Pierwsza połowa filmu lekko nudna, ale potem się rozkręca. Bardzo ciekawy motyw, nie można zarzucić reżyserowi braku oryginalności. Co do aktorów - 2 idiotki pasują, agresywny Japończyk trochę przerysowany i to co gadał na końcu filmu było bezsensu, kompletny bełkot. No i doktorek, najlepsza i najseksowniejsza postać *_*. Jednym słowem był wspaniały, aktor dobrany idealnie. Wzruszałam się razem z nim kiedy ujrzał swoje dzieło :D. I było mi smutno, że umarł, ale to było do przewidzenia. Co mnie wkurzało w tym filmie?
1. Te głupie pindy ciągle jęczały "mmmmm! mmmm!". No ile można? Zgadzam się z doktorkiem, mógł wyciąć im struny głosowe, to było naprawdę denerwujące.
2. Końcówka filmu. Japończyk zachował się głupio, zamiast gapić się na Heitera i pierdo*ić farmazony mógł chociaż starać się uwolnić (dać tej środkowej kawałek szyby aby ona odcięła swoje usta od jego odbytu.
3. Kiedy ci dwaj policjanci odchodzą mówiąc, że za 20 minut wrócą z nakazem przeszukania domu mogł wziąć tą strzelbę i wystrzelić środek uspokajający, nie wiem czemu się tak zachował.
To tyle. Nie rozumiem oburzenia i komentarzy w stylu "ten film jest chory!11! tylko psyhopaci mogom go lubić11!!11". To horror, ma być straszny i obrzydliwy. Nie lubisz takich filmów - nie oglądaj. Co prawda nie był aż tak dobry, ale obejrzeć warto.