Według mnie ten drugi dwie klasy wyżej.
Czarna wdowa zmiażdżona przez Magneto :)
Oczywiście, że Limitless dużo lepszy, nawet nie taktem w sumie porównywać.
Lucy miał dobry temat ale nie wykorzystany, ma się wrażenie że film to kilka scen akcji i luźnych pomysłów zlepionych w całośc, świadczy też o tym bardzo niska długość filmu (90min) i same te przejścia z wielką liczbą na ekranie. Fabuła miast, jakby na siłę aby dało się to jakoś związać, w ogóle nie wymagająca, tło. I to bezczelnie widać. Na koniec aby coś próbowali zdziałać, zmusić do refleksji.. ale też średnio to wyszło. Miły dla oka film fiction bo s się nie uświadczy i nic poza tym. Na prawdę mogli wymyślić coś lepszego niż od dekad wałkowany w telewizji temat procentowego wykorzystania mózgu. W sumie to nawet nie było konieczne. nie ma tam celu. No poza tym aby Freeman wypowiedział kilka kwestii. Jakby powiedzieli, że z czasem jej zdolności będą rosły wyszło by na to samo.