Film, który powinien zaskoczyć wszystkich. Tych, którzy Svankmajera nie znają – jego przedziwnymi pomysłami, tych, którzy znają go z wcześniejszych, przeważnie krótkometrażowych filmów – biegłością reżyserską, pozwalającą znakomicie prowadzić aktorów. „Otik” jest niezwykłym połączeniem „Wstrętu” Polańskiego, „Martwicy mózgu” Jacksona i tradycyjnego „czeskiego filmu”. Wszystko spojone niezwykłą, surrealistyczną wyobraźnią reżysera, lubującego się w najróżniejszego rodzaju obrzydliwościach i makabrach, połączonych z szarzyzną życia (a raczej wypływających z niej).
Warto zwrócić uwagę na drobiazgową obserwację mieszkań i mieszkańców rozsypującej się kamienicy historycznej części Pragi. Za wybitną kreację na pewno należy uznać rolę Veroniki Żilkowej. Mnie osobiście bardzo podobał się także sąsiad-głowa rodziny – Pawel Novy (jakoś niesamowicie przypominający naszego Marcina Dańca!). O tytułowym bohaterze nic nie powiem, by nie psuć niespodzianki.
Film zupełnie osobny i bardzo interesujący, choć trudno było by nazwać go porywającym – jak to zwykle bywa z czeskim kinem... Znakomicie zapoznaje też z twórczością Jana Svankmajera, który stał się już mocnym punktem na kinematograficznej mapie Europy.
Polecam!