Uwaga spojler- dla tych co oglądali
Oczywiście najlepszy w tym filmie był początek, później było Ok ale miejscami nudno i przewidywalnie. Nie podobała mi się końcówka, tak się to nie powinno skończyc. Wyprowadził samolot tak jak nikt by tego nie zrobił i poszedł za to siedziec. W rzeczywistości nikt by nie miał takich wyrzutów jak on, zwłaszcza przy takiej obronie- nikt nie przyznałby się, ja też nie.
Ale ogólnie daje 7
też wolałabym inną końcówkę.
ale jak to w takich filmach, wszystko musi się dobrze skończyć, bohater musi zrozumieć swój błąd, wiadomo. Po filmie dyskutowałam ze znajomymi, czy przyznalibyśmy się do tego wypitego alkoholu. Prawie wszyscy przyznaliby się do tego, ja nie. Nie wiem co zrobiłabym na jego miejscu, ale wyobrażając to sobie-nie przyznałabym się.
On wcae sie nie chcial przyznac.
Przyznal sie tylko dlatego, ze jego klamstwo w konsekwencji pobrudziloby dobre imie jego kochanki stewardesy, ktora jakby nie patrzac zginela, bo postanowila uratowac dziecko. Jego przyznanie sie jest bardzo wiarygodne i nie mialo az takich konsekwencji, bo co to za konsekwencje te kilka lat w wiezieniu, jezeli dzieki temu uda mu sie opanowac problem alkoholowy i uratowac relacje z rodzina.
Zreszta tu nie chodzilo tyle o samo przyznanie sie, ile o to, ze on w koncu uswiadomil sobie i przyznanie sie przed soba samym, ze ma problem, ze jest chory i ze nie moze tak dalej dazyc w autodestrukcje, bo przez to cierpia inni, bliscy ludzie, a on nie moze nawiazac zadnych trwalych relacji.
Pomijam juz fakt, ze mimo jego umiejetnosci slusznie zabrano mu uprawnienia zawodowe, nie wiem, jak wy, ale ja nie chcialabym latac z pijanym czy na bedacym na haju pilotem, czy po nieprzespanej nocy, bo sobie urzadzal igraszki ze stewardesa, chocby byl nie wiem jak dobry. Tym razem mu sie udalo, innym razem instynkt otumianiony uzywkami moglby zawiesc.
I nikt nie odbieral mu bohaterstwa samej akcji i uratowania samolotu.
Tak ale poszedł do paki, stracił dobrze płatną prace w której był dobry, zarobki z tych wielu lat i wolnośc a stiuardesa która nie żyła i tak nie straciłaby nic. Ja bym się na pewno nie przyznał.
Poszedł siedzieć za "jazdę po pijanemu" a nie za katastrofę, nikt nie podważył, że uratował samolot ale jak się pilotuje po pijaku samolot pasażerski to jest przestępstwo samo w sobie. Normalnie to by poszedł za to na długggo, ale pewnie biorąc pod uwagę że uratował tych ludzi wyjdzie dość szybko na wolność. Tj. tak by prawdopodobnie było gdyby to było naprawdę :)
Taa, z pewnoscia, jakby nie zrobil ze soba porzadku i nie przyznal sam przed soba, ze jest chory, tylko dalej w tym tkwil, to by nie stracil pracy. I w ogole pewnie mialby cacy zycie. I syn by go szanowal... Tak samo jak ta reszta przyjaciol, jaka mu zostala. Ze juz o Nicole nie wspomne.
Jakby nie zaczal sie leczyc to najprawdopodobniej i tak by w koncu doprowadzil do swojej smierci, a moze i wielu innych.
A ze stewardesa sypial i czul sie za nia w pewien sposob odpowiedzialny, zreszta pewnie jako kapitan czul sie odpowiedzialny za cala zaloge. Ona byla bohaterka, a to by jej zabral, jakby zwalil na nia swoj syf.
Racja- w filmach musi się wszystko dobrze czy też racjonalnie jak w tym przypadku skończyc. Na 100% bym nie przyznał się :)
Film taki sobie. Po katastrofie samolotu nudnawy. Przed obejrzeniem myślałem, że wątek alkoholowy będzie lepiej pokazany, a tymczasem zostało to powierzchownie zrobione. Zakończenia można było się spodziewać, ciekawiej by było, gdyby się nie przyznał. Brakowało mi też rozwinięcia tego, co stało się z Nicole. Na początku wydawało się, że to będzie istotny wątek, a tymczasem w nie najlepszym momencie został zakończony bez żadnego wyjaśnienia. No i kwestia długości - film trochę się dłużył. Generalnie nic się nie straci, jeśli nie obejrzy się "Lotu".
To byl bardzo istotny watek, z Nicole. Na pewno miala na niego duzy wplyw, jej przyjecie odpowiedzialnosci za siebie i walka z uzaleznieniem. Watek sie nie urwal, bo przeciez wciaz byla obecna w jego zyciu, zaugerowano, ze jak wyjdzie z wiezienia to beda razem, a ona sie przy okazji zebrala do kupy.
Jakby sie nie przyznal to by musieli dalej pokazac jego losy, bo przeciez i tak by w koncu wyszlo, jak bylo, bo dopoki nie uswiadomil sobie, ze ma problem, to lecial w dol ze swoim zyciem.
Nawiasem mowiac ja nie nudzilam sie ani przez chwile i moim zdaniem byl akurat. Nie byl wcale powierzchownie zrobiony. Pokazuje rzeczywistosc, ze mozna byc super uzdolnionym czlowiekiem, powazanym przez spoleczenstwo, a nawet darzonym zaufaniem (w koncu ludzie powierzali mu wlasne zycie), mozna dobrze zarabiac itp., a pod ta swietna otoczka tak naprawde moze sie kryc destrukcyjny nieszczesliwy czlowiek potrzebujacy pomocy. Ciezko jest w sytuacji, gdy zrobilo sie wielka rzecz i ludzie dookola, lacznie z mediami pieja z zachwytu nie wpasc w samouwielbienie tylko przyznac, ze postapilo sie zle i to, ze jestem za.je.bistym pilotem nie upowaznia mnie jeszcze do wypicia kilku buteleczek wodki w czasie pracy.
W sumie masz rację co do wątku alkoholowego. Ukazał on historię człowieka, o którym by się nie pomyślało, że ma problem z uzależnieniem nie tylko od alkoholu, ale i od narkotyków. Nie wiem, czy mi umknęło, czy faktycznie tego nie pokazali, ale dlaczego on właściwie wpadł w nałóg?
Beznadziejny motyw przewodni katastrofy, zupełne science-fiction z punktu widzenia fizyki (już James Bond jest bardziej prawdopodobny) typowe tandetne amerykańskie kino pseudo-akcji i pseudo-bohaterów. Jeden z najgorszych filmów jakie ostatnio widziałem, w zasadzie po obejrzeniu początku lepiej dalej nie oglądać, a najlepiej wyjść przed momentem katastrofy bo może ona wzbudzić tylko salwy śmiechu. Potem nuda nuda i nuda, jak rzadko kiedy nie mogłem się doczekać końca. Obejrzałem go przypadkowo ale to była totalna strata czasu.