Zacząć trzeba od tego, iż filmy z gatunku science fiction czy
fantastyki rządzą się swoim prawami. Tu wyobraźnia twórców
nie zna granic i na prawdę wiele rzeczy jest dopuszczalnych.
Ważne jest, aby te ''niestworzone'' tematy, które nam chcą
ukazać nie przekroczyły bardzo barier logiki. Jeżeli już
poruszany jest temat przemieszczania się w czasie
(osobiście w to i tak nie wierzę, ale cholera wie co może być
kiedyś w dalekiej przyszłości), to powinno się chociaż w tej
''rozrywce'' tak coś podać widzowi, aby było zrozumiałe i miało
jakiś sens. Przyjmijmy więc wariant, że to co Johnson nam
przedstawia, może kiedyś zaistnieć. I zagłębiając się w
strukturę scenariusza, nie jest to ani niezrozumiałe, ani też
zagmatwane. Przede wszystkim jest to na swój sposób
ciekawe. Bo prawdę mówiąc, to nawet dotykając sf, można
zrobić sieczkę z historii, którą się opisuje, do tego stopnia, że
nie tyle człowiek sam się gubi w tym co ogląda, ale ma
wrażenie, że tworzący taki film sami się w tym gubią. I
wówczas nawet wyrozumiałość do nich się zaciera, do tego
stopnia, że to co tworzą staje się koszmarnie tandetne i
męczące. Oczywiście i ''Looper'' dla niektórych może być i
zapewne jest takim męczącym filmem, ale na tle tego co
serwuje nam ten gatunek w ostatnich latach, śmiem
twierdzić, że nie tym razem. Kiedyś był ''Deja Vu'', później ''Kod
nieśmiertelności'', a dziś właśnie ''Pętla czasu''. Mnie już
wymęczyły filmy o inwazji kosmitów, bo ''Battleshit'', ''Skyline''
czy ''Inwazja: Bitwa o L.A.'' to nie tyle niedorzeczne produkcje,
co nafaszerowane całą masą błędów, banałów i idiotyzmów.
Lepiej zdecydowanie wygląda wyobrażenie sobie świata
przyszłości na naszej Ziemi, aniżeli nalot kosmitów za parę
dni. Lepiej w sensie, że lepsze z tego wychodzą filmy. Nie
mówię, że są to jakieś arcydzieła, ale można znaleźć wśród
nich kilka udanych pozycji. Dlatego też ''Looper'' jest dla mnie
pozytywnym zaskoczeniem.
Nie będę się tu rozpisywał na temat fabuły, bo ci co oglądali
to ja znają, ale u mnie otrzymała ona zdecydowany plus. Film
jest przejrzysty, nawet mimo naciągnięć i wystarczy go tylko
uważnie oglądać. Oczywiście nie jest pozbawiony małych
błędów, ale na tle całości są one wybaczalne. Bardzo
sprawnie ukazano tu future. Nie mamy latających spodków, a
jedynie maszyny przypominające motocykle w które jestem w
stanie uwierzyć, że za 30 lat mogą istnieć. Metropolia również
jest nakreślona w granicach rozsądku. Szklane drapacze
chmur przypominające do złudzenia te azjatyckie i atmosfera
panująca zarówno u ich podnóża jak i w powietrzu jest taka
duszna i klimatyczna. Nie ważne czy mamy noc czy też dzień.
Całość jest bardzo sprawnie zrealizowana. Ogólnie skromny,
a zarazem techniczny bajer. Jak mało w którym filmie o
przyszłości tu czuć właśnie tą ... przyszłość. Już dawno nie
było tak dobrze skonstruowanej produkcji pod kątem montażu
w kinie sf. Ostatnio chyba w ''Dystrykt 9'', no może w ''Incepcji''.
Film też oprawiony jest w kapitalną ścieżkę dźwiękową,
niekiedy prawie psychodeliczną, dobre i nieraz długie ujęcia
(to raczej rzadkość w gatunku), świetne zdjęcia, ciekawą rolę
Jeffa Danielsa!, seksowną Piper Perabo, dzięki czemu jak dla
mnie jest na prawdę dobrą zabawą i wiem, że jeszcze po
niego jeszcze sięgnę. Na pewno znajdą się i tacy, którym się
tak samo podoba jak mnie i mojemu znajomemu z fw
Jeti'emu :)
Poza kilkoma błędami, lub niedopatrzeniami (gdy starszy Joe
wraca po raz drugi z przyszłości nie zostawia kartki z napisem
''złap pociąg poza miasto''), tylko niezłą grą Levitta i na prawdę
średnią Bruce Willisa, razić może delikatne przegięcie w
postaci zbyt częstego farta głównego bohatera. Tym razem
wybaczę to bardziej, niż w ''Łowcy głów''. A i plusik wędruje na
konto malucha Pierce Gagnona bo dał radę. Wspomnieć
trzeba również o dobrych efektach specjalnych. Skromnie, ale
z wyrazem.
Ogólnie ''Looper'' to wbrew pozorom całkiem sprawna i
udana produkcja, która zasłużyła u mnie na murowane 7/10.
Pozdrawiam
Kiedy dowiedziała się, że wchodzi kin, chciałam obejrzeć ze względu na Blunt, bo jakoś trawię tą aktorkę i uważam że ma talent (nie wiem czy się zgadzasz? polecam Młodą Wiktorię i Połów szczęścia w Jemenie, bo Wilkołak jak dla mnie średni, chociaż ona się spisała). No więc, jeśli oglądasz uważnie to naprawdę się wciągniesz (jak w moim przypadku), osobiście nie lubię za bardzo wątków z podróżami w czasie, ponieważ łatwo się w tym pogubić, ale tutaj wszystko zostało tak posklejane, że ma to jak najbardziej sens! a wiem co mówię, bo niejedno sci-fi już widziałam. W dodatku aktorzy naprawdę się spisali, nawet Willis (który, wybacz, ale mnie nie przekonuje, tylko denerwuje, poza Szklaną Pułapką i Ze śmiercią jej do twarzy), Gordon mnie zachwycił, chyba lubi te klimaty, bo w Incepcji również się sprawdził i mam nadzieję, że takich filmów doczekam się z nim więcej. Efektów było mało, ale tym lepiej! jak z tym przesadzają to też katastrofa wychodzi, na przykład taki John Carter, mój tata jak na razie obejrzał go aż 3 razy! a mnie denerwuje, że zepsuli temat, co prawda książek nie czytałam, ale ten świat, co mi przedstawili woła o pomstę do nieba! jakby się cofnąć w technologii o kilka lat wstecz, 3 razy próbowałam obejrzeć i 3 razy zasnęłam! bo uznałam, że nie warto się męczyć. No to się rozpisałam, mam nadzieję że nie zadręczam :)
I oczywiście już widzę błędy za które przepraszam, ale nie chciało mi się już tego co napisał, czytać i kliknęłam "wyślij" :)