Lucy

2014
6,3 237 tys. ocen
6,3 10 1 236591
5,3 40 krytyków
Lucy
powrót do forum filmu Lucy

Każdy z nas powinien już wiedzieć, że powiedzenie "Wykorzystujemy tylko 10% naszego mózgu" od dawna mija się z prawdą. Potwierdzają to szeregi badań i naukowcy więc nie ma co do tego wątpliwości co jednak nie zmienia faktu, że mózg jest najbardziej zagadkowym i wciąż tajemniczym narządem w organizmie człowieka. Chyba trudno się z tym nie zgodzić.

A co odnośnie filmu? Nie zapominajmy, że to kino Sci-Fi dlatego też nie czepiałbym się tego, co zostało wykorzystane do ułożenia fabuły. Świetny pomysł, film ciekawy, jest sporo akcji, świetna gra głównych postaci i skłania do refleksji. Potrzeba jedynie trochę dystansu a można miło spędzić czas, polecam dla wszystkich.

ocenił(a) film na 7
Madej115

Kilka pytań:

1 .Dlaczego każdy z nas powinien wiedzieć, że to powiedzenie od dawna mija się z prawdą?

(Chciało by się zapytać, "Gdzie są te szeregi badań które to potwierdzają" ale zaoszczędzę szukania:)

2. Z jakiej racji nie może być wątpliwości co do tego, co wypowiada taki lub inny naukowe (skoro znane są przypadki błędów, skandalów, a nawet celowej manipulacji w świecie nauki)? Np. publikacja /"zakazana archeologia"/

Odnoszę wrażenie, że to nie zwykły film S-F, a fantastyka naukowa w świetle najnowszych odkryć (choć trudno to powiedzieć o fizyce kwantowej, która ma już ze sto lat). Czas i przestrzeń zdają się być iluzją umysłu (podobno matematycznie wyliczono, że coś takiego jak czas i przestrzeń nie ma prawa istnieć, jest to swego rodzaju trick, wyświetlany na "monitorze umysłu"). Zachęcam do zgłębienia wykładów nt. fizyki kwantowej, ludzkiej świadomości. Poza tym wiadomo, w pewnych kręgach (bo nie jest to oficjalnie pododawane) że fizyczny mózg jest zaledwie odbiornikiem, niefizycznego umysłu, który działa jak stacja nadawcza -mózg zaś jako TV (w którym nic nie ma, wszystkie dane są wysyłane z zewnątrz.. ze sfery nie fizycznej). Trudno jednak o tym mówić, pisać skoro poziom wiedzy na ten temat jest żaden (to tak jak tłumaczyć by zasadzę działania elektryczności lub komputera Buszmenom).

ocenił(a) film na 7
zjonizowany

1. Poczytaj trochę a się dowiesz :) ja trochę nad tym siedziałem. Krótko i na temat, wiem tyle, że kiedyś pewien naukowiec po prostu walnął sobie takie coś, że wykorzystujemy tylko 10% naszego mózgu i ludzie się na to łapali. Do dziś w to wierzą, powstają jakieś miejsca gdzie można niby rozwijać/ulepszać umiejętności swojego mózgu i na tym trzepią z ludzi kasę. Prawdą jest to, że tylko w danym momencie korzystamy z jakiegoś ośrodku mózgu, nie znaczy to, że pozostałych (załóżmy 90%) nie używamy w ogóle! TO FAKT.

2. Jak dla mnie nie ma w ogóle wątpliwości co do tego tematu.

Kolejny prosty przykład, gdyby wyjść z założenia, że naprawdę używamy tylko 10% mózgu to jak do tego ma się teoria ewolucji? Jeżeli mózg stanowi tylko 2% ludzkiego ciała a jest w stanie pochłaniać do 20% energii (tlen, składniki odżywcze) to po co by była pozostała część mózgu? Można spokojnie stwierdzić, że wtedy ludzie z mniejszymi mózgami mieli by większą szansę przeżyć a poprzez naturalną selekcję wyeliminowałby niefektywne mózgi. Nie sądzę, że wtedy człowiek z takim mózgiem był w stanie w ogóle ewoluować.

W sumie jest w tym jakaś racja, że mózg jest tylko odbiornikiem, np. ośrodek pamięci, można przypuścić, że wszystkie wspomnienia mamy gdzieś zakodowane ale nie mamy do nich dostępu, tutaj można poruszyć temat o neuronach.

Jest tego więcej, można się spierać, że to wszystko jest iluzją i żadne badania tego nie potwierdzą ale ja wolę argumentować się tym co już zdążyliśmy odkryć.

ocenił(a) film na 7
Madej115

1. Poczytałem trochę i dowiedziałem się, że to nie o to chodzi -mówienie o mózgu to zresztą jakieś (nie praktyczne) nie porozumienie. Bo wg. mnie chodzi o umysł (mózg to tylko niewiele znaczący organ odbiorczy, tego co nie fizyczne).
Więc rozmowa o nim to dezinformacja, odwracanie kota ogonem. To tak jak spierać się ile % monitora wykorzystujemy oglądając film lub grając w terris (to nie ma nic do rzeczy -bo monitor to nie komputer, w rodzaj wyświetlacza tego co pochodzi z innego źródła).

Tak powstają jakieś miejsca gdzie można się rozwijać, a komuś zależy aby LUDZIE BYLI GŁUPI, stanowiąc szarą masę, stado owiec podatnych na manipulacje! Dlatego wmawiają nam, że jesteśmy już rozwinięci maksymalnie (abyśmy się nie uczyli -to cześć oczywistej dla wtajemniczonych polityki:)

2. Rozumiem, że nauka możne być jak religia -po prostu można brać wszytko na wiarę nie myśląc krytycznie (zresztą to naturalne, bo do tego urabia system edukacji -zapamiętywanie formułek i ich odtwarzane, wyłącza myślenie!)
Nie raz miałem możność dyskusji z wyznawcami poglądu naukowego (ukazując im podobieństwa ich sposobu myślenia do człowieka religijnego, który zamiast myśleć, opiera się na autorytecie guru. Więc nie ma wątpliwości).

Teorie ewolucji jest naciągana (dla mnie została obalona, więc trudno się o to opierać snując kolejne domysły).

Albo wyjść z obowiązujących dogmatów sięgając po alternatywną wiedzę. Odkrywając na jakiej zasadzie działa i czym jest podświadomość (umysł świadomy-podświadomy, nad-świadomy oraz ich wzajemne relacje, zasady działania były znane już w starożytności -odkryte współcześnie jako Huna).

Nie ufam temu co obiegowe, ponieważ obserwując historię ludzkości widzi się masę manipulacji (wojny, cała ta polityka, ucisku).

O to super, najnowsze odkrycia są niezwykle wciągające. Wyciągają nas z objęć zakodowanych w procesie dorastania schematów. Dla mnie objawieniem jest fizyka kwantowa i wybijająca z niej filozofia.

Z czego wynika, że ograniczenia są raczej w umyśle, a nie w rzeczywistości, która jest bardziej wirtualna niż materialna.

Co do możliwości ludzi (meritum dyskusji).

Jedni potrafią bardzo wiele, rozwijając się, a większość kończy naukę i nie rozwija się po to aby ugrzęznąć w schemacie (ich życie przypomina bardziej wegetacje, są jak stado owiec, które się wykorzystuje, na mięso i wełnę).
W ludzkiej hodowli najważniejszą rolę odgrywają informacje (masowe systemy, media, szkoły, religie).
To one programują poglądy, tworzą ścieżki, którymi ludzie chodzą.

Tym czasem nieliczni, rozwijają się i osiągają wyżyny tego co człowiek potrafi.
Jest tego bardzo wiele np.:

Ktoś nauczył się mnożyć gigantyczne liczby w sekundy (zajęło mu to 8 lat ale jest dowodem, że można)
Jest wiele umiejętności z dziedziny niby parapsychologii (para -znaczy, że jeszcze nie zastało to zrozumiane).





ocenił(a) film na 7
zjonizowany

Dzięki za odpowiedź, z większością się zgodzę ale nie ma co tego ciągnąć, sam widzisz, można by i dyskutować i pisać w nieskończoność. Co do teorii ewolucji, ja jednak myślę, że jest ona na tyle wiarygodnym źródłem, że można się na niej opierać. Aczkolwiek tak jak mówisz nic nie jest pewne :)
A jeżeli tak jak twierdzisz, jesteśmy tylko manipulowaną jednostką, której nie jest dane zgłębić tych "prawd" to zastanawianie się nad tym z góry nie ma sensu.

