czego można i czego nie należy się spodziewać, żeby się nie rozczarować. Podróże w czasie to temat, który trudno jest przedstawić w wiarygodny sposób, nie wpadając w paradoksy. Generalnie są na to dwa logiczne sposoby:

1) Zakładamy, że podróżnik cofający się w czasie tworzy kompletnie nową linię czasową. Nową wersję zdarzeń. Przeskakuje de facto do alternatywnej rzeczywistości i staje się elementem nowej historii. Nie może wpłynąć na własną przeszłość, nie może zmienić świata, z którego przybył i nie może do niego w łatwy sposób wrócić.

2) Wedle innej szkoły podróżnik może cofnąć się do własnej przeszłości, ale wszystkie jego akcje w nieunikniony sposób skutkują przyszłością, z której przybył. Inaczej mówiąc: przyszłość z której przybył już uwzględnia przeszłe działania podróżnika. Wydarzenia w których uczestniczy i wybory których dokonuje, niejednokrotnie dramatyczne, są tak naprawdę nieuniknione. Istnieje tylko jedna wersja wydarzeń. Scenariusz taki ilustruje determinizm wszechświata i w bolesny sposób eksponuje iluzoryczność wolnej woli.

Dobrzy pisarze science fiction są w stanie zbudować na tych założeniach niesamowite fabuły, ale oczywiście nie wszystkim to wystarcza. Możliwość zmiany własnej przeszłości jest konceptem kuszącym, więc wielu autorów sięga po ten "zakazany owoc". Czasami wychodzą z tego niezłe historie, ale dziury w nich dostrzegalne są gołym okiem. Autor scenariusza przyznaje się do tego otwarcie ustami starszego Joe.

Spory mankament leży jednak nie w samych implikacjach podróży w czasie, a w głównym założeniu, na którym opiera się film. Otóż zatarcie śladów morderstwa w przyszłości jest podobno "niemożliwe", więc mafia wysyła swoje ofiary w przeszłość i płaci Looperom za "pozbycie się" nieszczęśników... Pomijam fakt, że film pokazuje co najmniej jedno morderstwo popełnione w przyszłości, którym nikt się nie przejmuje... Ale dlaczego do jasnej Anielki nie wysyłać w przeszłość samych zwłok? Po co ryzykować ucieczkę ofiar i drastyczną zmianę świata, w którym się mieszka? Idąc dalej: dlaczego, skoro da się precyzyjne wyznaczyć miejsca skoku, nie wysyłać odpowiednio obciążonych zwłok na dno oceanu? Lub jeszcze lepiej: nad krater aktywnego wulkanu! Looperzy są tak naprawdę niepotrzebni i fundamentalna idea filmu stoi na bardzo cieniutkich nóżkach.

Na szczęście można na to wszystko przymknąć oko, bo o ile założenia świata kuleją, to postacie funkcjonujące w tych realiach budują ciekawe zależności i tworzą intrygującą historię. Ja oko przymknąłem i dostałem dwie godziny niezłej rozrywki. Mimo wad daję Looperowi 6.5, co po zaokrągleniu daje siódemkę.