Jest widowiskowo, nie dłuży się i można nawet się czasem nad czymś zastanowić,
jednak filmy na siłę wciskające swoją "inteligencję" i udające super-naukowe są po prostu
skazane na co najwyżej miano kina akcji.

!!!Sprzeczność!!! matematyczny zapis, jak to w filmie jest powiedziane, jest ludzkim tworem i nie
opisuje dokładnie wszechświata. Przy niemierzalnych wartościach(czyli wszystko) nie da się
mówić o "wielkości" czegoś, a cały film nas prześladuje ten przerywnik z procentowym
wykorzystaniem potencjalnej możliwości mózgu. Nie istnieje 100% tak więc nie ma tego 10%
(zależnie od źródła są różne wersje) z którego korzysta człowiek. Oczywiście wydajność umysłu
da się podnieść(a co za tym idzie może też spaść) ale nie da jej się przypisać wartości. Jedyną
chyba najbliższą realnemu światu liczbą jest ∞(nieskończoność), ale ona nie opisuje niczego
więc jesteśmy w punkcie wyjścia. Tak więc w teorii moc obliczeniowa naszego "procesorka" nie
ma ograniczeń, a cuda dziwy, które Lucy wyprawiała są bliższe realności niż logika tegoż filmu.