Kiedy zobaczyłem ten film na torrentach :P, przypomniałem sobie słowa kumpla, który go chwali, 
(był na nim w kinie). Mówię ooo - obejrzę fajny film, z żoną. No ja dotrwałem do końca, gdyż nie 
lubię przerywać filmów w połowie, zresztą jestem dość tolerancyjną osobą, już gorsze dzieła 
widywałem i trwałem na posterunku do ostatnich chwil, podczas gdy inni już dawno, słodko 
chrapali. A więc ja wytrwałem bez zająknięcia, a żonka 30 min. przed końcem, pytała, 
przecierając oczy - "Ile to jeszcze będzie trwać". Ok, dłuższego wstępu do recenzji, chyba nigdy 
nie było, a sama recenzja będzie krótsza od wstępu. A więc do rzeczy. Nie nazwał bym tego filmu 
DNEM - totalnym, gdyż ma jakiś potencjał, a potencjał ten to pomysł, w tym przypadku 
zmarnowany moim skromnym zdaniem i nie uratowany nawet, przez aktorkę tak światowej sławy 
jak Johannson, która tutaj zagrała iście "Tekturowo", jej miny które miały być bez wyrazu twarzy, 
były bez wyrazu twarzy, ale nie w dobrym tego słowa znaczeniu, no może poza momentami gdy 
jej twarz wyglądała jak twarz kota srającego na pustyni. Jej dobra gra aktorska skończyła się po 
jakichś 15-20 minutach. Na początku kiedy miała jeszcze "Ludzką twarz" grała dobrze, a nawet 
bardzo dobrze, potem było coraz gorzej. Może ta pani nie nadaje się na rolę cyborga. Może 
przejdę do sedna, tak jak w tytule tego postu, film zgubiły dwie rzeczy, a mianowicie, przerost 
formy nad treścią i brak jakichkolwiek , a raczej ich wypatrzenie, naukowych, popartych nie rzadko 
dowodami, teorii. Większość rzeczy w tym filmie była "z za" palca wyssana, teorie na temat tych 
100% wykorzystania mózgu nie są żadną fantastyka, one są po prostu zmyślone. Ponadto w 
filmie tym, absurd pogania absurd, nie musiałbym się czepiać, gdyż często ludziom którzy, 
mówią podczas seansu, rzeczy typu - "jak on to zrobił, przecież to nie możliwe", odpowiadam - 
"daj spokój, przecież to tylko film". Ale nie przepuszczę filmowi który "podobno" opiera się na 
teoriach naukowych. A więc przykład absurdu, jest taki moment w filmie kiedy Lucy, wchodzi do 
szpitala, ma wtedy około 20% aktywności swojej mózgownicy, czyta na tablicy informacyjnej 
gdzie znajdują się poszczególne sekcje szpitalne, lekko na bok rozjeżdżają się chińskie słowa, a 
w środku układają się słowa angielskie. Znaczy to że rozumie ona język chiński, ja się pytam, 
jakim cudem naumiała się go w około godzinę po zażyciu narkotyku jeżeli nigdy się go nie 
uczyła. Nawet przy tym ich sposobie wykorzystania 20 % mózgu jeżeli czegoś nigdy nie 
próbowałeś, nie uczyłeś się, to jak mózg ma ci pomóc w rozszyfrowaniu tego, przecież mózg to 
głównie pamięć, chyba TYLKO WSZECHMOGĄCY to potrafi, drugi absurd, kiedy pękła jej 
torebka, w żołądku, powiedzcie mi co nią tak rzucało po suficie, DEMON ją opętał? Takich 
absurdów jest wiele. Ale nie to mnie tak naprawdę w tym dziele wkurzało, a wszędobylska, 
przesadzona Bessonowska AKCJA, To przesyt akcji zabija ten film, i nie mówię tu akcji typu 
MAtrix, bo tam też jej było dużo, ale tamta, była wyważona, smakowita. A akcja W Lucy, jest 
chaotyczna, nie wiadomo co się dzieje, skąd nadlatują te rozbite auta, kamerzysta i montażysta 
byli chyba pijani. Ale nic tak nie wnerwiało, jak wstawki komputerowe z pulsującymi, 
wyrzucającymi z siebie snopy iskier, neuronami. Niech lepiej Luc Besson zostanie przy 
tradycyjnym kinie akcji. Film ten ratuje jedynie Morgan Freeman, który i tak ma tylko epizodyczną 
rólkę. Moja skromna ocena 4/10 - polecam jedynie pierwsze 30 min tego dzieła, to tradycyjny 
Besson, Chińska lub Tajlandzka mafia wymiata, a pan Jang to dobry kolo. A i jeszcze plus za te 
wstawki, ukazujące reprodukcję (uprawiające seks zwierzęta) czy gepardy goniące gazele.
Oglądając film Twoja żona użyła jedynie 0.5% mózgu. Ty wzniosłeś się natomiast na wyżyny i doszedłeś do całych 2% - jak zapewne wiesz z filmu, to wystarczy do chodzenia. To po pierwsze. Po drugie nie, wstęp był krótszy niż sama recenzja. Po trzecie skoro używasz tylko 2% mózgu, to tłumaczenie Ci tak prostego i banalnego filmu akcji nie ma sensu.
