Przypisując możliwości wykorzystanie 100% obszaru swojego mózgu, nasza bohaterka staje się
"bogiem". Ciekawa teoria i sądzę że to prawda. Film ukazuje w pełni wiedzę jaką pozyskaliśmy od
początku istnienia. Niesamowite...
Nie ma możliwości by człowiek zamienił się w organiczny komputer i rozpłynął w powietrzu uzyskując całkowitą kontrolę nad światem. Pomijając ten fakt Lucy to dość udane kino sci-fi.
nieodwracalne, przeanalizujmy "teorie", wszystko co robimy, do czego jesteśmy zdolni wiąże się ściśle, wszystkie nasze układy powiązane są z mózgiem, rozwinięcie tej części i wykorzystanie w 100%, może sprawić nadnaturalne zdolności. Tak mi się wydaje, i tak jak było powiedziane jedyną "rzeczą" jakiej nie możemy w pełni kontrolować jest czas.
A co znaczy, że ktoś wykorzystuje 100% mózgu? Totalny bezsens. Każda część mózgu spełnia inną funkcję. Przykładowo część mózgu odpowiedzialna za oddychanie - co miałoby Ci dać wykorzystanie w 100% tej części mózgu? Lepsze oddychanie? Załóżmy, że ktoś ma się słabą wydolność płuc, ale wykorzystuje w 100% tą część mózgu. I co, staje się nagle mistrzem w nurkowaniu swobodnym?
chodzi tu jednak o to, ze jednocześnie nie używamy więcej niż 10% ... a wykorzystujemy 100% bo mózg nam w pokoleniowej przestrzeni lat tylko rośnie - a nie np. maleje jak kotu domowemu.
jest to film s-f, wiec trzeba z przymrużeniem oka na to popatrzeć.
gdzie tak np. 50lat temu w stra treku pojawił się napęd warp - totalna fikcja na owe czasy - a dzisiaj są podstawy teoretyczne do zbudowania.
To zwykła bzdura z tym, że kiedyś było 3% a teraz jest 100%. Jak nie nie używamy jednocześnie więcej niż 10%? Oczywiście, że wykorzystujemy. Mózg cały czas analizuje informacje nawet jak sobie tego nie uświadamiamy. Teoretycznie jest możliwe jest, że mózg zacznie pracować na wyższych obrotach, jednak wtedy będzie pochłaniał większą ilość energii, tak że nie starczy dla reszty ciała.
Ludzie dając ocenę 10/10 potwierdzacie że wykorzystujecie 100% naiwności i kretynizmu, dając ocenę 10 zgadzacie się ze wszystkim co w tym słabym filmie pokazano a ja się pytam jakim cudem człowiek się zamieni w komputer czy ogólnie w materię albo że się będzie przemieszczał w czasie...(i wie innych debilizmów które w większości nie mają prawa bytu).
Osobiście lubię filmy Sci-Fi ale to jest przegięcie nawet obsada nie wiele pomogła, jak dla mnie zwykły shit.
Generalnie chodzi o to, że biochemia organizmu to taka trochę nanotechnologia, i wiedząc, jak to działa, możesz zacząć wpływać na to, i tak się składa, że mechanizmy morfogenezy na bazie DNA są sterowalne przez system nerwowy, który ma dostęp do sytenzy białek w jądrach komórek, z których to białek można kombinować dalszą bardziej skomplikowaną maszynerię mającą funkcje, jakich w żywych organizmach jeszcze nie było. Nie jest to totalnie pozbawione sensu, ale realistyka bardziej na poziomie Iron Man (który też niby nie ma u podstaw naukowych totalnej bajki).
Ale najważniejsza rzecz tutaj, że cała ta fantastyka jest jedynie metaforą, której nie należy brać dosłownie. Reżyser specjalnie podkreśla absurdyzm w niektórych momentach, żeby widz zrozumiał, by nie brać wszystkiego na poważne. Jak widać, nie wszyscy zrozumieli, co być może jest po części winą reżysera.
Diver5000, zgadzam się z tobą, film absolutnie niszowy. Reżyserowi się udało gdyż obraz nie jest dedykowany do wszystkich.
"mechanizmy morfogenezy na bazie DNA" ? "absurdyzm"?
Z góry mówię, że nie chcę nikogo krytykować, bo nie o to chodzi - ale pana opinia jest bardzo adekwatna do filmu, również sprawia wrażenie, że ktoś chciał zabrzmieć mądrze, ale mu nie wyszło ;)
Film nie daje żadnych podstaw do dyskusji, opowiada po prostu bzdury ubrane w skomplikowane (nawet nie mądre) słowa. Film kasuje minimalna wiedza o biologii (typu książka, nie 5 minut z wiki) i chociażby znajomość takiego elementu ludzkiego organizmu jak tkanka gładka oraz informacja dlaczego Mamusia Ewolucja zabrała nam nad nią władzę. Inżynier jak usłyszy o "super mądrych delfinach i sonarze którego nie zbuduje człowiek" też się uśmiechnie, a fizyk z matematykiem widząc Lucy zbierającą "materię i energię" albo krytykującą "wzory matematyczne jako niedokładny opis świata" (no WOW) będą wycierać łzy z oczu.
