Jest to mój pierwszy film o Panie Hullot i już sam "Mój wujaszek" zachęcił mnie do jeszcze bliższego zapoznania się z tą serią. Tati robi nawet większą bekę z nowoczesnej technologii, jak Bareja z PRL-u. Dużo oryginalnego wizualnego humoru (budynek obserwujący głównego bohatera oknami niczym oczami), a do tego bardzo imponujący, oryginalny styl kojarzący się z kreskówkami bloku wschodniego typu "Krecik". Ciekawe te wszystkie wynalazki i wyposażenia, z tą ich kuchnią na czelę. Przyznam, że śmiała się głośno cała sala. Z chęcią poczekam na jakiś pakiet twórczości Tatiego i mam nadzieję, że "Playtime" okaże się być jeszcze lepszy.