W połowie filmu usnęłam, po 20 min obudziłam się i dooglądałam dalej. Spodziewałam się czegoś lepszego po komentarzach i po wysokich notach. A ta pielęgniareczka? o jezu jak ona mnie wkurzała! Ona była tam najbardziej świrnięta! To przez nią każdy zachowywał się nienormalnie. szkoda że McMurphy jej nie udusił na koniec.
Cóż, gdy nazywa mnie "debilem" osoba którą denerwowała despotyczna pielęgniarka z "Lotu nad kukułczym gniazdem" tylko dlatego że byłą zbyt despotyczna, a zarazem nie rozumiejąca że na tymże despotyzmie opiera się główna oś fabuły, oceniająca na 10 Resident Evil, używająca szatan wie po co emotikonek na każdym kroku, nie przejmę się, gdyż wszystkie wymienione wyżej przymioty dobitnie świadczą że to nie ja debilem jestem w tym towarzystwie.
Dziwne że w żadnej książce nigdy nie widziałem emotikony, a jakoś emocje wyrażano i były dość jasne.
Jeśli oceniasz ten film tylko przez pryzmat wrednej pielęgniareczki i nie szukasz innych płaszczyzn interpretacji poza fabułą to nie dziw się takim, a nie innym komentarzom. To nie kwestia gustu tylko podejścia do tego filmu czy kina w ogóle. A na senność dobra jest mocna kawa.
Film trzymal w napieciu od poczatku do konca. Ogladalo sie go z rozdziawiona geba. Rzecz rewelacyjna bez dwoch zdan.
kolejny temat gdzie jesteście bandą dzikusów, i jezeli film jest taki dobry to nie zasługujecie by go obejrzeć
Zacznę chyba od tego, ze wszelka ironia czy chamstwo przy wyrażaniu swoich opinii czy gustu jest całkowicie niepotrzebna. Czy to się komuś podoba czy nie demokracja i równość polegają właśnie na tym ze tak samo kretyn jak człowiek inteligentny ma prawo do własnego zdania –może oceniać i oddawać swój glos.
Korzystając właśnie z tego prawa, osobiście uważam ze oglądanie lotu w stanie zmęczenia może istotnie wpłynąć na jego odbiór. Jeżeli tylko zaśniecie nie zraziło kogoś zbyt mocno polecam obejrzenie go jeszcze raz z pełną uwaga. Film poza fabułą jest jeszcze sztuka obrazu i dźwięku, a w tym przypadku możliwość posługiwania się takim złożonym językiem komunikacji została genialnie wykorzystana. Osobiście czułam się porażona pięknem i subtelnością z jaka reżyser pozwala widzowi zbierać informacje. Np. ukazując podział na zdrowych i chorych za pomocą zdjęć ‘przez szybę’ kantorka pielęgniarek, ukazując władzę za pomocą podzwaniających kluczy przyczepionych do pasa. Zupełnie nietypowy ( w tamtych latach) styl filmowania zza czyichś pleców i pod czyimś rękawem sprawia, ze czujemy się uczestnikami wydarzeń, może nawet częścią tej sceny… może niemal jednym z pacjentów(może nadinterpretacja). Reżyser nie wdaje się w niepotrzebne szczegóły narracyjne opowiadając historie McMurphiego za pomocą jednego symbolu - kajdankami na początku filmu. Sygnalizuje za to cos ważniejszego –długa scena wynurzającego się z ciemności świtu samochodu daje nam znać o przybyciu kogoś nowego, kogoś z zewnątrz, kogoś kto ma cos tutaj zmienić? Za pomocą ‘wnerwiającej’ czy ‘powalonej’ panny Ratched burzy pojecie normalności i szaleństwa. Scena połowu i ukazanie dryfującego w kolko kutra rybackiego pełnego szaleńców jest pięknym nawiązaniem do motywu ‘statku szaleńców’ niderlandzkiego malarza Hieronima Bosha. I jakkolwiek ucieczka grupy wariatów z psychiatryka wydaje się komuś nierealistyczna (nawiązuję tu do innej dyskusji pod tym filmem) nie jest to meritum sprawy. Film nie musi być realistyczny, żeby uznać go za genialny –chyba ze mówimy tu o filmie dokumentalnym. W dodatku film ten jest adaptacja powieści pana Kesseya wiec co do realizmu (jeśli już ktoś chce go oceniać) można mieć raczej pretensje do pisarza. Oczywiście przykładów jest więcej, a każdy może znaleźć inne, co również w mojej ocenie świadczy tylko na korzyść tego utworu filmowego.
Ponieważ moja wypowiedz staje się już przydługawa, dodam tylko, ze bardzo mocno wierze iż takie filmy jak ‘lot nad kukułczym gniazdem’ nie staja się klasykami bez powodu i tez nie dostają wysokich ocen dlatego ze nimi sa. Każdy ma prawo ocenić jak chce i nie poważyłabym się o stwierdzenie (tak jak niektórzy w tej i innych dyskusjach pod tym filmem), ze film dostaje 10 z zasady bo ktoś kiedyś uznał go za klasyk. Uważam ze to bardzo zarozumiale twierdzenie, które sugeruje ze osoba która film ocenia źle, uważa ludzi oceniających ten film dobrze za bandę kretynow.
Szkoda czasu, niech się autorka tematu cieszy dzieciństwem zamiast zadręczania kinem z lat 70, czy, o zgrozo, dyskusjami. :)
i mówi to ktoś kto dal 10 American Beauty... idz obejrzeć Mode na sukces a nie dajesz 10 "bo słyszałem że ten film musi lubic każdy to też dam 10 i będę walczył o niego z całych sił i będę fajny"... proszę cie... nie pogrążaj się
Być może nie zrozumiałaś głównego wątku, który nie został dosłownie zekranizowany. Otóż ludzie w tym zakładzie są pozornie szczęśliwi i wolni. Główny bohater im to uświadamia. Siostra Mildred Ratched z kolei pilnuje przestrzegania reguł przez siebie i pacjentów ustalonych, nie lubi sprzeciwu, potrafi być bardzo stanowcza. To apodyktyczne stanowisko doprowadza do tragedii - samobójstwa. Wskutek tego szpital nie dąży do zmian, lecz postanawia się pozbyć kłopotu najprostszym sposobem - lobotomią McMurphy'ego. Tego znowu nie może ścierpieć Wódź, który go zabija, uważając to za lepsze od bycia warzywem(najprawdopodobniej zabieg tak się skończył).
Ten wątek nie był trudny, film może być nudny jeśli ktoś oczekuje czegoś szybszego, choć mi bardzo się podobał, jestem pewien że żeby główna postać była choć trochę gorzej zagrana, straciłbym całą frajde z filmu.