Lot

Flight
2012
7,4 145 tys. ocen
7,4 10 1 145092
6,7 39 krytyków
Lot
powrót do forum filmu Lot

Lot i lądowanie

ocenił(a) film na 8

LOT
Amatorów awioniki rozczaruje fakt, że tytułowy lot kończy się w pierwszych 30 minutach minutach
filmu a dalszy ciag filmu traktuje o historii alkoholika.
Tymczasem tytuł filmu, "lot" to alegoria życia Whipa, człowieka uzależnionego.
Alkohol, narkotyki, kłamstwa.
Lot kończy się w trakcie przesłuchania, gdy mówi prawdę o samym sobie. Gdy w więzieniu mówi,
że przewrotnie, w tym miejscu, pierwszy raz jest wolnym człowiekiem.
Wtedy wylądował, wrócił na ziemię, wróciła świadomość, przyszedł do niego syn.
Jest scena w domu żony i syna, gdy na argument, że powinien dzwonić zamiast przychodzić, Whip
odpowiada - "Czy wy kiedyś do mnie zadzwoniliście"? Nie, był sam, ten jego lot...
Może ta interpretacja tytułu pomoże w odbiorze osobom uprzedzonym do "propagandowego
moralizatorstwa" w tym filmie. Taką konwencję obrał reżyser i wg mnie zrealizował ją b. dobrze.

ocenił(a) film na 9
xies

podbijam :)

ocenił(a) film na 8
xies

zgoda!

ocenił(a) film na 8
jacpod

thnx : )
dodam jeszcze komentarz nt innego wiodącego zarzutu jakoby film przesadnie epatował wątkami religijnymi.

Primo: główny bohater jest obok tego wszystkiego, jego "lądowanie" jak napisałem wyżej nie jest wynikiem "nawrócenia" - właściwie w ogóle nie wiadomo nic nt jego stosunku do religii. Więc nijak zarzut się ma do wątku głównego filmu (przemiany bohatera)

Secundo: prawda stara jak świat ("jak trwoga to do Boga"), że ludzie w trudnych momentach szukają pomocy w wierze, nawracają się, modlą żarliwie - często najbardziej twardzi ateiści. W tym kontekście wątki religijne w filmie nie są ani przesadzone ani nachalne, po prostu są jako część ludzkiej tragedii, tak samo jak w około każdego z nas (poza telewizorem, Newsweekiem i Tomaszami Lisami wespół ze Szczukami). Przykład drugiego pilota i jego żony/dziewczyny (scena w szpitalu) to celowe przerysowanie religijności (kobieta powtarzająca co chwila: "Chwalmy Pana!") - doskonale to obrazuje mina Denzela. Tak miało być i to nie jest jego droga tylko tych dwojga. Jego jest dłuższa i inna.

Więc każdy z Was ma do wyboru spojrzeć na film jako całość przeniesioną scenariuszem na ekran ale jednak dość typową dla rzeczywistości lub walczyć z wiatrakami zgodnie z obecną modą - co zupełnie nie obchodzi ludzi, których właśnie w tej chwili, w dowolnym zakątku świata dotyka jakaś tragedia.
W tragediach, zakrętach życiowych człowiek jest sam, to samotna walka / czy też lot - a środki wyjścia i efekt końcowy są przeróżne.
Obiektywnie pozdrawiam : )