Ahh gdyby nie ta nieszczęsna końcówka . Nie mam nic do happy endów ale rażą mnie takie zakończenia że wszyscy rozumieją, wybaczają a bohater wygłasza manifest o wolności. (Wiem może się czepiam) Film zaczyna się bardzo dobrze i przez większość scen trzyma ten bdb poziom do wg mnie zbyt przesłodzonej końcówki. Aktorsko Denzel pozamiatał, niestety Kelly Reilly kiepskawo w roli narkomanki, była raczej zapchaj dziura w postaci kobiecej roli do filmu.
Historia typowo pouczająca ale nie da się tego uniknąć w filmie dotyczącym jakiegokolwiek uzależnienia. Sami twórcy filmu dają nam odpowiedzi co było przyczyną wypadku.Katastrofa niby zdarzyła się z powodu usterki technicznej i pomimo, że pilot wylądował to był jednak pijany. Prawo jest prawo i tak się film kończy jak się kończy.
Tutaj raczej chodzi o swoiste przełamanie spirali kłamstw, zrozumienie swojego nałogu i pogodzenie się z konsekwencjami. Na zakończenie otrzymamy właśnie mniej więcej taką przemowę. Film trochę za cudowny ale jak to się mówi cuda chodzą parami i tak jak udało się wylądować samolotem to i udało się wytrzeźwieć. Warto obejrzeć przede wszystkim ze względu na bdb role Denzela i dość oryginalną historię.
7/10