Koniec ma niby zawierać puentę tego filmu, jednak trochę to nie wyszło, bo żadnego przekazu ten
film ze sobą nie niesie. "Zmęczony" pomysł jak to trafnie ujął jeden pan wychodząc z sali;p Besson
się w tym wszystkim pogubił + tanie efekty specjalne żeby dobić widza. Co ratuje? Jedynie świetni
aktorzy, bardzo dobra rola Scarlett, no i świetna muzyka, dobrze zaaranżowane końcowe sceny. I
to na tyle.
Cały film niesie z sobą całą masę przekazu. I ten przekaz jest zarówno głęboki jak transcendentalny. Wykracza poza schemat, w którym tkwi większość społeczeństwa. Stąd też błahe rozumienie poruszonego tematu. Ten film ma trafiać w szerokie grono ludzi. A nuż ktoś się przebudzi i zrozumie podprogowy pokład wydarzeń.
Lucy to nie pierwszy tego typu film, pamiętacie przecież Limitless z B. Cooperem (Jestem Bogiem), tam przecierali szlaki, a tu poszli za ciosem, przekazy ograniczają się jedynie do faktów, że ludzka cywilizacja wciąż się rozwija i nie wiadomo co czeka nas jutro, jakie technologie i odkrycia. Jeśli ktoś szuka głębszych przekazów niech obejrzy sobie Beautiful Mind albo inny podobny, nie można przecież krytykować filmu akcji za brak głębokich refleksji, przekazów, morałów... Od Mad Max'a przez Rambo po Lucy nie ma filmów akcji z emocjonalną głębią, po to ludzie chodzą na takie filmy bo są lekkostrawne.