Też słyszałem o takich przypadkach ludzkich możliwości, to są umiejętności trenowane przez lata. Jest masę zjawisk, których nie potrafimy wyjaśnić. "Więcej pytań niż odpowiedzi".

ocenił(a) film na 7
Madej115

Tu zaskakujesz mnie mądrością na którą nie stać większości użytkowników tego portalu (w tym do niedawna mnie).
Twą postawę mógłbym spartować słowami:

Lepiej wszak zgodzić się ogólnie niż spierać o drobiazgi (bądźmy racjonalni, znaczy praktyczni:)
________________________________________________________________________________ _____________

Dziękuję więc za myśli wymianę, która stanowi dla mnie też taki własnie przykład zdrowego rozsądku!

ocenił(a) film na 7
zjonizowany

Ups -kradł się błąd, przejęzyczenie -jakiś dziwny wyraz "spartować' (chodziło o "wyrazić", "przedstawić").

zjonizowany

Nie po raz pierwszy czytam wypowiedzi człowieka, który ma wrażenie, że myśli tak samodzielnie, iż niemal samodzielnie tworzy własne fakty- a to dlatego, ponieważ wokół sama tylko perfidna propaganda, niezależnie od kraju i jego mentalności- a najlepiej masoński rząd światowy, który kontroluje absolutnie wszystko i programuje ludzkość. Dla Ciebie objawieniem jest fizyka kwantowa (choć to kiełkująca dziedzina), dla kogo innego ewolucja. Do jednej i drugiej wiedzy każdy ma dostęp, a kwanty nie stanowią tabu. Do jasnej cholery- strasznie zideologizowałeś sobie ten świat. Wbrew pozorom, podzieliłeś go sobie bardzo prosto i masz kozła ofiarnego, winnego wszystkich tragedii.

ocenił(a) film na 7
tadzimierz_filmweb

Cieszę się, że nie jestem unikatem (jedynym w swoim rodzaju, bo wtedy nie mogąc zamknąć mnie w żadnej szufladce, prawdopodobnie nie podjął byś tej pro rozwojowej dyskusji /bo najzwyczajniej wymykał bym się schematom, w których postrzegasz rzeczywistość/).

Jeśli zgłębisz choć odrobinkę zaawansowanej wiedzy o świecie (której nie uczy się w szkole, nie wspomina w mediach i raczej nie prowadzi na otwartych wykładach) wtedy pojmiesz czym jest tworzenie własnej rzeczywistości. Póki co mogę taki wstęp uznać, za żałosną próbę zdyskredytowana, czyli wyśmiania rozmówcy, którą wprowadzasz tu jako standard manipulacji.

Przypomnę, że ten kto posiada pewne argumenty, nie potrzebuje grać w tym tonie -na emocji (czyli lać wodę, pisząc banialuki tego typu, że "nie po raz pierwszy..", że "tworzenie faktów.." czy jakiś tam "rząd świat..."). Jeśli chciałbyś coś interesującego wnieść do dyskusji PISZ WPROST,
a nie graj, manipulując ogólnikami jak politycy!

Trzeba znać historię ludzkości, aby móc z sensem wypowiadać się na temat polityki (której jak sądzę chyba nie uczą dzieci, więc mają dość mgliste, idealistyczne wyobrażenie /które wobec braku alternatyw utrwalają się wraz z wyuczoną lub nabytą ignorancją, lub niezdolnością do niezależnego myślenia, aby wysilić się kojarząc kilka faktów jak np. przyczyny wojen światowych/ Podpowiem: władza = kontrola, rozwój = jej doskonalenie, ideał = niezauważanie, narzędzia to propaganda, WSZĘDZIE i zawsze równolegle z siłą militarną używana. Natomiast nie douczona, nie wiele myśląca większość łyka preteksty, pod którymi wybuchają np. wojny. Teraz tak jak kiedyś np. przedostatnio "szukając broni biologicznej", której nie znaleziono).

Fizyka kwantowa nie jest kiełkująca, a raczej popularna wiedza o niej. Bo za 3 lata minie aż 100 lat odkąd jej, powiedzmy odkrywca, Max Planck dostał nagrodę nobla za teorię kwantową. Ponadto nie jest to dziedzina wyłącznie teoretyczna jak się większości mogło by zdawać (np. elektronika się nań opiera).

Ewolucja została z tego co wiem wielokrotnie zanegowana, to TEORIA, która nie trzyma się kupy (jest w niej więcej braków niż przesłanek za). Dlatego w ramach dzielenia się wiedzą na forum, chętnie o tym piszę. Stanowiąc alternatywę dla POPRAWNYCH POLITYCZNIE MEDIÓW, oraz przestarzałych i tendencyjnych programów edukacyjnych). Oczywiście znając ludzką naturę, oporną na zmianę (czego przykładem są religie, współczesne i historyczne -przywiązanie do tego co za młodu "nabite w głowę", choćby było idiotyczne, nie logiczne itp). Z obiegowymi opiniami jest podobnie, wielokrotnie powtarzane funkcjonują jak DOGMATY!

To, że teoretycznie każdy ma dostęp do wiedzy, nic nie znaczy. Tak samo teoretycznie każdy ma dostęp do prosperity (może zwolnić się z statu i założyć biznes. Każdy ma, może mieć dostęp do internetu uczyć się, ale kto to robi.. i co wybiera -w jednym wielkim śmietniku. Szczerze za mało czasu aby wertować to na ślepo, tak samo za mało, aby nie znając podstawowych zasad biznesu odnosić sukcesy (większość, podobno ok. 90% nowych firm, jest zamykana po 2 latach).

Sukces osiągają nieliczni, którzy mają wyczucie (intuicje) lub dostęp do fachowej wiedzy (nie tej popularnej, a niszowej). To co powszechne odzwierciedla powszechny sposób myślenia i rezultaty używania powszechnych metod czynią człowieka właśnie PRZECIĘTNYM. Aby w jakiejkolwiek dziedzinie mieć wybitne rezultaty, wypada korzystać z elitarnej, zawężonej wiedzy (lub ją tworzyć jak niektórzy uzdolnieni, geniusze itp). Einstein i Tesla wspominali, iż otrzymali natchnienie.. (to kolejna tajemnica sukcesu, o której trudno mówić, pisać aby nie narazić się na wyśmianie wobec ogólnej nie wiedzy w temacie).

Czy zideologizowałem sobie świat, czy może on taki jest od kiedy luzie zaczęli go sobie organizować (tworząc przeróżne idee, wizje -które większości, nie wtajemniczonych wydają się być nie znane /wystarczy jednak pośledzić historię, aby przekonać się, że na ideach wszystko opiera się -choć można je nazywać ideologiami. To nie zmienia faktu, że ludzkim działaniem towarzyszą pewne intencje, które tworzą i niszczą cywilizacje -jak zginęli Romowie lub Indianie?)

Nie mam kozła ofiarnego, bo mi nie potrzebny (sam czuję się odpowiedzialny za współtworzenie tego świata i to jako ciekawostka, moje pomysły są w trakcie realizacji na większą skalę, bo myślę podobnie będąc relatywistą.. rozumiem więcej, sięgam dalej, co pozwala mi wskazywać na dezinformację szytą grubymi nićmi. Piszę o tym jako ciekawostka, bo nic, no niewiele z tego wynika..

To taka dyskusja bardziej dla niej samej, jak na forum każda inna. Choć przy okazji zawsze czegoś uczymy się od siebie choćby podświadomie. Np. ja akceptacji dla innych poglądów, punktów wiedzenia z którym ludziom widać wygodnie żyć (tak beztrosko, w kieracie, nie wiedząc nawet, że w zorganizowanym im w ten sposób systemie ekonomicznym są jak niewolnicy). Wiesz dlaczego załatwiono Kadafiego, bo wypędził zagraniczne banki, zakazał lichwy. Rozpoczął przygotowania do bicia dinara opartego na złocie dla całego regionu (Libia za jego panowania z ubogiego stała się bardzo bogatym państwem, o wysokim standardzie życia /-ropa/). Trudne do uwierzenia, że NATO pofatygowało się, aby zaatakować niepodległy kraj zabijając prezydenta (niby przypadkiem, bombardując konwój z którym uciekał). Oczywiście każdy pretekst jest dobry. My w Polsce przerabialiśmy podobne historie, rożnych prowokacji, zamieszek za PRL (gdzie zomowcy wmieszanej w tłum rzucali w milicje po to aby dać pretekst do użycia sił).

