PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=103929}

Los człowieka

Sudba cheloveka
1959
7,9 4,3 tys. ocen
7,9 10 1 4343
7,9 7 krytyków
Los człowieka
powrót do forum filmu Los człowieka

Mało kto zadaje sobie trud, by zastanowić się o czym jest w istocie ten film. Bodajże w jednym poście znalazłem małą wycieczkę w tym kierunku. Nie będę odwalał tu oświatowej roboty, więc w jednym zdaniu: to jest film o niewolniczym losie człowieka sowieckiego, który nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest trybikiem w komuszym i wojennym świecie. Oczywiście są tu wzruszenia, dzieci, miłość, frontowa mądrość, ale to mydlenie oczu. Jestem z czasów, gdy takie lekturki ("Los człowieka") były obowiązkowe, ale i wtedy wielu już wiedziało co to 17 września i Katyń. Jak to się ma do filmu. Ano tak, że ten film jest jawną propagandówką, mającą wzruszyć nas. I to się duetowi Szołochow/Bondarczuk udało, o czym świadczą poniższe wpisy. Polacy nakręcili w tym samym roku np. "Orzeł", "Zamach", "Krzyż Walecznych", "Pociąg". Wszystkie lepsze od "Losu", moim zdaniem.
Dużo tu ruskofilów...

ocenił(a) film na 10
Krzypur

Współczuję życia w takim, a nie innym systemie. Zbrodniczym, przyznajmy, godzącym w ludzką godność. Współczuję też tego, że ówczesny system i losy historyczne skłoniły Pana do nienawiści do całej nacji, jaką są Rosjanie. Mógłbym się tu rozwodzić jaką głupotą jest oceniać ponad 140 milionowy naród przez pryzmat własnych doświadczeń, które zapewne obejmują zapoznanie kilku, bądź nawet żadnego z przedstawicieli wschodnich Słowian.

Doświadczeń skądinąd lżejszych niż wielu Rosjan, pobratymców Józefa Stalina, skazanych na o wiele gorszy los niż szybka śmierć w Katyniu. Osipa Mandelsztama, za samo nazwisko, pewnie Pan też nie lubi, więc wspominał o jego marnym końcu nie będę. Miażdżącej krytyki systemu komunistycznego dokonał Rosjanin - Sołżenicyn, przed nim wspaniały zachód, na czele z J.P. Sartrem wychwalał poczynania jedynego sprawiedliwego ustroju. Ale rozumiem, trauma. Tyle, że własne przeżycia wymuszają na Panu interpretację w filmu w kolejności własny żal okraszony polityką -> dopiero później X Muza. A za to już, na portalu poświęconym sztuce filmowej, należy się co najmniej upomnienie. Bo w mojej opinii "Los człowieka" jest wyjątkowym za coś innego, niż służba w imię komunizmu.

Co do samego filmu - jako urodzony już po chudych latach PRLu mogę powiedzieć, że otoczka propagandowa nie robi na mnie żadnego wrażenia. Zaryzykuję stwierdzenie, że po kilkunastym seansie nie odczułem gloryfikacji raju na tej planecie - Związku Radzieckiego. Zwykły facet starający się przeżyć, nieuświadomiony politycznie, chcący normalnie żyć. Z ubogą chatką, prostą kobietą i synem. Los zwykłego człowieka, który urodził się tam, gdzie urodził, służył w takim, a nie innym wojsku i mówił w takim języku. Słucha tego, co mówią w radiu i w gazetach, tak jak słuchali Polacy, krzycząc "Wodzu prowadź na Kowno". Pije Pan do ogólnoludzkiej prostoty, czy zieje nienawiścią uprzedzony do Rosjan?

A może ludzie młodzi nie pamiętający Gomułki i kolejek nie muszą już na każdym kroku walczyć z wiatrakiem, który dawno zdemontowano i mogą cieszyć się aspektami, które Pan protekcjonalnie zbywa, jako "wzruszenia, dzieci, miłość, frontowa mądrość"?

