Słabizna. Duże rozczarowanie. Tym większe, że niby dobry reżyser, niby świetny temat. Po 10 min
już coś nie gra, ale przemęczyłem do końca i nie było warto, dalej jest tylko gorzej. Dowcipy nie
śmieszą, żenująco czerstwe dialogi, źle zagrany, dość banalna historia. Ogląda się jak kinową
wersję M jak Mdłość. Zdjęcia dobre – ale w tym wypadku nawet one drażnią, bo wszystko nazbyt
wypięknione, wygląda jak reklama mazurskiej mgły i nijak nie siedzi z resztą która miała zdaje się
portretować "trudne męskie relacje" i "skomplikowaną rzeczywistość". Ta trudna rzeczywistość to
wiecznie podku*wiony Żmijewski, nastolatek z za dużym nosem zachowujący się jakby miał
drugie tyle lat co ma i sztucznie wyluzowany dziadek. Każdy z bohaterów ma tę samą minę przez
całe półtorej godziny filmu, podczas gdy widz najpierw ziewa, potem wyraźnie niecierpliwi, by na
koniec się wkurzyć, że zmarnował 1,5 godziny życia. Dałem (na wyrost) 4 gwiazdki (za muzykę i
zdjęcia).