Podsumowując -nie ma żadnej tragedii, nie ma żadnych spisków, jest tylko życie, które mało kto zna, mało kto rozumie bo nie ma czasu na myślenie (np. wkuwając mało praktyczne "bzdury" w szkole, gdzie ocenia się umiejętność zapamiętywania, oduczając myślenia. Lub tyrając na kilka etatów czy na swym po 16-godzin, by mieć na wywindowane podatki, ZUS, który bankrutuje, bo giną gdzieś pieniądze, czy na niewiarygodnie wysoko oprocentowane kredyty, gdzie umowy są tak skonstruowane, że chcąc spłacić wcześniej się wiele traci). Rozumiem, że mafie są tylko na filmach, a nasze życie jest zwyczajne, mimo że przeciętny "obywatel" 5x razy więcej, dłużej niż w średniowieczu, gdzie nie było takiego wyzysku i biurokratycznego systemu, kontrolującego niemal każdy aspekt życia.. (na wszystko zezwolenia, tony regulacji..).

Tak rozumiem, że to kwestia przyzwyczajenia, że rodząc się w niewoli (w otoczeniu niewolników) nie znając alternatywy, nie wie się co to wolność.













ocenił(a) film na 7
zjonizowany

Dodam, że swych poglądów nie zbudowałem na podstawie filmików z netu.
Kiedy miałem szczęście poznać ludzi siedzących w polityce -netu jeszcze nie było (przynajmniej w Polsce nie był ogólnodostępny. Neostrada kosztowała tyś. zł miesięcznie, do czego alternatywą było siedzenie na telefonicznym modemie, gdzie po odebraniu poczty lub wczytaniu strony rozłączało się aby nie zajmować linii płacąc na próżno). Więc miałem dużo szczęścia, aby trafić tu i tam, gdzie mogłem posłuchać autentycznych historii, a nawet w niektórych uczestniczyć w małym zakresie (figurując gdzieś tam, min u osób wymienianych w podręcznikach historii Wiedzy o Społeczeństwie /nie wiem czy est jeszcze taki przedmiot, ale za moich czasów był/). Dlatego trudno mnie zaszufladkować, jako bezkrytyczny wychowanek idiologicznych spekulacji, jakich widzę, że pełno w sieci (na najróżniejsze tematy). Dużo piszę, dyskutuję na forum i nie raz zarzucano mi naiwność.. Jednak prawdą jest, że robię to dla zabawy i nie mam żadnych konkretnych intencji (szukanie kozła ofiarnego itp). Choć często używam tego argumentu (poprawności, politycznej, wszechobecnej tendencyjnej informacji po to aby WESPRZEĆ dany postulat, związany z danym filmem, konkretnym zagadnieniem -jak tu). Trudno się rozmawia, gdy przychodzi polemizować z urobionymi poglądami, które wydają się nie mieć wiele wspólnego z rzeczywistością. Trudno też nie zwrócić uwagi, na fakt, że są one rozpowszechniane INTERESOWNIE, aby wyrobić pewne poglądy u większości (która potem oddaje głosy, uczestniczy w tworzeniu władzy). Naprawdę z daleka, świeżym okiem, to wygląda jak jedna wielka sekta. Zwróć uwagę, że kiedyś niewolnictwo było legalne.. Dlaczego ludzie godzą się na rzeczy ewidentnie nie sprawiedliwe -BO TAK SIĘ ICH WYCHOWUJE. Wpływ na umysł, stymulacja informacją (inaczej mówiąc propaganda, jest najlepszą bronią). To siła religii, czyli wyrżniętych sekt (często na przemocy, barbarzyńskich wojnach, wycinaniu w pień całych narodów pogan). Mimo, to że historia temu przeczy ludzie np. uważają Papierzu za nie omylnych. Cóż to jest własnie siła indoktrynacji od kołyski (nie tylko religijnej, ale i świeckiej -bo czymże jest innym, obowiązkowy i scentralizowany system edukacji).

ocenił(a) film na 7
zjonizowany

Rozmawiasz z ludźmi, czy to religijnymi czy atestami i okazuje się, że oni nadal myślą FORMUŁKAMI (umysł widać programuje się jak maszynę). Niektórzy tak bardzo utożsamili się z zaszczepionymi im poglądami, że alternatywne wywołują u nich dosłownie agresję (czy to jest normalne -czy to służy mądrości, polegającej na zdolności dystansowania się do nabytej wiedzy, po to by nabywać kolejną, rozwijać, doskonalić się)?

zjonizowany

Póki co tylko zobaczyłem, że odpowiedziałeś na mój komentarz, ale nie mam za wiele czasu, żeby w tej chwili przeczytać go w całości, bo wysmażyłeś niezły tekst, a czas akurat goni. Póki co pobieżnie przejrzałem, a uważnie przeczytałem parę akapitów. Na tej podstawie mogę stwierdzić: zamykanie w szufladce to też wrogi mi proceder. Mamy ze sobą w tej materii coś wspólnego. Nie miałem zamiaru Cię dyskredytować, to miało być małe szturchnięcie, żeby sprowokować Cię do jakiejś odpowiedzi, bo było już późno i krążyły mi po głowie myśli, jak bardziej merytorycznie odnieść się do Twoich poglądów, ale nie umiałem tego niestety wtedy ubrać w słowa. Może teraz mi się uda. Spróbuję.

Pisząc, że nie pierwszy raz czytam takie wypowiedzi, miałem na myśli, i nadal to podtrzymuję, że po prostu nie pierwszy raz spotykam się z takimi poglądami. I zawsze miałem do nich awersję, bo bez względu na to, ile ktoś by przywoływał przeanalizowanych samodzielnie faktów, które układają mu się w jego mniemaniu w spójny obraz świata- śmierdziało mi to bardziej fundamentalnym fałszem. Staram się nie demonizować ani nie gloryfikować, ani ludzi, ani pieniędzy, ani władzy. Nie ma wiedzy tajemnej ukrywanej przed społeczeństwem. Ludzkość nie jest urabialna jak plastelina. Ludzki umysł jest owszem plastyczny, ale do pewnego stopnia, ponieważ posiada też genetyczny software. Ja mam dla przykładu słuch absolutny, wyczuję każdy fałsz, natomiast mojemu koledze słoń na ucho nadepnął. Choćby nie wiem jak ćwiczył, może czegoś się wyuczy, ale mi nie dorówna na tej działce, a ja ze startu mam pod tym względem lepiej. Czyli potencjały ludzkie są różne i różnie nasilone. Nie jest tak, że wszystko jest kwestią socjalizacji, czy rozwijania się. Jestem za tym, by powstał system edukacji optymalizujący każdy potencjał do maksimum, ale ta maksima będą się różnić. Poza tym predyspozycje są rozmaite i sęk nie w tym, by ludzie byli równi. Chodzi o to, że tak dla siebie, jak i siebie wzajemnie, są równie ważni. Bo wszyscy mogą się uzupełniać.

Mogę się zgodzić, że dla demagogów politycznych różnice są asumptem do dzielenia i urojonego pogłębiania ich. To jest pewna metoda, która dla władców leniwych i cynicznych jest najprostsza. Dla innych różnice będą asumptem do tworzenia zgranej maszynerii, choć może brzmieć oschle i przedmiotowo. To tylko brzmienie, ponieważ chodzi mi o wspomniane uzupełnianie się. Na tym przede wszystkim polegają międzyludzkie różnice. Wszędzie mamy natomiast ludzi. Tzw. obozy są rozmyte. Władza to również ludzie. Moim zdaniem np. polska polityka nie jest kwestią układu, ale błędnego koła zgubnych przyzwyczajeń, choć dotyczy to całej polskiej mentalności. Są ludzie, którzy chcą to zmienić, zmieniając przy okazji kluczowy system edukacji. Są tacy, którzy chcą to konserwować świadomie i tacy, których po prostu nie obchodzi żadna zmiana, bo nastawieni są na stołki.