Wydaje mi się, że walcząc z tamtym ustrojem zostało Panu coś z niego. Ten dyktatorski ton, który narzuca ludziom jak myśleć i jak interpretować świat.
Pozdrawiam i życzę miłej nocy.

ocenił(a) film na 4
AdrianKorzeniewski

Od kiedy własną wypowiedź, idącą nieraz pod prąd, nazywamy "dyktatorskim tonem"? Chodzi chyba raczej o ton oskarżycielski? Nie, nie oceniam Rosjan hurtem. To ich system oceniam hurtem (zresztą, do dziś się niewiele zmienił), uważam, że maja niewolnicze dusze (w zdecydowanej większości). Sądzę, żebyś się zdziwił, gdybym wyliczył radzieckie (!) utwory (z różnych dziedzin sztuki), które lubię. Sporo tego. Najbardziej na świecie nienawidzę jednak hipokryzji, tzn. udawania, że coś jest tym, czym nie jest, by wywieść nas (ludzi, odbiorców, obywateli, Polaków, Rosjan itp.) w pole. Tak w skrócie. I nie chodzi mi o donkiszoterię, ale o pamięć. Także tę zbiorową, gwałconą na różne sposoby co dnia. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że spojrzenie na dzieła sztuki jest zmienne, że zależy od wieku, wykształcenia, zmian społecznych czy politycznych, od płci, a nawet od humoru w danym dniu. Nie rozumiem pytania o zianiu nienawiścią... Wyrażam pogląd, a odpisuję Ci tak szeroko, bo doceniam styl Twojej wypowiedzi. Pozdrowienia.

ocenił(a) film na 10
Krzypur

W takim razie możemy dojść do szerokiego konsensusu, gdyż przyjąłem Pańską wypowiedź jako atak na wszystkich Rosjan. A uwagę o tonie zrobiłem z powodu słów na temat belferskiej, oświatowej roboty, którą niejako trzeba wykonać. Może to późna pora, ale przykro mi się skojarzyło z metodami słusznie minionego ustroju.

Niewolnicze dusze? To temat na odrębną dyskusję. Rosjanie, których poznałem byli często zawiedzeni polityką wewnątrz. Przedłużeniem czekistowskiej kontroli nad społeczeństwem przez media należące do rządu. Stosunek do miłościwie panującego - często wyraża się w sposób ambiwalentny. Z jednej strony despota, z drugiej - ciężko sobie wyobrazić ten kraj w rękach kulejącej, krzyczącej demokracji. Przy czym bardzo trudno jest im to przyznać komuś z zachodu, oni już od czasów Dostojewskiego (a może i wcześniejszych?) mają coś z mesjanizmu i dziejowej roli Świętej Rosji. Za nic nie dadzą komuś z zewnątrz pluć na ojczyznę.

Gwoli systemu - jest w tym coś azjatyckiego, barbarzyńskiego. Być może to jedyny sposób na okiełznanie rosyjskiego żywiołu, zapanowanie nad ogromnymi połaciami kraju, nad czasem niechlujnym sposobem wyrażania emocji. Prozaiczny przykład - oglądając czasem nagrania z rosyjskich dróg można się przyjrzeć ich trochę "dzikiemu" sposobowi rozumowania, nerwowości. Wręcz bije od nich temperament.
Nie jest to też coś możliwego do zaakceptowania przez Polaków - miłujących wolność osobistą i polityczną.c

ocenił(a) film na 10
Krzypur

Ja Rosjanom ich losu nie zazdroszczę. To na pewno. Przeciętny obywatel, bo raczej o takich mowa gwoli sytuacji społecznej w kraju - miał tam zawsze gorzej, niż u nas.

