Po obejrzeniu tego filmu, myśl którą zawsze znałem, uderzyła mnie dobitnie. W jak chorym świecie żyjemy. Nie jestem świętoszkiem. Uwierzcie, wielu z was włos by się zjeżył gdybym opowiedział swoją historię. Uważam jednak, że są pewne granice smaku, ten film je przekroczył. Osoba która stworzyła to 'dzieło', ma naprawdę mocne zaburzenia osobowości i wiem że to jest mocna diagnoza, ale pewnie fachowy lekarz wystawiłby coś podobnego. Najgorsze jest to, że ten film jest bardzo prawdziwy i jeszcze wzbudza uczucia. Dla mnie za mocne kino a myślałem, że niejedno już widziałem wychowany na Mortal Kombat i Stephenie Kingu.
Ten film nie jest zły. On jest po prostu chory...
Bardzo mi pomogłeś, bo nie mogłam znaleźć słów by to opisać. Nie wiedziałam jak go ocenić ani zdecydować się czy jest on tak dobry, czy tak beznadziejny wywołując u mnie tak skrajne emocje. Obejrzałam to ponad rok temu i do tej pory nie odważyłam się, by włączyć dwójkę.
Powiem CI że warto jednak obejrzeć tą dwójkę. Nie biła ona tak po moich uczuciach, bo nie byłem w stanie utożsamić się z ofiarami jak w części pierwszej, ale kreacja i odegranie roli przez głównego bohatera, zasługuje spokojnie na Academy Award. Od bardzo dawna, nikt nie zrobił na mnie swoją grą aktorską takiego wrażenia. Oczywiście, w filmie jest pełno scen obrzydliwych, ale gra on na trochę innych emocjach niż jedynka.