Film niezły, ale bez fajerwerków, dosyć ciekawy (nie biorąc pod uwagę postaci zabójcy), da się obejrzeć, jednak jakoś niezbyt mocno wciąga fabuła w nim zawarta i przez to nie powala. Merytorycznie dobry, akcja się trochę ślimaczy, sam morderca jest jakiś niemrawy, jego motywacja bardzo naciągana, a bohaterzy jakby przerysowani, bardziej pasują do teatru szczególnie Pacino przedobrzył/przeholował, bo grał swoją postać niczym Hamleta na jakiś sławnych deskach...
Ale jako taki jest niezły i ja osobiście polecam jakby co.
Daję mocne 6, no takie może nawet 6.5, ale nie więcej :(
Dużo w tym 6 jest udziału Karla i Brittany (grała o niebo lepiej niż np. w Bushwick), bo Al - patrz wyżej.
To ciężko powiedzieć, bo z jednej strony efektowne zwroty akcji są fajne i czasami dla filmu wychodzi na plus jak jeden lub kilku z głównych bohaterów ginie w trakcie lub na koniec, ale tutaj było to jakby trochę na siłę i sama scenka bardzo fajna i całkowite zaskoczenie, natomiast trochę niepotrzebna jak dla mnie, tak sądzę. Ale jak już jest i tak patrzeć na film, to nawet na plus, bo podkreśla chaos i zniszczenie jakie tam miały miejsce i to, że nikt nie jest bezpieczny... w obliczu apokalipsy.
Może wolniej myślę, albo coś przegapiłam..ale czy to znaczy, że morderca nie został złapany? czy też pojawił się kolejny.....
Obejrzałam ten film w ogóle ze względu na Ala...i właściwie jakoś mi on tam nie pasował, mimo, że go kocham.
Hmmm...
Moja pomyłka, nie wiem czemu wydawało mi się, że pytanie jest o Bushwick...
Faktycznie jest też taka scena, jednak tutaj zupełnie inna i na cmentarzu jest zwykły pogrzeb, a nie zombie zamieszki :), osobiście sądzę, że to jest furtka na kontynuację, ale może to tylko wybieg w stronę widza (zbicia z tropu, zmieszania, utraty pewności co do samego zakończenia itp.).
Mnie jednak bardziej zadowoliła końcówka (nieco wcześniej) na klatce schodowej, bardzo realistyczna i bez przesączenia, tak ostatnio mądrym liberalnym moralizatorstwem o tym, jak to każdy ma swoje prawa i jest ich wiele (zazwyczaj o wiele więcej niż samej ofiary - smutny znak naszych czasów).