Po części muszę przyznać rację. Motyw "innego podejścia" do "supermocy" i od razu są pretensje. Pewnie wielu ludzi nauczonych produkcjami marvela czy dc, brakuje obowiązkowego, pełnometrażowego wątku miłosnego i uratowania ameryki przed niewiadomo czym.
Motyw postawienia na naukę przypominał mi mocno Transcedencję, ale oba tytuły są ciekawą, jednorazową jak dla mnie odskocznią, dla fanów sci-fi.
Najwięcej niestety film traci na motywie "nie możecie mi nic zrobić, nawet dotknąć". Szczęściem w nieszczęściu jest tutaj długość filmu, ponieważ kilka więcej scen z totalnej kontroli przeciwników i film naprawdę by nudził.
mialem zakladac wlasnie taki temat ale mnie ubiegles dalem 8 za pomysl, ostatnio w kolko na ekranie pojawia sie jedno i to samo, zadnego powiewu swiezosci sequel sequel sequel
zgadzam się i z jednym Panem i drugim :)
dla mnie to przede wszystkim był ciekawy motyw, na tym włąsnie polega sci-fi, branie jakiejś poszlakowej tezy, jakiegoś mitu i dorabianie mu rąk i nóg. fakt, że im większą kontrole miała tym mniej emocji odczuwała. Były sceny, że szczęka mi opadała ;) A oglądając dużą ilość filmów, oprócz odcinanych głów i innego rodzaju pierdół, raczej nie łatwo o taką reakcje z mojej strony.
ale były nieścisłości, no jasne, nie da sie bez, bo gdyby to było logicznie spójne i oczywiste myśle, że moglibyśmy zacząć sie bać :)