Wśród filmów, które widziałem, "Lot nad kukułczym gniazdem" zajmuje miejsca wyjątkowe. Udało się Formanowi przedstawić ambitną, porywającą i uniwersalną opowieść o wiecznym kontestatorze i buntowniku w sposób bardzo przystępny. Właściwie wszystko już zostało o filmie napisane i powiedziane, ograniczę się więc do własnych odczuć i subiektywnych wrażeń.
McMurphy nad wszystko przedkłada wolność - jest gotów poświęcić dla niej bardzo dużo. Łatwo jest się z nim utożsamić, zrozumieć go i trzymać za niego kciuki. Wielki Jack Nicholson tworzy tu jedną z najwybitniejszych kreacji w historii kina, a jego rola urasta do rangi symbolu. Znakomicie wypada również Louise Fletcher - jej postać uosabia ograniczone spojrzenie na człowieka, potrzebę kontroli, dyscypliny oraz wiarę w zbawienną moc urzędów. Nie jest jednak do końca zła - aktorce do pewnego stopnia udało się ją wybronić. Jej intencje są szlachetne, chce dobrze, ale obrane metody w ostatecznym rozrachunku nie dają możliwości sukcesu.
Niemal każda scena w filmie jest mistrzostwem sama w sobie, filmowym majstersztykiem. Nie da się zapomnieć sesji terapeutycznych, nauki gry w kosza, ucieczki na statek, dialogów z lekarzem czy oglądania meczu przy wyłączonym telewizorze. Wymowa filmu jest niezwykle silna i konkretna, silnie angażująca widza w zdarzenia, ale też prowokująca do działania w rzeczywistości. Jednak czy McMurphy byłby szczęśliwszy, gdyby upragnioną wolność zdobył? Czy samo dążenie do niej, manifestacje i bunt to nie jest tak naprawdę bardzo dużo? Myślę, że dążenie do wolności jest chyba istotniejsze niż sama wolność, choć to oczywiście osobna dyskusja.
Forman dokonał wielkiej sztuki - stworzył dzieło wybitne, kultowe i prawdziwe, które dodatkowo (co nie jest wcale częste) znakomicie się ogląda. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, a po seansie pojawi się uczucie, że obcował z czymś niezwykłym. Wszelkie wyrazy sprzeciwu czy próby udowodnienia, że film jest przereklamowany wydają się być dla mnie jedynie prowokacją, która osiąga odwrotny skutek od zamierzonego - będzie przyczynkiem do dyskusji, z której "Lot..." bez wątpliwości wyjdzie obronną ręką.