Tak na marginesie można zadać pytanie czy to nie promowanie narkotyków. Pomysł na film jest genialny ale... Tutułowa "Lusia" to pierwotna "małpa" samica/kobieta. Film pokazuje jej ewolucję (współczesna wersja "małpy Lucy" S. Johansson). Ten wątek jest ciekawy, szkoda tylko, że reszta to tylko pseudonaukowa bzdura, kpina z inteligencji widza. Cała ta bajeczka przyprawiona typowymi składnikami niczym z kuchni rzeźnika, znów mamy do czynienia z narkotykami, bronią, ogromną dawką przemocy, mafią, policją i "dobrymi naukowcami". Niewiele pomaga M. Freeman, poniważ całość niweczy rzeźnia i chaos w tym filmie. Gdyby chociaż proces ewolucji był lepiej przedstawiony, ale niestety mamy tutaj typowy element wyjęty żywcem z komiksów Marvela, tzn. przemianę kobiety w mutanta o sile Hulka, umiejętnością psychokinezy i telepatii, cała ta ewolucja kończy się by ostatecznie stać się czarną substancją (komputerem kwantowym)? ;p W filmie pada parę ciekawych zdań, i ogólnie wart jest obejrzenia. Mimo wszystko Luc Besson nie wyszedł z formy, obsada jest dobra i scenariusz lepszy niż np. R. Scotta "Prometeusz".