Podstawowym czynnikiem, który rzuca mi się w oczy gdy czytam twoje wypowiedzi, jest mnóstwo pozornych dychotomii. Wartości kontra konsumpcja. Łatwo sterowalne bydło kontra władza. Jest mnóstwo ludzi, którzy narzekają na osoby wysoko postawione, że wpajają im pierdoły o tym, jaki to konsumpcjonizm jest super, i jak to warto zapieprzać dla paru złotych więcej- choć z drugiej strony, odczuwają zazdrość, że nie powodzi się im tak, jak tym wyżej postawionym. Nie wiem, w jaki sposób posiadanie dóbr materialnych ma przeczyć refleksyjnej osobowości? Czy nie należy spojrzeć na wszystko (oprócz ludzi) jak na narzędzia? Celem człowieka nie jest zaszycie się w lesie, ani opływanie w luksusy bez żadnej bratniej duszy obok. To, że ludzie przeginają w jedną lub drugą stronę świadczy o tym, że w głowy wpojono im fałszywą dychotomię. Tu wszystko może współgrać na kilka głosów tworząc piękny chór.

Nie mamy tak naprawdę pojęcia, na ile błędne schematy etyczno-moralne, na ile generalnie błędne przekonania funkcjonują w pierwiastkach kulturotwórczych świadomie, a na ile poprzez obłędne powielanie z pokolenia na pokolenie, na zasadzie "zawsze tak było i jakoś nie przeszkadzało". Co jakiś czas pojawiają się osoby, które w jakimś zakresie zmieniają nasze postrzeganie świata, a dochodzą do tego poprzez kreatywność, mimo, że wokół ludzie z takim samym potencjalnym dostępem do tej samej wiedzy pozostają w tej samej sytuacji. Ale ci kreatywni nie są tłumieni. Być może na początku wyśmiewani w najbliższym otoczeniu, choć i to nie jest tak wszechogarniające. Myślę, że po prostu się mylisz co do stopnia manipulacji. Sądzę, że większość obłędu, z jaką mamy do czynienia, wynika z bezrefleksyjnego kserowania zastanego stanu rzeczy, bez względu na szczebel. Natomiast podstawowym czynnikiem, który wpływa na efekty działań jest, jak wspomniałem w innym komentarzu, to, czy hierarchia wartości każe człowiekowi traktować władzę (przewagę) jako narzędzie przemocy, czy jako narzędzie pomocy. Taką zależność mamy niemal na każdym kroku i to od indywidualnej intencji zależy diametralnie inny czyn w rzeczywistości. Innymi słowy, rzeczywistość jest bardziej akcją koronkową, choć bazuje na analogicznych prawidłowościach ludzkiej natury i psychiki.

ocenił(a) film na 7
tadzimierz_filmweb

Widzisz mam zakodowany schemat działania, jestem tu dosłownie jak robot z filmu..
"stalowy gigant"
http://www.filmweb.pl/film/Stalowy+gigant-1999-915

Na każdy cień ataku (jak odebrałem ów "szturchnięcie") odpowiadam obroną, z posiadanego arsenału (pełni abstrakcji, czyli sklecania dowolnych kontrargumentów, których wymyślanie nie stanowi problemu -bo na tym opiera się retoryka, że wszystkiemu można zaprzeczyć i wszystko potwierdzić -bo wszystko jest względne -więc dla mnie naprawdę dyskusje tu przypominają zabawę -grę w kołku i krzyżyk, gdzie po prostu znajduję upust dla nadmiaru energij, aż "wyczerpię" danego rozmówce -o ile trafię na równie upartą osobę:)

Tak to do tej pory wyglądało, ale w którymś z postów -znów automatycznie, zacząłem zgadzać się i kontynuowałem aż do końca (bo to działa jak lustro).
Na zasadzie relacji międzyludzkich w realu. Gdy ktoś jest miły i się uśmiecha jest się dlań miłym automatycznie, gdy chłodny chłodnym itp.

_______________________________________________________________________________
To było tytułem wstępu (piszę dużo bo odpowiadam w trakcie czytania. Dlatego bardzo precyzyjnie odnoszę się do każdego zdania po zdaniu. Odpowiadając na jedno nie znam jeszcze kolejnego, które gdy przeczytam dopiero daje mi możliwość sprostowania danej myśli. To też jakby forma zabawy (delektuję się czytaniem i odpowiedziom, zamiast na raz wcinać od razu). Cóż nie mam limitu czasu, to może być nie tylko zaletą, a jednocześnie wadą (bo go nie cenie, czyli nie robię zeń większego pożytku, większość rzeczy przekładając bo nigdzie się nie spieszy, z wykami, które nieraz odpuszczam w imię nie skrępowanej wolności -co znów było wyrazem mej intencji. Co ciekawe, wg. mnie taki sposób najłatwiej kreuje się własne doświadczenie (to jest odpowiednik modlitwy prośby, tego o czym uczył Jezus:
-"Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was.",
-"O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje",
-"Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła".

To tylko 3 przykłady, które przyszły mi na myśl.
Nie jestem osobą religijną (muszę dopowiedzieć, że kościół to przekręcił znaczenie wiary, tak jak znaczenie grzechu. Nauki Jezusa, jak i Buddy są to prawa uniwersalne. To nie jest jakaś oryginalna wymyślana przez nich wiedza (a rzeczy oczywiste w pewnych kręgach, ludzi /i nie tylko/ znających tajemnice świata).
Powołuję się na Jezusa, bo to znaczący autorytet w naszej kulturze.

Tak więc, jeśli mogę coś wartościowego opowiedzieć, poradzić to było by to właśnie to. Myśl jest siłą ponad materią, nie ma przypadków, każdy jest kowalem swego losu, tyle że większość sprawuje tę władzę nieświadomie (wierząc w ograniczenia lub w zło doświadczają go). Ogólnie każdy dostaje to w co najbardziej wierzy (i to nie tak płytko, ale głęboko, podświadomie -bo tam są zapisane na tej zasadzie programy na życie. Oczyśćcie to się zmienia w czasie).

To była dygresja (życzyłem sobie aby mieć wiele czasu i tak się stało).
Do tego samego zachęcam, aby skupić się na wizji swobody i luzu
(wyrazić intencję i uwierzyć w jej spełnienie, jakby żyć marzeniem, rzutując je na obecne, choć by nie sprzyjające okoliczności, które należy traktować jak przejściowe, nie przywiązując do nich wagi i czując się dobrze, jak na filmie o własnym życiu). Samopoczucie jest tu najważniejsze, ono też myśli organizuje.


Aha, jeszcze dodam, że na bardzo długie teksty polecam syntezator mowy (program np. Ivona). Można nawet przerabiać sobie na audiobooki całe książki, słuchając w czasie podróży, lub cokolwiek nie wymagającego skupienia się robi.
to jeszcze nie było wiele, nie raz odpowiadałem po kilka np. 8 godzin (po naście stron A4 -znam objętość bo robię kopie bezpieczeństwa w Wordzie i zresztą mierzę czas, taka fanaberia do szczegółowej kontroli zużycia czasu, by potem wyniki elektronicznej statystyki móc przeglądać w formie wykresu zmian, wychwytując zależności. Można by rzec badając jakby biorytm (mam takie skrzywienie do badania wszystkiego:) a najciekawsza jest praca własnego systemu, zwanego "człowiek" i jego organizacja (czego większość podlega podświadomości i może być badana jako fascynujące odkrycia).

_______________________________________________________________________________

Właściwa odpowiedź tu się zaczyna:-)

O.k. niech będzie, że się otworzę przyznając szczerze...
że prawdy jako takiej nie ma (to wymysł ludzi, tak jak dobro i zło).

Można by zaryzykować twierdzenie, że człowiek (rozumiany jak współczesny)
nie jest w stanie dostrzec rzeczywistości (o czym pisał już Platon -Ludzie żyjący jak w ciemnej jaskini, głęboko na podstawie przemykających na jaj ścianach cieni mają wyobrażenie prawdziwego świata, wysoko u jej wylotu).

To jest tak, że na podstawie wyobrażeń świata tworzy się definicje prawdy.
Umysł postrzega świat bardzo wybiórczo (dlatego ilu ludzi tyle poglądów, masę sporów -nawet w niby prostych sprawach, interpretacji i nie kończących się dyskusji -nie tylko w dziedzinie filozofii i religii). Ludzie próbują wszystko systematyzować, ale nadal opierając się o jakby ślepy umysł (który ogranicza ich percepcję, do tego w co wierzą, bo znają). To zabawne, że tyle czasu musiało upłynąć, aby cywilizacja wzniosła się na taki poziom humanistyczny (uczymy się, jednak wolno). O.k. -to było poza tematem (jak lanie wody, dla zapełnienia czasu). W każdym razie jako relatywista nie wierzę w żadną tzw. "prawdę"
(w jakim modelu jednak większość ludzi jest wychowana i trudno to ignorować, skoro także przeszło się ten proces formowania sposobu myślenia -niestety:(

/Czytam dalej../

O.k. rozumiem Cię, że nie wygodnie jest słuchać, czytać o negatywnych wizjach.
Jednak mogę zaryzykować, ukazanie Tobie pewnej ścieżki myślowej, która może doprowadzić Cię do identycznych wniosków. Poprzez zadawanie pytań (co podobno jest sposobem przekazywania wiedzy przez mędrców, którzy nie narzucają, a naprowadzają na samodzielne odkrycie danej idei, koncepcji "prawdy"). Czyli jednego z wielu punktów widzenia danej sprawy.

