Nie zrozumiałem przesłania, które niesie z sobą film, bo nie wiedziałem po co i z czym walczy główny bohater. Zamiast popierać działania McQueen'a uznałem go za niesympatycznego i niezrównoważonego palanta. (Choć podobało mi się to, że zachęcał pacjentów do działania i nie pozwalał im być biernym.) To co robiła siostra Retchard (chyba tak się to pisało... ;) ) uznawałem za poprawne, bo przecież tak "trzeba" postępować z chorymi. Dopiero samobójstwo, które przez nią popełnił Billy uświadomiło mi, że jest ona postacią negatywną, a nie neutralną.
Spróbuję obejrzeć film jeszcze raz i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.
Podobnie jak wyżej oglądając film naprawde trudno jest dostrzec o czym on tak naprawde mówi. Na szczęście postanowiłem najpierw przeczytać książke, a film obejrzeć dla porównania.
Musze powiedzieć jak zwykle: "książka lepsza od filmu". Dlatego tylko 5/10. Może gdybym obejrzał tylko film ocena byłaby wyższa (kto wie może niższa). W kazdym razie prz książce film wypada blado.