Mała Miss

Little Miss Sunshine
2006
7,2 105 tys. ocen
7,2 10 1 104560
7,5 53 krytyków
Mała Miss
powrót do forum filmu Mała Miss

Cóż za przedziwny film! Niby prosta konstrukcja, niby znane standardy kina drogi, a jednak wszystko zostało postawione tutaj na głowie, a możliwości interpretacyjnych, wbrew pozorom, jest od groma. Zbiorowym bohaterem filmu są ludzie przegrani. Chciałoby się wręcz rzec, że są to zwyczajni ludzie, którzy wtłoczeni zostali w kulturę "pozytywnego myślenia". Mamy więc ojca, który wymyślił kolejny system motywacyjny mający mu przynieść krocie. Mamy matkę, która chce być za wszelką cenę otwarta i tolerancyjna, mamy syna, który pragnie być pilotem, a okazuje się daltonistą, mamy pucołowatą dziewczynkę, która chce być dziecięcą miss, brata, który nawet zabić się nie potrafi i dziadka, który na starość topi smutki w heroinie. Niezła gromadka! Wszyscy oni przegrywają. Żadnemu z nich nie spełnia się marzenie. A wszystko to rozgrywa się na oczach rozweselonej gawiedzi, czyli nas, widzów.
Twórcy filmu nazywają rzeczy po imieniu. W ten sposób wyśmiewają cały ten pęd do pozytywnego myślenia i optymizmu, którego sztandarowym przykładem jest Bush i jego słynne hasło: Misja Zakończona. Twórcy "Małej miss" mówią wprost: gówno! To, że powierz, że coś się udało, wcale nie znaczy, że to rzeczywiście się uda, że zostanie to zrealizowane! Zamiast nazywać białe czarnym, lepiej spojrzeć w oczy rzeczywistości. Pozytywne myślenie jest dla twórców tego filmu formą ucieczki przed światem, przed sobą, przed wyzwaniami. Tymczasem, co w sposób nieco zbyt łopatologiczny zostanie wyjaśnione, cierpienie jest tym, co człowieka kształtuje. To właśnie przeszkody i porażki, to w jaki sposób na nie reagujemy, decydują w rzeczywistości o tym, jacy jesteśmy! "Mała mmiss" jest pochwałą porażek, pochwałą surowej szkoły życia, dzięki której możemy dojrzewać, stawać się "lepszymi ludźmi". I tu kryje się ironia, ponieważ dając takie przesłanie, koniec końców film okazuje się być niezwykle optymistyczny. Twórcy krytykują pozytywne myślenie, amerykański sposób patrzenia na świat, by na końcu samym mu się poddać.

"Mała miss" w sposób niemiłosierny obśmiewa wady Amerykanów i ich obsesje do szczęśliwego, pięknego i wiecznie młodego życia. Punktem kulminacyjnym i najmocniejszym elementem filmu jest konkurs na dziecięcą miss. Toż to prawdziwy koszmar. Kiedy zobaczyłem te wszystkie "piękności" zrobiło mi się niedobrze, dostałem najprawdziwszych mdłości. Toż to prawdziwe monstra, zwyrodniałe mutanty dorosłości w ciałach dzieci. Przerażające, a jednak wszyscy ignorują prawdę, która wali wręcz po oczach (wszyscy, poza widzami-pedofilami, którzy na show przyszli w oczywistym celu). Kiedy mała Olive, za sprawą dziadka pokazuje prawdę, następuje szok i odrzucenie. Widzowie, rodzice współzawodniczek wolą żyć w świecie wynaturzonej karykatury.

"Mała miss" to film zabawny i ciepły. Podejmując się tego samego tematu co chociażby Todd Solondz, robią to w sposób o wiele bardziej optymistyczny, a gorzka ironia jest mocno posłodzona. Mimo to jest to film inteligent, pełen ciekawych obserwacji o współczesnym świecie, a jednocześnie śmieszny. To znakomita rozrywka, gdzie każdy w zasadzie powinien się dobrze bawić. Oczywiście wielki plus dla świetnie dobranej obsady. Mnie najbardziej spodobali się Steve Carell i Toni Collette.
Jednym słowem: warto!

torne

Absolutnie się z Tobą zgadzam, zresztą podobną opinię wyraziłem już w swoim wątku. Masz rację, że to niby taki typowy film drogi, rzucony w znane nam klisze, ale okazuje się, że jest to niesamowicie oryginalne, świeże, mądre, a przy tym zabawne. I nawet tragedie, które spotykają tutaj bohaterów, zdają się takie mało smutne. Bardzo optymistyczny film, trzeba przyznać.
Mnie najbardziej podobał się Alan Arkin i Abigail Breslin, ale Toni też była fantastyczna :D Zresztą po co ich wymieniać - cała główna obsada jest wyśmienicie dobrana i nie ma tu czegoś, co by można "słabym ogniwem" nazwać ;)