Rząd centralny.. Czy nie wszyscy władcy dążą do poszerzenia swej władzy?
Dlaczego by nie mieli ulepszać metod czyniąc demokracje ukrytym totalitaryzmem? (skoro historia zna wielu o totalitarnych zapędach,
dlaczego komuś miało się nie udać zrobić tego samego ale po cichu)?
Czy wiesz na jakich zasadach działa mafia (czy wiesz jak opłacalne dla wszystkich są powiązania -ekonomii, polityki i mediów)?

Co byś zrobił gdybyś chciał sprawować absolutną władzę nad przypuśćmy miasteczkiem? Czy narażał byś się na przegrane wybory, na nastroje, na błędy i odrzucenie (startując oficjalnie), czy raczej korzystał z mądrości przodków, którzy już w starożytnym Egipcie sprawowali władzę zakulisową (mając faraona za marionetkę -na tej zasadzie działają prezydenci -zużywają się gdy spadną sondaże i wymienia się ich z kadencji na kadencje jak zużyte kapcie)?
[Sorry -zgubiłem zasadnicze pytanie: ]
Czy w sytuacji gdybyś był przezornym strategiem, licząc się ze zróżnicowanym przyjęciem swych pomysłów. Czy forsował byś je osobiście, czy skrycie? Ludzie są przyzwyczajeni do tego co stare -niechętnie przyjmują innowacje. Np. gdy wynaleziono chłodziarkę (z niem. Lodówkę) to bezpośredni sprzedawcy zbierali odmowy w stylu: "Na co mi chłodząca maszyna skoro co dzień mam dostawę świeżych kostek lodu".

Dalej gdybyś był już władcą danego terytorium chciał byś więcej ("apetyt bowiem rośnie w miarę jedzenia", a każdy dąży do rozwoju w swojej dziedzinie). Zapewne mając w zanadrzu wiele doświadczenia i nowe plany, na większą skalę zechciał byś objąć szerszą władzę, ale to wymaga spółek jak w biznesie. Wiec stworzył byś swoisty klub, wyznaczając jego ideę. Tak aby przyszłe pokolenia mogły kontynuować Twą misję, daną wizję.. organizacji, władzy.. świata.

Dani dyktatorzy mieli łuki i dzidy (zbrojne i prymitywne zastępy).
Ty masz niemal nieograniczony budżet i technologie, o których się nie śni.
(tak że filmy S-F nie są taką znowu fantastyką, to wszystko narzędzia polityki).

Zadam Tobie pytanie o wojny. Wypowiedział byś taką militarnie niszcząc i paląc..
albo zgładził miliny cywil zrzucając takie dwie atomowe niespodzianki, nie będące koniecznymi (nie mające usprawiedliwienia koniecznością obrony, wobec kończącej się własnie wojny). Domyślam się, że nie.. bo masz inny system myślenia. Dlatego już bez własnego przykładu, małymi krokami dojdziemy do sedna sprawy. Jeśli ktoś bez szczególnego powodu (dla potrzeb politycznych, umocnienia władzy) potrafi zgładzić miliony niewinnych istnień to jak sądzisz czy potrafi zrobić wiele w ukryciu, gdy nikt nie patrzy mu na ręce (dla tego samego celu, czyli umocnienia władzy, ekonomii -ogólnie zwiększenia wpływów)?

Pomyśl tylko przez chwilkę ilu przywódców wysysało miliony na wojny i o co?
Czyż ich motywacje i powody były epizodyczne (jednorazowe -czy to nie jest reguła, pewne trend władzy). Imperium rośnie i podbija inne (lub wyniszcza już posiadane, zasoby własne -tak jak miliony na wschodzie umarło z głodu przez "błędny" polityki. Trudno jednak błędami nazwać obozy, które były standardem po wojnie, dla sprawowania terroru, totalitarnej władzy, nie wystarczyły więzienia). U nas nie było to na taką skalę (choć znam osobę, która jako polityczny siedziała na "Białołęce", dużo starsza ode mnie).

Skojarz fakty -wielkie interesy, sprzyjają korupcji, pastowania rożnego rodzaju mafii. Informacja kreuje myślenie, ludzie myślą takimi kategoriami jakie im się poda od dziecka (ten kto kreuje informacje sprawuje absolutną władzę).
Jak sądzisz co Stalin miał na myśli mówiąc "Propaganda lepsza od czołgów"?
(odpowiem -nie jest potrzebna przemoc, ani militarna wojna -można podbijać niewolić samą informacją).

Może trudno jest to sobie wyobrazić -dlaczego ludzi miało by się niewolić?
Zadam wiec pytanie: Dlaczego do niedawna niewolnictwo było legalne (nawet jego zniesienie było jednym ze spornych ogniw wojny secesyjnej)?

Jak to możliwe, że ktoś kto może mieć darmową służbę i wszelkie bogactwo może z tego zrezygnować (to tak jak by prosić o zrezygnowanie z niebotycznych premii dyrektorów kopalni, albo byłych aparatczyków z dużych emerytur, albo dyrektorów banków, którzy zarabiają nieraz po parę milionów zł rocznie). Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

To nie jest tak, że można zarabiać za dużo... prawie każdy szybko się przyzwyczaja i chce więcej lub co najmniej utrzymać swój status. Zawsze jest na co wydawać (po prostu w "wielkim świecie" jest inna rozdzielczość i też szybko rozchodzą się pieniądze: Zamki, pałace, samochody po klika milionów złotych, jachty i samoloty po kilkadziesiąt, wysypy po kilkaset.. milionów). To jest tak, że szybko przyzwyczaja się.

Człowiek jest tak zaprojektowany, by dążył do rozwoju (dlatego nudzi się i che więcej /i to nie jest złe/). Jednak skąd to więcej brać.. oto za 100 punktów pytanie. Jasne, że od ludzi. Np. wysokie ceny energii, leków, żywności, podatki, fundusze emerytalne... Myślisz, że to wszystko jest przypadkiem stale drożejące.. Poprzez różne strategie giganty podbijają rynki, całe kraje (wojna gospodarcza) eliminuje konkurencje. Ostatecznie bogaci się bogacą, a biedni biednieją (drenowani dodatkowo przez wysoko-oprocentowane kredyty).

Myślisz może, że budżet państwa jest niezależny. Afera F.O.Z.Z. (fundusz obsługi zadłużenia zagranicznego) to największy przekręt w powojennej Polsce. Z państwowej kasy wypłynęły miliardy i do tej pory nie wiadomo gdzie (jedynym skazanym był dziennikarz za ujawnienie sprawy -niby państwowej tajemnicy, bo cały fundusz był nie legalny, jako narzędzie wykupu długu międzynarodowego). Tak czy inaczej mamy teraz prostą sytuacje z ZUS-em, który ponoć chyli się ku bankructwu. Poprzez prostą kalkulacje da się wyliczyć, że pieniądze z (przymusowych) składek również gdzieś giną.

U nas przedsiębiorca wbrew własnej woli musi miesięcznie (po upływie dwuletniego okresu ok. 80% ulgi) musi zapłacić ponad tysiąc zł m-c (istnego haraczu). Tym czasem w kraju bardziej cywilizowanym, w Wielkiej Brytanii standardowa składaka wynosi ok. 100 zł (jak ostatnio orientowałem się ze 2 lata temu). Przy czym u nas najniższa emerytura wynosiła wtedy 500 zł, a u nich po przeliczeniu 2 tyś zł (i tam zdaje się już od 40 lat wypłacana). Kumpel obliczył, że gdyby nie okradano nas, to z tak wysokich składek emeryt dostawał by m-c ok. 10 tys zł.

