Cześć, właśnie jestem po seansie i chciałbym powiedzieć że film jest fascynujący i być może nawet rewolucyjny. Przenosi widza do wirtualnego świata XVI w. a dokładnie do Flandrii. Niezwykła precyzja w odwzorowaniu realiów epoki - niczym gra wideo wciąga do wymyślonego przez: Petera Breugla i jego Patrona 500 lat temu scenariusza.
Film ma wiele wymiarów znaczeniowych i można go oglądać na wielu z nich. Wielkie dzieła tamtych czasów pozwala oglądać oczami współczesnych malarzowi ludzi. Polecam, koniecznie.
Właśnie też wróciłem z kina/ten film tylko w kinie!/i zgadzam się całkowicie,coś extra nadzwyczajnego!!
Jasne, ale to zależy w jakim kinie. Ja byłem w warszawskiej Kulturze pierwszego dnia i pan operator postanowił obciąc boki obrazu nieostrą winietką. Właściwie to powinienem się domagać zwrotu 30% ceny biletu bo takiej części filmu nie widziałem.
Typowe polskie dziadostwo i brak profesjonalizmu.
Film polecam jak najbardziej, jest piękny, kino Kultura zdecydowanie odradzam!
UWAGA : to, co piszę to moje odczucia i przeżycia z nawiązaniem do mojego życia :)
Piszę tyle, ile zdążę, bo czasu za mało, a co ten film obejrzę to pewnie kolejne rzeczy wyciągnę. Na dodatek w Muzeum Narodowym w Krakowie jest wystawa w temacie, na wykłady mogę nie mieć czasu. Jeśli bym chciała napisać recenzję to... nie pisałam takowej od czasów szkolnych, nie jestem z natury swej krytykiem i nie mam zamiaru, bom optymistka, czasem aż zanadto i realistka jeśli trzeba. Broń Boże mnie od pesymizmu i pesymistów :P Poza tym musiałabym mieć DVD+zebrać materiały dodatkowe, bo recenzję musiałabym opracować choć pobieżnie.
No to ja chyba przebiję wszystkich, bo ja musiałam przejechać pół miasta, a gdybym miała tak komórkę z dostępem do internetu to pisałabym zaraz po filmie jak nie notatki na żywo.
Skala ocen jaka by nie była to ten film się w niej nie mieści, bo nie dość, że zaskoczył mnie to obawiam się, że nie zostanie zrozumiany, choć jest dla mnie strasznie dosłowny (a bo ludzie mawiali o mnie od małego, że jestem dziwna i że z innych czasów-mam wrażenie, że ja żyję poza wszelkim czasem i przestrzenią...)
To, co się na tym filmie wydarzyło zostało zaczepione o czasy Brueghela i to wprost cudownie. Wszystko w filmie współgra, ale to samo, choć na innym poziomie nadal się dzieje, o ile wyłapaliście, kto rzeczywiście był w filmie najważniejszy (na obrazie Brueghela również) i kto tym samym tak naprawdę zagrał główną rolę-skromna osoba, o której już pisałam. Nie dziwię się, że się tak kryje przed ludźmi z tą rolą (walczę z tym przekonaniem, ale nie powinien się z tym obnosić, choć w środowisku aktorskim ta rola już zapewne do niego przylgnęła). Już w trakcie seansu miałam ochotę wykrzyczeć osobom, które zaczęłyby chwalić zagranicznych aktorów, choć w filmie jest ewidentnie powiedziane, kto jest najważniejszy. Tak jednak zaczynam myśleć, że to Brueghel Go (Jezusa-musiałam to napisać, bo dłużej już nie mogę tego kryć...) ukrył już wtedy, więc i ten kto go grał powinien się z tym jednak kryć... (Bartosz Capowicz)
Ciekawe czy ludzie zrozumieli Matkę Boską, bo po tym jak to wszyscy chwalili m.in. Rutgera Houera i Michaela Yorka, ja już wiedziałam, że nie zrozumieli ani filmu, ani słów w filmie, które padały, a słowa te pasują jak ulał także do naszych czasów-choćby pod względem religijności czy zachowań ludzi wobec siebie nawzajem i innych-ta obojętność. Z pół filmu przepłakałam i czuję, że czeka mnie kolejna niespokojna noc.
Chciałabym napisać dużo, ale nie mogę, bo wiem, że mało kto mnie zrozumie i mało kto usłyszy mój krzyk, który będzie wołał nie dla siebie tylko, ale też dla innych i w ich obronie.
Film ten jest nie tylko przeżyciem artystycznym czy psychologicznym, ale przede wszystkim duchowym !
Piękne plenery-chmur by takich u nas nie wyłapali ? Bywają u nas takie. Wyczułam, że na Wawelu kręcili... W napisach jest dużo informacji, gdzie grali film, kto brał udział itd. i ludzie nawet napisy oglądali z tym, że trafiłam na seans, gdzie w większości byli ludzie starsi, czego się spodziewałam, bo mnie akurat bardziej rozumieją ludzie starsi i niejednokrotnie już się o tym przekonywałam. Tu mi nikt tak nie powiedział, żem sentymentalna, ale zauważyli moje zainteresowanie i od razu dali cynk o Muzeum Narodowym-ciekawe czy tak samo zrobiłby ktoś z mojego pokolenia, bo póki co mogłabym takie przypadki na palcach zliczyć...choć jakbym rzeczywiście się za to zabrała i spróbowała zebrać takie przypadki także z internetu to mogłabym być zaskoczona. Na razie opieram się na tym, co w realnym świecie obserwuję :>
Dźwięki-mam akurat tego pecha, że mam nadal zapalenie zatok i uszy mi się przytkały. Szczęściem siedziałam z przodu, więc dobrze słyszałam-nawet świerszcze i to prawdziwe nagrali, bo mój brat je hoduje w domu, więc aż za bardzo znam ten dźwięk. Piękna muzyka, dźwięki codziennego życia...
