To nie jest film na podstawie książki! Tu powinno sie nawet tytuł zmienic żeby ktoś tak nie pomyślał. Na okładce filmu powinno być dopisane " Wszelkie podobieństwa (czyt. niektóre!!) osób lub sytuacji zaczerpnięto z powieści <Love, Rossie!>". Masakra dla kogoś kto czytał książke!
książka była wydana pod tytułem "Na końcu tęczy". Teraz zrobiono nowy nakład, ze zmienionym tytułem, pod promocję filmu ;)
I nie - "możliwe" - tylko tak jest. Zobacz sobie w "Pozostałych informacjach" o Love, Rosie, tam gdzie zawsze podają, czy film jest na podstawie książki: "...na podstawie: Cecelia Ahern "Na końcu tęczy" (książka)".
Nie mam zamiaru się sprzeczać z Tobą na temat tytułu książki, bo jest to bez sensu... Ja mam inny tytuł książki w porównaniu z tą co Ty masz, treść jest ta sama, a o to przecież chodzi, basta.
Chodzilo mi tylko o to, ze Cecelia Ahern piszac te książkę, zatytułowała ja 'Na końcu tęczy', a nie 'love, Rosie'. I dla mnie tylko to się liczy. ;) juz się nie sprzeczam. :)
No, właśnie. Tak mało ludzi wie, że prawdziwy tytuł książki, to nie "love, Rosie" - (tytuł filmowy), tylko "Na końcu tęczy". Wiele jest takich książek z przerobionym tytułem, tylko dlatego, że wyszedł film... Komercja.
Zdecydowanie :) Przede wszystkim jest to przekrój przez dłuższy okres czasu. Mamy okazję zobaczyć rozwój Katie nie tylko jako dziecka, ale jako nastolatki i młodej kobiety, która tak jak niegdyś Rosie, podejmuje świadome decyzje o swoim życiu ;) I przede wszystkim mamy lepiej pokazane uczucie pomiędzy Rosie i Alexem, ale niestety w filmie nie zawarto zbyt dużo treści "wiadomości", co było podstawą w książce, dlatego też nie do końca można się połapać w zmianach emocjonalnych pomiędzy nimi ;)
Film jest adaptacją, a nie ekranizacją - zastanawiam się kiedy w końcu ludzie zaczną to odróżniać. To jest adaptacja filmowa - nie musi być wierna książce, a jedynie jej elementy są używane jako składowe filmu: bohaterowie, ważne sceny, wydarzenia.
Teraz panuje moda na robienie dodruków z kolorowymi okładkami z aktorami, stąd często na książkach czy plakatach filmowych "Na podstawie książki..." i jest to poprawne: na podstawowych informacjach :) Reszta to inwencja twórcy.
Właśnie doszłam do wniosku, że pisanie pracy maturalnej o różnicy obu tych pojęć było jednak dobrym pomysłem.
Lubię książka a na papier mnie nie stać więc trzeba sobie jakoś radzić;)
Mój numer 695923665 jak coś pisz śmiało
Zgadzam się w 100%. Kolejny przypadek, gdzie film nie umywa się do książki. Niestety, ale film nie dorównuje książce nawet w połowie.
Nie umywa nie umywa, jest piękny, książka moze jest piękna również. Nie czepiałabym się,że jest inny, traktujcie to jako dwa odrębne dzieła. Film mi się bardzi podobał, a skoro książka jest równie dobra albo i lepsza to nastawiam się na kolejne miłe wieczory a blaksu tej hostorii...:)
Faktycznie, film w niczym nie dorównuje książce, ale... warto go obejrzeć tak po prostu, jako komedię romantyczną. Wyjątkowo wybrałam się do kina, właśnie na Love, Rosie i nie żałuję, to był baaardzo mile spędzony czas.
