początkowo gotowa byłam wyłączyć, nie przepadam za przemocą i strzelaniną, której dużo w filmie! dlaczego 10? No właśnie, dla tego mega przekazu, który widziałam również w Matrixie! Dla kogoś kto liznął tematykę fizyki kwantowej, czym jest wszechświat, kim jesteśmy MY w nim? Extra po prostu! Dla przeciętnego Kowalskiego to zwykłe fantasy,.. jednak dla poszukującego odpowiedzi na pytania o Istotę Życia, to mocno przebudzające;)
isota życia jest w błogości i rozkoszowaniu się nim, oraz w nieskończonej ekspansji świadomości i w braku ograniczeń tej duchowej formy, w którą ubiera się Dusza, a co razem jest określane jako człowiek. Więc forma poprzez nieskończoną Duszę rozwja się w nieskończoność, dlatego, że taką naturę ma sama Dusza, ktora ma taką samą naturę jak Bóg. Wszystko jest jednym, i człowiek jest stworzony "na obraz i podobieństwo Boga", i to w jakiejś mierze obrazuje ten film. Jakiekolwiek ograniczenie, czy słowo "niemożliwe" tutaj nie mają miejsca.
Ostatecznie osiąga najwyższą świadomość: "jestem wszystkim".
Dokładnie tak jak Transformersach. Rozumiem o co Ci chodzi. Pod plandeką jeżyny i berbonanów chowa się dobra zmiana. Fizyka kwantowa, chema, mistyfikacja, przemiany, robo-ludzie, nieznana przyszłość. Kosmiczne plandeki najgorsze. Dlatego tak lubię Sharknado i insze. Mozesz być rekinem, możesz być Karolakiem, możesz być brakujących groszem u sprzedawczyni. Kosmos jest relatywny jak i przestrzeń, która ku burzy kapusty może nie zgadzać się z równoległą paralelą.
W tym filmie tyle jest fizyki kwantowej, co w soku Caprio owoców. Jak dla mnie sieczka dla amerykańskiego widza ubrana na siłę w autorytet Morgana Freemana, stworzony poprzez rewelacyjny swoją drogą cykl "Tajemnice Wszechświata". Dla osób lubiących pływać po tapczanie, a w wyobraźni nurkujących w rafie koralowej Australii - film się sprawdzi. Wg mnie jednak dla osób które wymagają chociaż dozy logiczności, film jest pastiszem pseudonaukowości a'la absolwent filozofii.
Wg mnie elementy filozoficzne filmu są bliskie temu co nauczają mędrcy buddyzmu, taoizmu czy adwaita-wedanty. Mam tu na myśli zwłaszcza ostatnie sceny filmu :)
Przekaz? To science fiction zbyt odległe, by być w jakikolwiek sposób użyteczne (w odróżnieniu od sci-fi przedstawiających przyszłe możliwe problemy). Dodatkowo rozpoczyna się od dawno obalonego mitu naukowego o wykorzystaniu ułamka mózgu, więc tym trudniej traktować go poważnie. Po prostu przyjemnie się ogląda. Za to ma kilka trafionych pomysłów, jak np. to, że rozwinięcie zmysłów lub pozyskanie nowych drastycznie wpływa na umiejętności operowania w świecie.