Na palcach można policzyć za to osoby z zagranicy, które tu grały i ten film tworzyły-to niemal film polski, wliczając w to dzieci, które jednak musiały się poduczyć języka niderlandzkiego, choć ciekawam czy nawiązali pod względem także językowym, bo musiałby to być flandryjski.
Mam jeden kłopot wprawdzie, ale do przemyślenia-sceny powrotu ludzi do "normalności"-dlaczego w cudzysłowiu ? Może dziwnie zabrzmi moje pytanie, ale czy dzisiaj (no akurat mamy Wielki Post, więc miło by było, ale nawet w takim okresie nie jest normalnie...) jest normalnie i czy kiedyś (chyba, że po Sądzie Ostatecznym) będzie normalnie ???
Dlatego te sceny zostawiły mi niesmak i pewnie jeszcze bardziej odrzucą od zła-i prawidłowo, bo tak to na mnie działa i tak powinno widocznie na wszystkich zadziałać, ale zadziała na nielicznych :(
Ten film za to może sprawić, że to się może zmienić, ale czy się zmieni na lepsze ? :(
Mam nadzieję, że znajdę tu wpisy, które dadzą mi nadzieję, że nie jest coraz gorzej z ludźmi, bo nawet u mnie w domu źle się dzieje i mało gdzie jestem rozumiana, tym bardziej, że mało ludzi wie tak naprawdę czym jest miłość i próbują się nią kierować bez jej zrozumienia. Dlatego jest jak jest. Gdyby tak nie było i na świecie panowałaby miłość... :(
...to ten film by się nie pojawił, bo nie miałby po co-ostro piszę, ale przychodzi mi to z trudem, bo prawda zawsze rodzi się w bólu. Po prostu nie zdarzyłoby się to, co ten film pokazał, a nie musiałoby się to stać, gdyby ludzie nie tolerowali zła i je odrzucali, bo wielu żyć ze złem wygodnie. Smutne, ale prawdziwe i aktualne :(
Czy choć jedna osoba ma podobne odczucia ?
PS. Mnie najbardziej uderzyła obojętność ludzi, którzy nie wiedzieli pewnie, że tacy nawet są. Zobaczyłam to, bo to samo widzę i w świecie realnym i na dodatek na co dzień. Nie zobaczy tego ktoś i nie wyleje swoich łez z powodu zrozumienia i współczucia, a przede wszystkim z głębokiej empatii, kto tego nie przeszedł...
PS. 2. Wybaczcie, jeśli kogoś obraziłam, ale nie mam zamiaru porzucać poruszania ludzkich sumień do myślenia o tym co ważne !
Wielki Post moim życiem !
PS. Najgorsze, że znowu mogą zechcieć ten film przebić jak "Avatara"-tego nie daruję, a poza tym im się nie uda, bo ten film przekracza nie dość, że horyzonty przeciętnych widzów i moje to przekracza różne granice i to nikt pewnie tak naprawdę nie wie, nawet twórcy, w jakim stopniu i co jeszcze można z tego filmu wyciągnąć.
Ja zapewne będę do niego jeszcze nie raz wracać, ale oczywiście nie za często :)
Jeszcze mi się coś przypomniało-dzieci. Kilkuletnie wiadomo, że skupiają się na zabawie i nie są świadome, co się wokół nich dzieje-przynajmniej w wypadku tych na filmie-są tacy jak dorośli. Niestety tak jest też obecnie. Dorośli mają wychowywać dobrze swoje dzieci, tylko, że skoro sami nie są dobrzy to jak mają dzieci do bycia dobrym wychować ?
Jedynie najmniejsze dziecko wyczuwało to, co się dzieje-scena ukrzyżowania-było zaniepokojone, wręcz płaczliwe, bo malutkie dzieci nie mają jeszcze zaburzonych "instynktów"-zdolności, którymi posługują się zwierzęta, a o których postulują naukowcy, tylko, że ludzie nie słuchają tego, bo uważają się za wyżej postawionych od zwierząt. Prawda jest taka, że ludzie są niżej tylko sami do tego doprowadzili. Nie korzystamy z intuicji, inteligencji, nie myślimy, nie współczujemy, nie jesteśmy empatyczni, nawet wielu nie wie, że ma duszę-zwierzęta nie potrafią nam tego tylko powiedzieć, ale to one żyją jak Bóg przykazał, a nie my,a w ich świecie rządzi takie samo prawo jak w naszym, tylko my te prawa bagatelizujemy. Do czasu, tylko, że wielu obudzi się wedle przysłowia z ręką w nocniku, gdy zostanie już tylko "płacz i zgrzytanie zębów". Obym się myliła...