jak pierwszy raz oglądałam, to po prostu go przewinęłam w 15 min, a i tak do końca dnia co chwilę mi się przypominał i że tak powiem, zrył mi banię. nie wiem kim trzeba być, żeby coś takiego wymyślić. niektóre momenty były naprawdę obrzydliwe i chore (sceny w ogrodzie). nie mam zamiaru oglądać drugiej części, choć szczerze, jakąś ciekawość u mnie wzbudził.

pomysł filmu może ciekawy i oryginalny ale obrzydliwy. a cały film jest zbieraniną absurdów: po pierwsze jak by ta stonoga miała wogle przeżyć? tzw ,,gówno" nie ma już własności odżywczych, a napewno jest ich niewiele jeśli są. to raz. dwa to odwodnienie. szybko by się odwodnili. po drugie bardzo inteligentne głowne bochaterki:
-Zepsuł się nam samochód
-Może zaczekamy na pomoc na tej ulicy?
-Głupia jesteś.
-To może idźmy wzdłuż tej ulicy?
-Beznadziejny pomysł. Chodźmy w nieznany las!
-Genialne. Może spotkamy tam miłego pana psychopate. Zawsze o takim marzyłam.
I oczywiście gdy ten dom znalazły to weszły bez oporu mimo że ten ,,miły pan" od początku był dziwny, zapytał czy są spokrewnione. Nie? PERFEKT. No ja bym uciekał. po tzecie tir zostawiony na drodze. kolejny genailny motyw to jak jedna (nie pamiętam jak sie nazywała) uciekła. zamiast sprowadzić pomoc to wróciła po koleżankę. i tak dalej i tak dalej. A scena z tym Chinczykiem czy japońcem mniejsza o to, gdy wydalał co miał genialna komedia! takie moje osobiste zdanie :)