"Po drugie nie, wstęp był krótszy niż sama recenzja." Ty no popatrz nie zauważyłem, gdybyś wiedział że istnieje coś takiego jak sarkazm, to byś skumał moją aluzyje, no ale ty używasz 0,0001 % mózgu, bo tyle używają go debile, którzy potrafią obrażać ludzi nie wnosząc nic więcej do tematu. - No ale ktoś kto "Lucy" - daje 7/10, "tak prostemu i banalnego filmu akcji" - jak sam żeś to ujął, przy którym nie da się bawić nawet w ani jednej sekundzie, a filmowi "Non stop" - który trzyma w napięciu praktycznie do końca - daje 4/10, musi być i tu podkreślę, musi być, MEGA DEBILEM.
Mi się za to Lucy bardzo podobała. Niecodzienny pomysł, który akurat dla mnie się przyjemnie ogląda. Mimo wielu scen jak sam wspomniałeś do zmiany np. Gdy ten narkotyk w nią wszedł to film mi się podobał. Od Lucy nie oczekiwałem super fabuły, tylko przyjemności z seansu. A to ja akurat dostałem. Poza tym nie wiem czy wiesz, ale skoro masz żonę, to obstawiam, że masz więcej lat niż 20(sam mam 16) i powinieneś wiedzieć, że groźby pod jakąkolwiek postacią są karalne.
Myślisz że będę miał przez to kłopoty, sram ze strachu, a tak na poważnie, wiem o tym że groźby są karalne, więc. Ukorzę się i powiem że to był tylko żart. TAK Informacja dla panów Śledczych, to był tylko żart. Chciałem aby pan Erde troszeczkę przemyślał swoje zachowanie, nie znam gościa i poznać nie chcę, więc może spać spokojnie. ERDE nic ci nie zrobię. A wracając do Lucy, to o gustach się nie dyskutuje, mi się nie podobał, tobie mógł, panu erde też, ale czy nie można było tego powiedzieć trochę grzeczniej (ty mogłeś), a nie hejtować jak MORON jaki. Bo widzisz brak kultury w dzisiejszych czasach razi mnie najbardziej, a ja tylko napisałem recenzje, krytyczną, ale zawsze recenzje. PEACE żyjcie długo i spokojnie.
Ciebie robił. Wyjdź czasem z internetów i pożyj w świecie realny. Uwielbiam takich internetowych napinaczy :)
Cały ten topic możnaby zatytuować: "Internety: Jak przejść z recenzji do trollowania i kłocenia się jak małe dzieci" 
 
"no ale ty używasz 0,0001 % mózgu, bo tyle używają go debile, którzy potrafią obrażać ludzi nie wnosząc nic więcej do tematu. - No ale ktoś kto "Lucy" - daje 7/10, "tak prostemu i banalnego filmu akcji" - jak sam żeś to ujął, przy którym nie da się bawić nawet w ani jednej sekundzie, a filmowi "Non stop" - który trzyma w napięciu praktycznie do końca - daje 4/10, musi być i tu podkreślę, musi być, MEGA DEBILEM." 
\/ 
"A wracając do Lucy, to o gustach się nie dyskutuje, mi się nie podobał, tobie mógł, panu erde też, ale czy nie można było tego powiedzieć trochę grzeczniej (ty mogłeś), a nie hejtować jak MORON jaki." 
No cóż, w takim razie o gustach się nie dyskutuje, ale ktoś kto dał Lucy 7/10 jest debilem, films86 dałeś się strollować i plujesz kwasem. 
Ehh... 
 
Wg. mnie Lucy ma zmarnowany potencjał.
Szkoda że nie którzy nie rozumieją na czym polega kulturalna wymiana zdań i opinii. 
Lepiej odrazu kogoś zwyzywać i zczyścić bo krytycznie się o czymś wypowiedział. 
Smutne
A jak nie szydzić z kogoś, kto zwykły film akcji do niedzielnego kotleta, który w zamyśle miał być zwykłą napieprzanką, stara się rozkładać na czynniki pierwsze i dochodzić, dlaczego główna bohaterka po pęknięciu woreczka z narkotykiem miotała się po suficie? No bez jaj:D
Jak się jest człowiekiem psychicznie chorym, (może i na schizofrenie), to wydaje mi się że nie potrafi taki inaczej wyrażać emocji jak tylko poprzez szydzenie z innych. Nom może miałeś jeszcze jakieś problemy w dzieciństwie, nie wiem może szpotawe stopy i dzieci się z ciebie śmiały, a może tatuś cię gwałcił w dupkę i dlatego teraz jesteś taki a nie inny. A bez jaj to chyba chodzisz już od dziecka
Acha i śpieszę z wyjaśnieniami dla jaśnie pana. - Dlaczego rozłożyłem ten film na czynniki pierwsze: - otóż miałem ochotę napisać recenzje tegoż dzieła, a według mnie, jeżeli pisze się recenzje, to właśnie rozkłada się film, jaki by nie był, na czynniki pierwsze. No bo, taki przykład, recenzja typu - "Film jest beznadziejny - KONIEC" - spodobała by się chyba tylko tobie. - a zresztą gdybyś przeczytał moją recenzję 
(a nie wchodził tu tylko by się wyładować) pewnie doszedł byś do takiego fragmentu - "nie musiałbym się czepiać, gdyż często ludziom którzy, 
mówią podczas seansu, rzeczy typu - "jak on to zrobił, przecież to nie możliwe", odpowiadam - 
"daj spokój, przecież to tylko film". Ale nie przepuszczę filmowi który "podobno" opiera się na 
teoriach naukowych." - Masz już odpowiedzi na swoje pytania. 
