Kiedy osiągnęła sto procent i cofnęła się w czasie, była ta scena w której dotknęła prehistorycznej
Lucy tak jak na obrazie Majkela. Pomyślałam że to może ona w jakiś sposób wywołała wielki
wybuch i w sumie stworzyła świat?
ja to odebrałam tak: na początku profesor mówił o tym, że czasami znamy prawdę, domyślamy się jej, mimo że nie ma na nią naukowych dowodów np. Grecy wiedzieli, że człowiek składa się z komórek, chociaż nie wynaleziono jeszcze mikroskopów. Podobnie ludzie domyślali się istnienia Boga, który miał być wszędzie, w każdym z nas, chociaż nie było na jego istnienie dowodów naukowych. Lucy powiedziała, że nigdy tak naprawdę nie umieramy i na koniec wysłała do policjanta wiadomość " i am everywhere". Wydaje mi się, że chciała przekazać, że każdy z nas jest częścią świata i jego integralną częścią i to nie Bóg jest wszędzie, ale my jesteśmy wszędzie...