Ogólnie nie jest źle. Bardzo widowiskowy, Scarlett jak zawsze cudowna, Freeman jak zawsze 
genialny. Fabuła absolutnie do niczego, ale co tam :) Niektóre sceny zapierały dech w piersiach 
(świetne nawiązanie do "Stworzenia Adama", kiedy zyskujemy pewność, że bohaterka stała się 
właściwie boginią). A "gwiezdny pendrive" ma szansę przejść do historii śmiesznych gażdetów 
filmowych :)