 
To teraz odpowiedz mi na moje, tylko szczerze, czemu jesteś takim BURAKIEM?
Popatrz żeś trafnie wypatrzył, nom ale w nerwach czasem człowiek nie myśli co pisze. Piątak dla ciebie za spostrzegawczość, potrafię się przyznać do błędu. W porównaniu do innych którzy boją się przyznać do tego że są zwykłymi burakami i prostakami bez wykształcenia (czyt. Pan ERDE). Tylko dalej udają kozaków i myślą że są nietykalni, bo siedzą przed monitorem (i znowu wyjdzie na to że mu grożę)
Pozwól, że zacytuję kawałek Twojego wpisu z tych powyżej: 
"Nom może miałeś jeszcze jakieś problemy w dzieciństwie, nie wiem może szpotawe stopy i dzieci się z ciebie śmiały, a może tatuś cię gwałcił w dupkę i dlatego teraz jesteś taki a nie inny." 
 
Tak więc jak widzisz, jedynym burakiem jesteś tu ty:) 
PS. pozdrowienia dla żony:D
I widzisz jesteś nie tylko burakiem ale i zwykłym tchórzem, nie potrafisz nawet odpowiedzieć na jedno pytanie. Ja cię będę jechał z góry na dół cały czas i nigdy nie będę burakiem, dlaczego, bo ja po prostu jestem na cię wnerwiony, i mam prawo cię obrzucać gównem, za to co zrobiłeś (kiedyś może ci wybaczę :P). A domeną buractwa jest obrażanie kogoś bez powodu, co przecież uczyniłeś na samym początku. Miej chociaż odwagę się do tego przyznać i odpowiedz na moje pytanie, DLACZEGO JESTEŚ BURAKIEM.
Plus da kumpla, ale do rzeczy. Nie znoszę Scarlett Johansson. Najprawdopodobniej rodzice, kiedy się urodziła, byli pod wpływem piękna urody występującej w "Przeminęło z wiatrem" Vivien Leigh i nadali jej imię Scarlett. Nie wyrosło jednak z tego kaczątka piękne kaczątko. Na ulicy by człowiek jej nie zauważył. Wziął ją w swoje ramiona Woody, w sobie tylko wiadomym celu i postanowił z niej zrobić "gwiazdę" ale z marniutkiej Scarlett, tak wizerunkowo jak i aktorsko, nie dało się nic zrobić. Obejrzałem dwa, z nią, filmy i postanowiłem, że jak wpadnie mi film, w który pojawi się nazwisko Scarlett Johansson to jest to rzecz nie do oglądania - no ale wpadła mi w ręce "Lucy" w reżyserii Bessona. Zastanawiałem się co on z tej nijakiej aktoreczki może wyciągnąć, no i muszę bić się w pierś. Ta nijaka z urody podołała aktorsko. Może, w tego typu filmach powinna grać !? Kino akcji, film pełen absurdów ale jak się go ogląda - jestem pod wrażeniem - brawo Besson. Nawet gdyby 99,99% widzów dało temu filmowi złą ocenę to ja będę tą 0,01cząsteczką % który da 7/10 !!! Mój stosunek do Scarlett jest niezmienny chyba, że będzie to film akcji
1. Przed akcją w szpitalu, jedzie taksówką i na światłach przysłuchuje się, jak koreańczycy rozmawiają przez telefon. Stąd nauczyła się KOREAŃSKIEGO 
2. To nie demon. Po dostaniu się narkotyku do organizmu, mózg zaczął wariować. W danej chwili uwalniane były dodatkowe zdolności owego mózgu, nad którym Lucy jeszcze nie umiała zapanować. 
3. Ciebie te iskry wnerwiały, mnie nie. Wolałem te sceny oglądać, niż leżącą cały czas kobietę i nic więcej, jak substancja była wchłaniana. 
Absurdów kilka było, ale trzeba zauważyć że to tylko film, i jakby tak pokazali siedzącą Lucy w jakimś pomieszczeniu sterującą mafią na odległość (bo mocą umysłu mogła ich unieruchomić), rozmawiającą telepatycznie z Freemanem, i odczytującą jego myśli, to raczej nikt nie wybrałby się do kina.