I jeszcze taka refleksja: jest coś mistycznego w ujęciach zza szyby. Chyba najpiękniejszą scenę narodzin widziałem w "Królu Edypie" Pasoliniego, a w końcowych scenach "Salo", kiedy zło zlewa się z pięknem, cieleśnie czuje się OBECNOŚĆ (złego ducha?)...