film mi się bardzo podobał, jeśli książka jest jeszcze lepsza to nie pozostaje nic innego jak zabierać się za czytanie :)
Dokładnie, wszystko inaczej :P. W życiu nie widziałam filmu, nawet ADAPTACJI, która by aż tak odbiegała od książki:
- prochy ojca Rosie jej mama rozsypała w Afryce, nie było pogrzebu w kraju;
- dom Rosie dostała w spadku po obojgu rodzicach, nie po ojcu (gdy Rosie otworzyła pensjonat jej mama już nie żyła);
- o zdradzie Grega Rosie dowiedziała się od brata - Kevina, nie od Ruby;
- Ruby poznała Teddy'ego w knajpie, nie przy samochodzie;
- Rosie dowiedziała się o liście miłosnym od Alexa już po jego ślubie z Bethany, nie przed;
- Alex miał syna z Bethany - Theo;
- Katie zaczęła się spotykać z Tobym dopiero po 30-stce, nie jako nastolatka;
- Rosie spadła z krzesła na swoich 16, nie 18 urodzinach;
- Alex przyjechał do pensjonatu Rosie po wieeeeeelu latach, nie jako wciąż młody (i nie rozmawiali ze sobą, jedynie na siebie popatrzyli);
- ojcem Katie był Brian Maruda, nie Greg;
- Sally nie zdradzała Alexa, a ojcem jej dziecka BYŁ Alex (syn Josh)
- Rosie zaszła w ciążę na balu, na którym Alexa nie było, bo nie zdążył przylecieć ze Stanów - a wg filmu był...
- Rosie sama powiedziała Alexowi, że jest w ciąży, nie dowiedział się o tym fakcie dopiero po urodzeniu Katie (i to w dodatku od Bethany?);
- Phil to brat Alexa, a nie kolega z baru;
- Katie nie była w ogóle zbuntowana (poza zrobieniem sobie tatuażu, czego w filmie nawet nie pokazano);
- Rosie i Ruby pracowały w fabryce spinaczy, nie w hotelu (Rosie dopiero po kilku latach zaczęła pracować w hotelu i to przypominającym spelunę);
To tylko kilka rzeczy, które rzuciły mi się w oczy... Rozumiem, że jest to ADAPTACJA, ale chyba w takim wypadku tytuł powinien zostać zmieniony. W ten sposób wmawia się ludziom, że jest to niemal identyczna historia, a tak naprawdę zgadzało się tylko kilka rzeczy. Daję 7/10, bo film sam w sobie O.K., ale mocno się zawiodłam. Po takiej fajnej książce liczyłam na równie dobry film i większą dokładność w przedstawianiu historii.
Jestem pod wielkim wrazeniem tego, jak wiele szczegółów zapamietalas z ksiazki :-) tez chcial bym miec taka pamiec hehe. Pozdrawiam ;-)
Bo czytałam ją przedwczoraj :P. A na filmie aż mnie skręcało, że praktycznie nic się nie zgadza... :)
"Kamienie na szaniec" obejrzyj :)! Ja obejrzałam i też byłam pod wrażeniem, jak wiele można zmienić nie tyle w kwestii przedstawienia książki, co w ukazaniu faktów historycznych!
Wiesz, ja myślę, że na pewno masz sporo racji jako zagorzała wielbicielka książki i masz prawo wyrażać swoją opinię, ale tutaj zawsze jednak patrzymy przez pryzmat kreacji filmowej. Nic na to nie poradzisz, ze większość osób nie będzie wnikać w kwestię różnic między filmem a powieścią, bo nie ma takiego obowiązku, aby czytać książkę, na motywach której został stworzony obraz filmowy.
Film jako film udany :) Książka bardzo ciekawa i oryginalna. Ot i cała moja opinia w tym temacie :)
Warto dodać, że Greg nie był jej kolegą z klasy, tylko starszym, poznanym facetem, a Rosie na ślubie Alexa z Bethany w ogóle się nie pojawiła przez niedostarczone zaproszenie. Takich różnic jeszcze sporo można by było wspólnie wyszukać, jak również faktów, które całkowicie pominięto, np. dość długi wątek z salsą ;)
Ale patrząc z drugiej strony, film był robiony pod obecną widownię. Świadczy o tym banalność i płytkość niektórych scen. Gdyby wiernie przekopiowali książkę, nie zarobiliby tylu pieniędzy jak sądzę ;) Kasa rządzi światem