A ja bym wyciął scenę z Gameboyem a resztę filmu spalił bo był zrobiony na siłę. A te sceny z uginającymi się dzrzewami i kwiatami lotosu!? Tylko nie pisz, że to wyobraźnia dziecka, bo amerykńskie dziecko nie wie co to lotos. Bertolluci z legendy zrobił disnejowskiego gniota. Spalić, spalić!!!

Oj, oj...dzieci Hollywood...
Po pierwsze, to nie ma byc wyobraznia dziecka, tylko kiedy historia jest opowiadana, pokazywane nam sa tez obrazy, ale nie sa one projekcja mysli Jesse´ego. Po drugie, to nie jest legenda :) Siddhartha istnial naprawde, byl ksieciem i jest postacia historyczna, jak Jezus ;) Film nie jest zrobiony na sile, jest spokojny, wspaniale nakrecony, oddaje dusze calej historii Buddy i bardzo go lubie. Czego oczekiwales? Ze Keanu zagra tu jakiegos innego Neo? Litry krwi i walki na miecze?

Piękny film, który mnie zaskoczył, bo spodziewałam się czegoś innego. Pięknie pokazane zderzenie dwóch kultur, szaro-niebieskiego nowoczesnego Seattle z żółto-czerwonymi obrazami tybetańskich klasztorów i mnichów, których spokój, pogoda wewnętrzna, wyciszenie, mądrość robią na mnie takie wrażenie, że nie mogę od nich oderwać oczu. :)
Piękne pokazanie tradycji buddyjskiej.
Rola Keanu Reevesa bez rewelacji, ale też nie psuje filmu.
Za to świetne, oprócz mnichów, postacie dziecięce.