6,2 6,1 tys. ocen
6,2 10 1 6147
6,0 29 krytyków
Loving
powrót do forum filmu Loving

Mocny film z mocnym tematem. Czy ktoś z nas potrafi zrozumieć ile trzeba było przejść w życiu i ile trzeba było zrobić dla miłośći. Czym jest miłość, jak kochać czy mamy prawo kochać? Czy warto walczyć o coś tak pięknego jak miłość?
Nie wiem bo nigdy nie kochałem. A TY? Czy potrafiłbyś walczyć o miłość?
Ocena 10**********

ksdiamante

Tylko że oni nie walczyli ani trochę o tę miłość. Tak to zrozumiałem. Jeżeli spojrzymy na te sytuacje trochę innym okiem, zobaczymy że Rich wiedział że popełnił błąd i gdyby mógł wybrać to nie ożeniłby sie z nią. Jedyne co on chciał robić to grzebać w aucie i naprawiać dach w stodole. Nie wykazywał chęci współpracy z prawnikami i co najważniejsze tak stronił od ludzi i kamer że nie poszedł do sądu najwyższego (co mogłoby w sumie podnieść teoretycznie ich szanse). Tak na prawdę o ich prawo do miłości walczyli prawnicy i organizacja, może nie tylko dla nich, wiadomo że oni byli jedynie dla nich okazją dla podniesienia tego tematu i zniesienia praw segregacyjnych. Czuje że film odniosłby wiekszy sukces gdyby akcja była pokazana ze strony prawników z północy i rasistów z południa. Tak dostaliśmy dosyć miałki film o miłości dwójki apatycznych ludzi. Zwykłych, którzy chcieli żyć swoje proste życie.

hiruqer

i właśnie świetnie pokazana prostota życia prostych kochających się ludzi jest tutaj istotą.....a ty chciałbyś kolejny film o północnych prawnikach vs południowych redneckach

hiruqer

Jaa.. przykro mi, że wyciągnąłeś błędny wniosek a propos tego, że "Rich wiedział że popełnił błąd i gdyby mógł wybrać to nie ożeniłby sie z nią." Przecież w każdej chwili mogli się rozwieść, a nawet po prostu nie brać cywilnego, tylko sam kościelny gdzieś w jakiejś kapliczce bez żadnych świadków. W tym filmie chodzi m.in. o to, żeby pokazać, jak ważna w ogóle oraz dla głównych bohaterów, jest instytucja małżeństwa. Tylu ludzi tyle razy pytało Richarda czy jest pewny, że chce się ożenić z Mildred, potem również - mówili mu, że mógłby się rozwieść - nawet matka mówiła mu (już po jego ślubie), że nie powinien się z nią żenić, ale on nie reagował.

Poza tym Richard powiedział, żeby przekazać sędziom, że kocha swoją żonę. Błędnie zinterpretowałeś pewnie tę scenę w barze - otóż są ludzie, którzy gdy raz podejmą decyzję, to możesz im batem wybijać ją z głowy, będą ci nawet przytakiwać, ale zdania nie zmienią. A w tej scenie w barze jeden czarny mówi do Richarda, że pomimo, że jest biały, to myśli jak czarny - a tacy właśnie byli Murzyni (za czasów niewolnictwa i później): pokorni, przytakiwali, ale wiedzieli swoje.

To bardzo subtelny film. Potrzeba wiele empatii, by w pełni go zrozumieć i odebrać tak, jak chcieli tego twórcy.

hiruqer

Dobrze zrecenzował ten film T-Durden w temacie "7/10":

"(...) Nie pokazuje rasizmu wojującego, pomachującego w powietrzu strzelbą i pochodnią, tylko rasizm systemowy, zgniliznę umysłową, która toczyła zarówno system regulujący, jak i podporządkowanych mu ludzi. Jest to rasizm „subtelny”, ale odczuwalny - w drobnych gestach, spojrzeniach, komentarzach. Przyzwalający na traktowanie czarnoskórych jako osoby gorsze. Uznający zastraszanie i uprzykrzanie innym życia za rzecz normalną, wręcz akceptowalną społecznie. Nikogo tutaj nie bije się do nieprzytomności, ale „potencjał” na taki obrót spraw wisi czasem w powietrzu.

Jest to jednak przede wszystkim film o walce z mentalnością, która była budowana przez całe pokolenia, o próbie wymazania panujących reguł i napisania ich od nowa (...)"

ksdiamante

I instytucja małżeństwa przede wszystkim. Gdyby się nie pobrali, byłby spokój.