Pomysł na film był co najmniej dobry. Niestety Luc spaprał to całkowicie. Nie chodzi mi tylko o bzdury o możliwościach ludzkiego umysłu (czyli kontrolowanie innych ludzi, przedmiotów, fal), ale i o fatalne rozwiązania niektórych aspektów filmu. Pierwsze co mnie uraziło i od czego zacznę to rozmowa Lucy z matką. Żałosna scena, która ma bezpośrednio pokazać odbiorcy, że Lucy przypomina sobie każdy moment życia. Podobno Lucy przestała odczuwać emocje - czemu więc obchodzi ją (naprawdę mało istotne) samopoczucie matki?
Scena w samolocie - co tam się w ogóle stało?
Przechwycenie rozmowy Koreańczyków? HAHAHAHA - szczerze mnie rozbawiło to przybliżanie niczym w smartfonie na szybie radiowozu.
Zabawy czasem także mnie rozbawiły.
Czemu dała żyć Jangowi? Po to, aby akcja mogła się dłużej ciągnąć?
Czemu nikt nie zainteresował się śmiercią Richarda (ruchliwe miasto i każdy ma to w du***)?
Zapewne wiele, wiele innych, które przeoczyłem, ale i tak znaczenie błędów/żenujących rozwiązań jakie wymieniłem jest duże.
Oczywiście oceny "4" nie dałem bez powodu. Produkcja nie jest aż tak tragiczna. Ratuje ją głównie pomysł, ale i niektóre sceny są dobrze zrobione. Przymykając oko na fakt, że Lucy może kontrolować ludzi i przedmioty, na plus jest scena z policją, kiedy ich obezwładniła (kule spadające z pistoletu na podłogę), przejażdżki radiowozem po Paryżu oraz kilka innych. Na "czwóreczkę" także składa się nietragiczna gra aktorska, momentami nawet niezła.
Podsumowując, uważam że raczej nie warto było iść na "Lucy" do kina. Film jest do obejrzenia jednorazowo, nie ma elementów powalających na kolana oraz nie jest to istna katastrofa, choć bliżej mu zdecydowanie do porażki niż do arcydzieła.
krotko podsumowujac, to film sci-fiction i wielu uparcie chce nadac temu filmowi realnych znamion. Po prostu jest to smieszne az do bolu. To tak jakby w Gwiezdnych wojnach zaczac rozwazac realnosc sytuacji itp.
Ludzie, wezcie na luz, to tylko fikcja.
Fikcja fikcji nie równa. Jedna bywa arcydziełem inna gniotem. Jedna pochłania ciebie świetnym pomyłem i nieprzewidywalnym zakończeniem, w drugiej po pierwszej scenie będziesz wiedział jakie jest zakończenie.
Nawet od filmu sci-fi wymaga się logicznego wyjaśnienia niektórych aspektów, szczególnie jeśli jest on osadzony w realiach ziemskich. Przykro mi, ale jest różnica między "Star Wars" a "Lucy" - od Star Warsów nie wymagam logicznego wyjaśniania zjawisk, gdyż świat/postaci/realia filmu są fikcyjne. W "Lucy" ani świat, ani postaci, ani realia nie są fikcyjne. Już prędzej porównałbym "Lucy" do "Spidermana" itp., gdyż w obu mamy realne elementy świata. Różnica polega niestety na wykonaniu. W "Spidermanie" będzie wszystko pięknie wyjaśnione, a w "Lucy" znajdziesz wiele nielogicznych nieścisłości, których część wymieniłem. Pomijając pytania o nierealistyczność filmu odpowiedz mi w takim razie na pytania dot. jego nielogiczności:
Czemu dała żyć Jangowi? Po to, aby akcja mogła się dłużej ciągnąć?
Czemu nikt nie zainteresował się śmiercią Richarda (ruchliwe miasto i każdy ma to w du***)?
Na razie łap te dwa, jak mi się przypomni więcej to ewentualnie dodam.