To nie był wyszukany przykład. Tego typu przekręty są częste. Może słyszałeś o reprywatyzacji (jak sprzedawano ogromne przedsiębiorstwa /np. Domy Towarowe Centrum, przy głównej ulicy w Warszawie, może nie były tak znowu ekskluzywne, ale dobrze prosperujące w centralnym miejscu/ sprzedano poniżej ceny samej działki. Dziwne prawda, ale to reguła -rozumiesz teraz, że na tej samej zasadzie kręci się polityka (na styku biznesu i władzy, nie liczy się interes obywatela). Czy to może dziwić? Nawet "święty" kościół ma swoją niechlubną historie dojścia do władzy (po trupach).
Gdy ktoś zyska władze, kreuje opinie (przyjmując twarz pokornej owieczki, zyskuje sympatie, tym czasem nie zmienia się -stąd być może wywodzi się powiedzenie "Wilk w owczej skórze". Bo tak jest najefektywniej, udawać coś czym się nie jest. Robić nie istnienia zagrożenia wrażenie. Idealnym przykładem siły oddziaływania informacji jest SEKTA.

Jak sądzisz co w sobie takiego ma, że jakby hipnotyzuje, odbierając ludziom trzeźwe myślenie (jakby niewoli umysły)?

Czy jeśli ma taką siłę, a narzędziem jest programowanie umysłu (atmosfera i informacja) to czy nie da się tego przełożyć na politykę, użyć na większą skalę mając wszelkie narzędzia (w tym proklamy edukacyjne, środki farmakologiczne i media). W szkole "fluoryzacja", w wodzie podobnie. Pewnie nie słyszałeś, że fluor upośledza funkcjonowanie mózgu? W szczepionkach (dla zdrowych profilaktyka) toksyczna rtęć. W lekach i żywności wiele różnych związków, min aluminium osłabiające system immunologiczny.

Bo farmakologia to biznes. Nie chodzi o to aby ludzie byli zdrowi -bo na kim będzie się zarabiać? Idealny lek na jedno pomaga, a na drugie szkodzi (i nie jest to efekt uboczny, a planowana funkcja, utrzymująca klienta).

Tak jak przy produkcji szybko zużywających się rzeczy, chodzi o napędzanie kontokurenty (produkcja tanieje bo jest automatyzowana, ale rzeczy utrzymując ceny -np. za dobry aparat fotograficzny trzeba zapłacić kilka tyś. /3-7/ Mimo, że wychodzą wciąż nowe modele, to pewien standard się utrzymuje /najlepsze chodzą po ok 20/).
O japońskich samochodach mówi się iż są bardzo precyzyjnie zrobione -psują się równo po upływie gwarancji:)

Wspomnę jeszcze o Wi-Fi (bo to jest ciekawe, że teraz pełno tego wszędzie /że aż będę musiał kupić jakiś przenośny od-promiennik/). Od zaufanego znajomego słyszałem, że ta częstotliwość była dawniej uznana za szkodliwą dla zdrowia (i nie dopuszczono ją do użytku cywilnego). Dziwnie jednak teraz tego jest wszędzie pełno, komórki, telefony bez przewodowe (to ten sam zakres co kuchenki mikrofalowe -tu na pewno słyszałeś, że są szkodliwe). To wg. mnie i nie tylko, część polityki upośledzania percepcji (tak jak ruscy rozpijali swoich obywateli, by nie interesowali się polityką, nie patrzyli władzy na rękę) tak stymuluje się ludzi, aby byli otumanieni.

Człowiek jest bardzo odporny, więc żyć będzie, ale spadnie jego jakość myślenia, orientacji (i o to chodzi, by był w miarę głupi -czyli bezbronny wobec manipulanci informacją, wiecznie zmęczony, bezkrytyczny, niespokojny, nie zainteresowany co góra robi, bo miał swoje problemy /i przede wszystkim brak energii, czyjaś się pod koniec dnia zmęczony -ew. mając ochotę tylko na puste rozrywki/).

Inny poziom to stymulacja do lęku (działanie na podświadomość).
Prześledź przeciętne wiadomości -same złe nowiny (nieszczęścia, zagrożenia, katastrofalny, zamachy, kryzysy, wojny, pożary, kradzieże, morderstwa, wypadki).
Czyż na świecie nie dzieje się nic pozytywnego (?) Nie, to chodzi o trzymanie w napięciu, urabiając poczucie zagrożenia (ku przeświadczeniu, że świat jest niebezpieczny i trzeba trzymać się schematu, a władza może poszerzać swe wpływy [państwo policyjne] bo przed tym wszystkim na broni). Wszystko jest obliczone na opłacalność (to jeden wielki "Folwark Zwierzęcy" -z wizji Orwella).

_______________________________________________________________________________

Twierdzenie, że nie ma wiedzy tajemnej ukrywanej przed społeczeństwem jest...
może nie tyle co łatwe do obalenia (bo może tym razem nie będzie podstawy do dyskusji, ponieważ domyślam się, że /dzięki skutecznej dezinformacji/ w ogóle nie uznasz tego za wiedzę -jeśli podam przykłady).

Ale cóż, zacznijmy od czegoś znanego. Np. kabała -to system wiedzy tajemnej, według niejakiego Lucii, odtajniony w latach dziewięćdziesiątych (tj. ze 25 lat temu) jednak z tego co wiem nie do końca. Kabała jest nauką, o wewnętrznym świecie duchowym (w którym tak naprawdę, żyjemy, nie zdając sobie z tego sprawy, bo będąc niemal w 100% skupionym na materialnej iluzji -czego uczyły dawno temu rożne mistyczne szkoły, teraz buddyzm na wschodzie rozpowszechniony). Tak więc, stanowi ona od dawna jedną z podstaw wtajemniczenia masonerii (co nie jest znów jakąś tajemnicą, tak jak samo wolnomularstwo -to legalne organizacje, o których mówi się coraz głośniej /w radiu zdaje się Tok-FM wypowiadał się o niej jej przedstawiciel/ nawet na festiwalu nauki, był o tym kilkugodzinny wykład -o współczesnym wolnomularstwie oraz roli lóż w dawnej w polityce Polski).

Wracając do wiedzy tajemnej -pomyśl tylko -Jeśli jest taka, UKRYWANA -skąd miałbyś w ogóle wiedzieć, że ISTNIEJE -to proste prawda?

Współczesna psychologia jest zaprzeczeniem zasad ów wiedzy
(znów podobnie jak medycyna, pozwala wymieniać lub tłumić problemy -nie leczy ale ZALECZA, aby nie tracić klienta). Na zachodzie rodzi się swoista moda, aby posiadać własnego psychoanalityka. Wiesz jaka to kopalnia pieniędzy (najlepsza możliwa forma -czyli abonamentu -stały przypływ gotówki, prawie tak jak pobieranie czynszu za wynajem nieruchomości).

Dlatego ludziom nie można mówić, jak działa organizm, psychika, jak dbać o zdrowie by nie mieć problemów (za to truje ich się nie zdrowymi produktami, zalewa masą cukru, alkoholu tytoniu). Jak wchodzi się na stację benzynową, to z jednej strony ściana alkoholu, z drugiej masa kolorowych, puszkowanych (również szkodliwych napojów, min. energetycznych). Automat z kawą, która nie dość że wypłukuje mikroelementy, to jeszcze uzależnia. Gdzie się nie obejrzysz, masa słodyczy (nie dość, że cukier szkodzi, to 95% z nich, kierzni sprzedawane tam przez cały rok lody, zawierają syrop glukozowo-fruktowy, który blokuje neuroprzekaźniki w umyśle). Co tam jeszcze, oczywiście papierosy i piwo -znów w aluminiowych puszkach (o toksyczności aluminium piszą książki) odczyn piwa, reaguje z opakowaniem, podobnie jak kwaśne soki też zasilające regały w z wierzchu kartonowych, powlekanych foliom, a w środku w aluminiowych kartonach (choć też niby powlekanych, ale już nie jak serki -przereklamowane "danio", które zawiera masę cukru. Cukru, który uchodzi za "białą śmierć" -wystarczy poczytać jak osłabia organizm /tu akurat mało się orientuję, sam do niedawna zajadając się słodyczami, choć od dawna czytając etykiety -teraz zastępuję je owocami/).

Wiedza.. to temat rzeka.
Jej podstawą jest filozofia, dana świata wizja.
w szkołach uczy się poglądu materialistycznego (zaszczepiając jak gdyby autocenzurę, na alternatywne spojrzenie -tak że cenzura tradycyjna nie wydaje się już być potrzeba. Zwyczajnie ludzie nie wierzą i nie interesują się tym, co im się zupełnie nie zgadza z wyuczonym paradygmatem).

