Często przy takich filmach zadaję sobie w myślach retoryczne pytanie "po co do cholery takie
filmy jak "Los numeros" w ogóle powstają?". Najgorsze jest to, że w mojej głowie pytanie
rodzi się jeszcze w trakcie seansu a nie po jego zakończeniu. Film Ryszarda Zatorskiego
można spokojnie umieścić w słowniku synonimów pod hasłem "gniot" tudzież
"nieporozumienie". Film jest strasznie słaby, mało śmieszny i beznadziejnie zagrany. Nie
dałem najniższej oceny tylko ze względu na Justynę Schneider, która wydaje się być bardzo
sympatyczną osoba. Samego filmu jednak zdecydowanie nie polecam.
zapraszam na bloga ;)
w kac vegas przynajmniej starali się zaciekawić widza akcją i biegiem wydarzeń. pewne momenty były śmieszne, czasami głupawe, ale nie nudne. w los numeros prawie wszystkie dialogi były nudnawe, akcja jakoś mnie nie ciekawiła. w ogóle to ta cała historyjka w los numeros to nieporozumienie.