Co do hipokryzji - zgadzam się z Panem. Jednocześnie należy pamiętać, że w krajach takich, jak ZSRR, artyści musieli często decydować: kariera, albo prawda. Czasami wizja reżyserska musiała być okrojona wszechwładnym działaniem cenzury. A czasami by swoje dzieło puścić w świat należało albo uciec z kraju, albo ugiąć się i zaakceptować pewne wytyczne. A to się zdarzało nawet najlepszym - vide początkowe filmy Tarkowskiego, czy występy sceniczne Wysockiego w dziełach należących do linii programowej KPZR. Okudżawa - wielki bard także miał okresy przymilania się do władzy radzieckiej.

Obrzydliwym jest ukryta propaganda, ale dla tych, którym na szczęście nie grozi już, jak to ujął Marks "widmo komunizmu" - film Bondarczuka może być przede wszystkim wartościowym, świetne zrealizowanym kinem "prostego człowieka", a to akurat wychodziło w Kraju Rad doskonale. To, co miało być przekazem podprogowym - utraciło swą moc.

ocenił(a) film na 4
AdrianKorzeniewski

Być może, być może utraciło moc. Być może jestem przeczulony na - nazwę to oględnie - socjologię sztuki (dotyczy to również propagandy amerykańskiej z ich flagami i prezydentem w co trzecim filmie) . Cieszy mnie, że doczekałem się zasadnej krytyki i polemiki. Zawsze stałem po stronie ludzi słabych, nienawidzę przemocy, szczególnie tej ukonstytuowanej prawem, które przenigdy nie jest równe dla wszystkich. Prawdopodobnie mnóstwo Rosjan nienawidzi swego państwa, ale równie prawdopodobne jest twierdzenie, że walczyliby za nie, najlepiej opici gorzałką. Co do filmu: nie podobał mi się i - co jest oczywiste - rozciągnąłem owo nielubienie od reżysera po bohatera. Przecież wiadomo - gdy się czegoś (kogoś) nie lubi, widzi się w tym (w nim) więcej wad. Oto cała tajemnica mojej 4.

Krzypur

Kolego, rusofobia wyziera z każdego twojego zdania. I pogarda do zwykłych ludzi, którzy żyją w tym kraju. Tak samo gardzili i gardzą nami (Polakami) Austriacy i Niemcy. To, że teraz "opłaca" się im być "przyjaznym" dla "polaczków", jest przejściowe. Natomiast Rosjanie (ci zwykli ludzie, nie ci przy Putinie) są bardzo serdeczni i naprawdę, nie tam szukajmy wyimaginowanych wrogów. Niestety, wypowiedzi i działania naszych "elyt", wroga postawa wobec Rosjan, coraz częściej budzi zdziwienie, żal i niestety złość za wschodnią granicą. Dlatego rosyjska propaganda proputinowska zbiera takie żniwo. No ale pewnie nie znasz nikogo z Rosji, z kim mógłbyś normalnie porozmawiać, bo to się w głowie nie mieści.

A film? Świetny, dobrze zrobiony film wojenny, ze wzruszającym do łez zakończeniem. Większość amerykańskich filmideł z happyendem mogłaby się na nim wzorować. Ale zauważ, że nawet nie kręcą ostatnio tak dobrych filmów - poszli w komercję, sensację, efekty specjalne i komedię. Ma być szybko, głośno, śmiesznie i... głupio, żeby nie daj boże widzowie nie zaczęli myśleć. Lekko, sprawnie i przyjemnie. No i żeby kasa płynęła szerokim strumieniem.

ocenił(a) film na 4
smuga50

Czytaj ze zrozumieniem, bo nie będę się powtarzał.

użytkownik usunięty
Krzypur

1. nie trawię gnojkow ktorym na oczy padla pisowska wersja historii i swoje androny podają jako prawde objawioną.
2. polecam wiadro zimnej wody wewnetrznie (wypic) i zewnetrznie (NA ŁEB). raz dziennie, przez tydzien.
3. gimbusy powinny miec osobne forum na swoje madrosci.