Religia za to opiera się na demonologi (na uwarunkowaniu ideą zła, leku przed zbłądzeniem i obowiązkiem posłuszeństwa -ogólnie to jedna wielka sekta -do tego destrukcyjna. Zakorzeniająca poczucie winy -na mszach są wypowiadane takie formułki "moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina". Wtłacza się poczucie niegodności, nie zasługiwania itp. Można by rzec, że tresuje się idealnego niewolnika. Z tym, że bazuje na osłabieniu wewnętrznej siły, aby przejąc kontrolę, zaszczepiać kolejne, warunkujące programy). Niczym pasożyt, który osłabia zdolności obronne ofiary, aby móc na niej żerować.

Co do Jezusa (zrobiono z niego marionetkę, nie tylko wg. mnie wypaczając jego naukę, tak aby umocnić swą władzę). Wszystko rozchodzi się zawsze o nią (o sfery wpływów -zauważ, że tak działają mafię -mają swoje terytorium, które ich utrzymuje, prowadzą działalność handlowo-usługową i też czerpią haracze
/kościół zdaje się działać podobnie -wmawia ludziom, że jest niezbędny i żeruje na głupocie -czyli nie wiedzy/Aby mieć posłuch musi utrzymywać ciemnotę i walczyć z konkurencją. Np. niegdyś groziła ekskomunika za przekroczenie samego samego progu odszczepieńczego kościoła protestanckiego).

Najciekawszy jest stosunek kościoła do: bioenergoterapii, homeopatii, radiestezji itp.

Słowem drugie średniowiecze -to wyklęte dziedziny (choć ludzie się cywilizują i zdania wśród kapłanów są podzielone. Jednak, od współczesnej młodzieży, chodzącej na pielgrzymki, można usłyszeć takie zdanie: "Homeopatia -nie dziękuję -tam szatan siedzi -tylko Jezus ma moc aby uzdrawiać" (no trzeba przyznać, że była to studentka dziennikarstwa z uczelni o. Rydzyka).

Właśnie wiedza o energetyce człowieka.. Czy to Tobie coś mówi?
(zaraz większość powiedziała by, że człowiek to tylko materia,
a choroby leczy się na zasadzie chemicznej ingerencji)

Kolejna kwestia to wolna energia.
Jak sądzisz co by się stało gdyby prąd był wytwarzany zupełnie za darmo
(wydajnie w dużej ilości, nie tak jak mało afektywnych, zależnych od słońca i dość drogich paneli słonecznych, gdzie gdyby kupić je do domu zwróciły by się za ileś dziesiąt lat, a samochód elektryczny na tym nie pociągnie -bo są za słabe).

Niby można gromadzić energię, a potem ją przenosić do pojazdów.
Dziwne, jednak, że baterie są tak drogie i zrobione tak by szybko zużywały się (układy ładowania w laptopach dosłownie niszczą baterie, tak że gdy się trzyma non stop na zasilaniu to bateria się "grzeje" mino, że prądu nie potrzebuje.
Dzięki czemu, musisz wydać z 400 zł na nową po dwóch latach, lub zmienić cały komputer. Do pojazdów elektrycznych stosują podobne ogniwa, 2 lata i do śmieci (tu już ceny od tysiąca zł do np. lekkiego roweru).

Gdyby prąd był za darmo (co jest możliwe z tego co mi wiadomo).
To system ekonomiczny całkowicie by się przeobraził.

Po wymianie na silniki elektryczne. Koszty transportu bliskie zeru (nie licząc podatku drogowego i winiet, co jest szansą dla lotnictwa i kolei).
Jeśli chodzi o dostawy do sklepów, wyobrażam sobie budowę podziemnych magistrali (takie mini metro w studzienkach -coś ala pozioma i pionowa winda).

Koszt wydobycia surowców (bliski zeru -nie ma kosztu paliwa, tylko projekt i maszyna).

Koszt produkcji bliski zeru (automatyzacja. Już teraz są fabryki, gdzie pracują same roboty przemysłowe). Byle małą cukiernia /pod którą akurat z 15 lat temu lokal wynajmowała rodzina/ generuje rachunki za prąd rzędu kilkunastu tyś. zł m-c. (jeden piec elektryczny). Prąd dla przemysłu stanowi ogromny koszt.

Innymi słowy wszystko z czasem staniało by wielokrotnie.
Przez co rozwój by przyspieszył. Nie ma kosztów nie ma ograniczeń.
Automatyzacja wyparła by resztę kosztów i mieli byśmy społeczeństwo jak z filmów S-F, bez potrzeby posługiwania się pieniędzmi. Wszystkiego nadmiar natłukły by maszyny (samochody, proszę bardzo -domy tak samo, żywność, identycznie, ile tylko che się).

Obecny świat jest tak urządzony, że władza opiera się na pieniądzach
(jak już wspominałem, wąska grupa posiada większość bogactw, które rosną.
Za to większość biednieje, bo pieniądz tak przepływa, np. kredyt -coś z niczego.
Banki wciskają niemal każdemu karty kredytowe (że aż w stanach wysyłanie nie zamówionych kart kredytowych jest to zabronione ustawowo. Widać przesadzili wywołując problemy z płynnością po obu stronach). Tak, że ten komu brakuje płaci za pożyczanie, kupuje buble, które rozpadają się szybko (bo tak są obliczone). Tak wiec biedny biednieje, bogaty się bogaci.. Ciekawe do czego to doprowadzi (już w niektórych krajach są slumsy). Podział społeczny jak za okupacji (sklepy, usługi dla Niemców i reszty). Prywatne kliniki i państwowe umieralnie (wiesz, że niemal wszystkie szpitale -przynajmniej u nas w stolicy, są zadłużone /słyszałem od znajomego, że to część polityki -jeden ze szpitali w którym pracuje nie dał się/. To jest tak, najpierw zadłużasz, potem obwieszczasz, że trzeba sprzedać, zrestrukturyzować, pozmieniać.. ubijając swoje interesy.

Wracając do energii i wiedzy o niej. To co się nie opłaca jest ukrywane (czyż to może wydawać się dziwne, wobec, wieków przemocy, wojen -toczonych również współcześnie, pod byle pretekstami -np. podejrzenia o posiadanie broni biologicznej, której nie znaleziono do tej pory).

Więc to jest znów prosty przykład do przemyślenia. Skoro kogoś stać na krwawe rozwiązania (np.: Wietnam, Czeczenia. Libia, Izrael, Tybet, Gruzja.. ) to dlaczego nie miał by ukrywać pewnych informacji, zatajać te niewygodne, a propagować opłacalne (skoro dla potrzeb polityki eliminuje się życie, niszczy dorobek kultury, infrastrukturę i zanieczyszcza, skaża środowisko na długie lata).

Przecież to oczywiste, że każdy sięga po środki, które są skuteczne
(a informacja jest najważniejszą bronią -"Każde kłamstwo staje się prawdą, wystarczy tylko ilość powtórzeń" -sekret Hitlera w Norymberdze tymi słowy zdradził jego minister propagandy -Goebbels).

Więc informacja jest najważniejsza (to od niej zależy działanie ludzi, a wiec nad nimi władza).
Wszystko się o to rozchodzi (naiwnością jest sądzić, że władza jest opiekuńcza. Przyjmuje taką pozę, stwarza wrażenie, że walczy z problemami -tym czasem sama je stwarza. Bo inaczej nie miała by PODSTAW BYTU. Są społeczeństwa, które nie posiadają władzy, bo jest im nie potrzebna -tak naprawdę, jest ona jak religia -więcej szkodzi niż pomaga -kolejny pasożyt robiący wodę z mózgu, po to aby czerpać nieograniczone kościści, rozwiązując swe macki na kolejne tereny -bo wszystko się rozrasta -takie natury prawa).

