Wiecie może, co ma znaczyć:
- scena lewitacji buddyjskiego mnicha?
- tatuaż Karola Marxa na plecach emerytowanego piłkarza?
- starsza para, która nigdy do siebie się nie odzywa?
- scena w której Ballinger wyobraża sobie grę krowich dzwonów?
- ocieranie Ballingera papierka po (jeżeli się nie mylę) cukierku?
- ostatnia scena koncertu? Ballinger wspominał, że nie wykona utworu bez udziału jego żony, do której jest zresztą dedykowany. Dlaczego zmienił zdanie?
- tatuaż Karola Marxa na plecach emerytowanego piłkarza?
Diego Maradona ma wytatułowanych Che i Fidela.
- scena w której Ballinger wyobraża sobie grę krowich dzwonów?
Tęsknota za dyrygowaniam. Moim zdaniem.
- ocieranie Ballingera papierka po (jeżeli się nie mylę) cukierku?
Jak dla mnie chodzi o to że cały czas tworzy muzykę, szuka dźwięków. Znowu tęsknota.
- ostatnia scena koncertu? Ballinger wspominał, że nie wykona utworu bez udziału jego żony, do której jest zresztą dedykowany. Dlaczego zmienił zdanie?
Moim zdaniem dlatego że po wizycie w szpitalu zrozumiał że żona już nigdy tych utworów nie wykona, może przekonała go też rozmowa z chłopcem, który określił proste pieśni jako piękne.
- scena lewitacji buddyjskiego mnicha?
Ja tutaj widzę po prostu przypomnienie widzowi że jesteśmy w kinie i wszystko jest tu możliwe.
Mnie również intryguje starsza para, motyw Maradony w filmie, który przewijał się parę razy, oraz tej młodej masażystki.
Co do mnicha to po tekście "Mnie nie oszukasz wiem że nie będziesz lewitował" wydaje mi się, że chodziło o zaskoczenie i przypomnienie widzowi, że życie jest nieprzewidywalne. Lena zapewne nigdy nie nie myślała o wspinaczce, kompozytor był pewien, że nigdy nie wykona koncertu, reżyser nie spodziewał się, że aktorka która wypromował po 53 latach zrobi go w balona i tak dalej.
Ballinger ty czerwonym papierkiem grał rytm swoich "Prostych pieśni". Czyli dotychczas cały czas patrzył wstecz, rozpamiętywał przeszłość w której wciąż tkwił. Ale za to z miłością i namiętnością (symbolika czerwieni, choć cukierek z czerwonego papierka jest już dawno zjedzony; czyli kompozytor wciąż wchodzi do tej samej rzeki). Dopiero odwlekana przez 20 lat wizyta u żony uświadomiła mu, ze coś się skończyło, wyblakło i zamknęło (miłość do żony? Na pewno sama żona czyli pewien etap w życiu). Choć zauważmy, że bohater był najpierw odwiedzić grób Strawińskiego i jego małżonki - czyli mógł sobie juz wtedy uświadomić koniec pewnej epoki, wszak jego mistrz nie żyje. Ale jego muzyka wciąż trwa! Więc Ballinger postanowił, że wskrzesi swoją muzykę na nowych zasadach, z nową namiętnością i siłą (młoda śpiewaczka wystąpiła w czerwonej sukni) - póki jeszcze żyje. Czyli jak cały film - finał jest koronacją, gloryfikacją i emanacją młodości i życia. Mimo tego, że w orkiestrze grali już dość starzy ludzie, ale za to przekazujący pałeczkę kolejnym pokoleniom.