Pozdrawiam ;)
No, wiedzą biologiczną ten film po prostu poraża. M. Freeman prawi mądrości, które mają się nijak do ekologii.
@diver5000, to jest totalnie bez sensu tak jak twoje wywody o syntezie białek.
Napisałeś: "Nie jest to totalnie pozbawione sensu," to ja odpisałem: "to jest totalnie bez sensu". Myślisz, że nie? No to poczytaj o syntezie białek. A niech tam, powiem Ci dlaczego ale oczywiście bardzo ogólnikowo, może to cię zmotywuje do sięgnięcia po książkę "Podstawy biologii komórki" i zagłębienia się w szczegóły. W karioplazmie odbywa się tylko proces transkrypcji czyli przepisania informacji z jednego rodziaju kwasu nukleinowego na drugi, który potem jest przenoszony do cytoplazmy i proces translacji zachodzi już poza jądrem komórkowym. To taki najbardziej rażący dowód na to, że nie wiesz o czym piszesz.
Podam Ci jeszcze inny przykład na głupoty zawarte w tym filmie. Nie wiem czy kiedykolwiek sięgałeś po jakąkolwiek książkę o ekologii (to nie jest o ochronie środowiska, pismaki są po prostu tępe i ukuły takie skojarzenia) ale chyba nie bo wiedziałbyś, że w przyrodzie jest dokładnie na odwrót niż mówi pan Freeman. Dowolny organizm/komórka w środowisku niestabilnym dąży do jak najszybszej reprodukcji a nie nieśmiertelności.
Pierwszy akapit to nieistotne szczegóły, wiadomo że proces końcowego etapu białka dzieje się poza jądrem, jednak to jądro steruje wszystkim, a dokładnie DNA. Identyczne komórki lecz ze zmodyfikowanym DNA rozwiną się odpowiednio do tego, jak nimi ono pokieruje. Natomiast komórki z identycznym DNA rozwiną się identycznie (we w miarę podobnych warunkach).
Co do drugiego akapitu, ten moment (nieśmiertelność-rozmnażanie) mi się akurat nie podobał i nie zrozumiałem pod nim metafory, jednak ogólnie cała opowiedziana fantastyka nie powinna być traktowana dosłownie. Jeśli bierzesz to poważnie, koncentrujesz się nie na tym co trzeba.
Wracając do białek, nie wydaje mi się możliwe zmienianie kształtu ciała w ciągu sekundy, ale kształtowanie ciała siłą myśli jest teoretycznie możliwe.
Przykro mi ale nie jest to niestety prawda. Jeszcze raz polecam sięgnięcie do ksiąźek. No i ja nie jestem humanistą, nie docierają do mnie jakieś tam allegorie symbole i metafory. Być może koncentruję się nie na tym, na czym powinienem ale mój mózg działa tak; widzę 2 i dla mnie jest to 2 a nie "co autor chciał przez to powiedzieć".
Nieźle się dzieje choćby na tym forum: ktoś sobie wyssał kompletnie z palca teorię odnośnie mózgu, Besson ją w Lucy przedstawił, a tymczasem tak wiele osób w to bezkrytycznie wierzy. Ludzie, to TYLKO film! Po Limitless pół świata obalało te rewelacje a teraz znów to samo. Właśnie niektórzy zaczynają używać prawie maksimum ośrodka odpowiedzialnego za... głupotę xD
W Mikołaja też wierzycie?
Ale ty wiesz że człowiek wykorzystuje 100% mózgu? Tak tylko mówię, slogan na plakacie tego filmu to bzdura, nie wiem kto się na to nabiera. Najmniejsze uszkodzenie i nagle tracisz zdolność zapamiętywania numeru telefonu albo nie umiesz otworzyć drzwi. http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/czlowiek-nie-uzywa-tylko-10-swojego-mozgu
Kiedyś był taki pogląd, że człowiek używa niewielkiego procenta swojego mózgu ale rany, kiedy to było, zostało to zrewidowane lata temu. Oczywiście część neuronów jest nieaktywna tak samo jak część pęcherzyków płucnych nie bierze udziału w oddychaniu. Jest to zapas na całe życie. Gdyby tak nie było to jedna libacja i "nie umiesz otworzyć drzwi". Lubię jak młodzież szkół gimnazjalnych po obejrzeniu kilku filmów i przeczytaniu kilku wpisów na jakim mordoksięgu zaczyna udzielać się jako spece od neurobiologii.