Zrobię przerwę (i po północy wrócę jeszcze).










zjonizowany

O Jezu... toś się rozpisał. A ja jestem relatywistą, ale w innym znaczeniu, a więc od postmodernizmu się odżegnuję. Wszystko jest względne- to rdzeń relatywizmu. Jednak z tego że wszystko jest względne nie wynika, że nie ma prawdy. Względne oznacza szereg zależności. Ich rozwikływanie w danym temacie to odkrywanie prawidłowości, a te razem stopniowo coraz bardziej spajają się w prawdę, tworząc coraz pełniejszy obraz. Wrażenie, którego egzemplifikacją jest "wiem, że nic nie wiem" to nie stan faktycznej wiedzy, ale efekt niedosytu, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia i podobnie jest z poszerzaniem horyzontów, stanem zrozumienia czy wiedzy. W świecie na różnych poziomach zauważalne są oczywiste analogie, co też można odnieść do pewnego rodzaju prawdy. Przydaje się tu myślenie filozoficzne podbudowane intuicją w zestawie z logiką, aczkolwiek ten proces to także poletko nauk empirycznych. Że zmysły nas zawodzą? Że nie są doskonałe? Bo nie muszą być. Bo doskonałość nie ma sensu. Bo wyewoluowały do rozwiązywania problemów, które są problemami dla takich istot, jak my, a nie orły, żaby, czy bliżej nieokreślone stwory. Zatem to, co poznajemy w swoim zakresie stanowi prawdę, ponieważ prawda jest stwierdzeniem właściwości użytecznych dla nas wszystkich. Jest parę bardzo prostych rzeczy wspólnych dla całego gatunku jako dobra, cenna wskazówka. Wielcy myśliciele mieli ich przebłyski, bez względu na to, jak niektórzy z nich owlekli te perełki masą bezużytecznych, wąskich i arbitralnych dogmatów. Relatywizm kulturowy uważam dla przykładu za absurd. To dlatego, ponieważ sądzę, iż każdy z nas ma wcześniej wspomniany indywidualny potencjał i predyspozycje. Kultura nastawiona na czerpanie z nich wszystkich jest progresywna, lepsza- ponieważ służy tak jednostce, jak i "społeczeństwu" (czyli po prostu wszystkim pozostałym). Kultura, która spycha te talenty w niebyt, kładąc stado ponad jednostkę, szkodzi jednostkom, choć w dalszej perspektywie również stadu. Jest totalitarna, a więc gorsza, regresywna. Nie ma sensu mówić, że kultura islamska zakazująca kobietom nauki, czy prowadzania auta (sic!) jest tak samo dobra, jak i nasza. Czy tak samo dobra, jak ta potencjalna kultura, do której nie aż tak znowu nam daleko, choć wielu patrzy na obecną zbyt apokaliptycznie.

Człowiek zmęczony po dniu ciężkiej pracy nie myśli o tym, że ktoś go u góry robi w konia. Zadowalają go proste rozrywki. Obawiam się, że mnóstwo ludzi ma talent do wykonywania pracy fizycznej i mają taką psychofizyczną konstrukcję, że absolutnie im to nie przeszkadza, mało tego, w innej pracy by się nie odnaleźli. Najwyraźniej to widzę, bo sam teraz pracuję fizycznie i widzę, jak moje problemy i dylematy nie znajdują absolutnie odzwierciedlenia w tym, co głowę zaprząta moim kolegom wśród współpracowników. To jest ewidentnie inna psychika. Dla mnie czekanie, aż praca się skończy na dłuższą metę jest udręką, dla wielu ludzi to fajne spędzanie czasu, bo już nie mogą się doczekać, aż po pracy się narąbią. Czy demonizuję alkohol? Skądże :D Chyba widać, że widzę pewną płytkość, płaskość takiego życia. Ale to jest właśnie względne. Ja nie jestem na swoim miejscu, oni pewnie tak. Ich miejsce nie jest gorsze. Jest gorsze dla mnie, bo mam poczucie marnowania się. Moje miejsce jest inne. Każda praca natomiast ostatecznie jest przydatna. Dlaczego myślisz, że proste rozrywki są gorsze, niż zagłębianie się w zagadki kosmosu? Bo niby nie piszesz tak wprost, ale zdajesz się tak sugerować. Nie uważasz, że przesadzasz trochę z tym ogłupianiem i manipulacją? Czy nie sądzisz, że od wieków przeciętność była synonimem większości i na odwrót- i że jest to pewna naturalna prawidłowość? Czy nie sądzisz, że jakby tak zautomatyzować wszystkie fabryki do cna, tak, by nie zostało pracy dla ludzkich rąk- to naprawdę wiele osób nie miałoby gdzie się podziać? Mi co innego jest potrzebne do szczęścia. Tyle, ile wielu ludziom potrzebne jest do szczęścia, ja nazywam co najwyżej zadowoleniem. Czasem chodzi o ilość, ale niejednokrotnie o jakość. Nie przekreślam jednak ich rozumienia szczęścia i staram się nie być protekcjonalnym. Nie uważam, by ktoś celowo mydlił im oczy piłką nożną, bilardem, piwem, wódą, striptizem, play station, imprezami techno i seksem po imprezie. Swoją drogą, i mi te rzeczy nie są obce, choć nie stanowią wypełniacza mojego życia. Może dlatego tak mnie wnerwia, że niektórzy lubią pogardzać prostymi ludźmi i ich spędzaniem czasu- może to stąd, że gdzieś tam na jakimś poziomie wszyscy jesteśmy prości, mamy ze sobą coś wspólnego. Uwierz mi jednak- żaden prosty kolega, z którym podjąłem jakiś głębszy temat nigdy później nie przyszedł z własną refleksją. Tak, jak skończyło się na "nie filozuj", tak też trwało. Od lat mam natomiast paru kumpli, którzy podobnie jak ja lubią głębsze tematy i zdradzali te tendencje od dziecka po dziś dzień. Zrozum, dla większości ludzi da się zrobić coś lepszego, niż mają obecnie, ale nie wszyscy zostaną geniuszami, czy ludźmi subtelnymi i zadumanymi. Tak więc ten porządek który mamy dzisiaj ZASADNICZO nie odbiera od natury rzeczy.

ocenił(a) film na 7
ocenił(a) film na 7
tadzimierz_filmweb

Dziwne. Twoje wypowiedzi nie pasują do tego forum (liczyłem, że jak zwykle /tym bardziej w dłuższym tekście/ znajdzie się nie jedna okazja do polemiki.. a tu też opisowy, wyczerpujący temat styl). Mogę tylko dodać, że trudno się nie zgodzić.

Kiedyś też, ktoś mi sugerował, że mam przesadne oczekiwania
(próbując zmienić ludzi na siłę, skoro większość lubi to co robi..
to wystarczy tylko zająć się swoim własnym życiem, zamiast grać rolę ważniaka z dawnej, edukacyjnej dobranocki "Smerfy").

Cóż to daje mi do myślenia (studząc temperament do rozdmuchiwania problemów, po to tylko by mieć o czym pisać)

Dzięki za wpis (na forum, które stało się już jakby moim blogiem -bo tak dużo i o wszystkim, poza tematem, piszę
nawet nie raz zwierzając się, czy bardziej przechwalając).

ocenił(a) film na 7
zjonizowany

http://www.filmweb.pl/user/zjonizowany/blog/2015/3

ocenił(a) film na 7
tadzimierz_filmweb

Dziwne -czyżby ponowna awaria systemu FilmWeb (?)
Mam w powiadomieniach, że odpisałeś (na głównej stronie filmu, że ostatni post w tym temacie "tadzimierz_filmweb" /co rzuca się w oczy, bo w pozostałych widocznych tematach są moje/)/

..a tu nic nowego (Twój post 14-cie godzin temu, a mój 2 godziny). Więc coś nie gra.
Albo FW, tak jak z miesiąc temu -przekierowuje wypowiedzi na przypadkowe, inne tematy, a nawet filmy (potem usuwają je admini). Tak raz było, że ludzie pisali posty i się nie pojawiały (a potem ktoś mnie zapytał -dlaczego coś nie na temat wpisałem tam -a strony tamtego filmu nawet nie otwierałem i to sam system przerzucił wypowiedź).

________________________________________________________________________________ ________________
Wracając do tematu - życie jest jak film..
To forma rozrywki, gdzie bez komplikacji, bez przeszkód, bez złożonych okoliczności
FILM byłby nudny, nie ciekawy.. Tak jak życie, wymaga od scenarzysty jakiejś akcji.

Kto tworzy rzeczy, to zawsze Ty (jako wielowymiarowa osoba, którą czasem uważa się za Boga).
Wiec to taki Trick -podzielenie świadomości na części, odseparowanie się od siebie, by można było tworzyć nowe doświadczanie, bazując na umyśle (który jest rodzajem sztucznej inteligencji) uczyć się od nowa /po każdej wizycie na Ziemi, lub gdzie indziej -bazując na wcześniejszych, uogólnionych doświadczeniach.. duszy ewolucja.. jakby kolejne poziomy wiedzy.. co oddaje np. numerologia /do niedawna się nią bawiłem -konkretniej numerologią pitagoresjką

ocenił(a) film na 7
tadzimierz_filmweb

Co myślisz o filmie:
http://www.filmweb.pl/film/Sekret-2006-408150